blank

Lucyfer: Manly Whatnots – recenzja

Jak większość zauważyła 4 odcinek Lucyfera, zatytułowany Manly Whatnots skupiał się na próbie uwiedzenia Chloe przez Morningstara. Patrząc na to obiektywnie, raczej ten flirt miał na celu dogłębne wyjaśnienie Dancer, co naszemu Devilowi chodzi po głowie.

Jak to Lucek ma w zwyczaju, bez ostrego kryminału się nie obejdzie, więc ten odcinek poświęcony był sprawie zaginięcia młodej kobiety. Ostatecznie okazało się, że dziewczyna porwała się sama, a właściwie z pomocą brata, bo zakochany w niej mężczyzna wykorzystał ją dwa lata wcześniej. Właśnie ten wątek miłosny wzbudza w Lucyferze wewnętrzne refleksje, bo gdy pod koniec wygłasza swoistego rodzaju mowę, wychodzi ona z głębi jego, jakże twardego serducha.

Dziwna sytuacja klaruje się również w gabinecie Pani Psycholog. Lucyfer wpada do pomieszczenia, tym samym przerywając spotkanie lekarki z innym pacjentem. Wyżala się kobiecie, nie dostrzegając innych, co jest skutkiem późniejszego zakłopotania. Oczywiście, Pani Bzyknij_Mnie_A_Dam_Ci_Radę (bez urazy dla fanów tej kobiety), szybko zmaga się z poprzednim pacjentem, by zając się naszym Diabłem. Niestety, mam wrażenie, że jej rada, która mówi, żeby przespał się z Chloe, a zainteresowanie minie, nie zadziała. No bo logicznie patrząc, gdyby Lucyferowi przeszła chętka na policjantkę, to fabuła filmu spadłaby.

Kawałek prawdziwego Lucyfera. Bezwzględny, zimny Dabeł będący zamkniętym na sugestie innych mięknie, ale mamy to! Scena, w której Morningstar kolejny raz pokazuje swoje oblicze Pana Piekieł, do naszej dyspozycji. Niestety, albo stety później następuje scena postrzelenia Lucka przez Chloe, co osobiście mnie bardzo rozbawiło. No bo Diabeł tak pewnie wymawia słowo Strzelaj, a w następnej chwili z takim zdziwieniem stwierdza, że krwawi. Scena bardzo mi się podobała, no bo nie na co dzień można mieć okazję, by obserwować takiego, a nie innego Lucyfera.

Amenadiel nachodzi Maze i dzieli się z nią swoimi obawami na temat zmian, zachodzących w Diable. Ale chwila, czyżby nasz Anioł był zauroczony kobietą, żywcem wyciągniętą z Piekieł? Na to wygląda. Mam nadzieję, że wątek zostanie rozwinięty, bo, szczerze mówiąc, zaciekawiło mnie spojrzenie Amenadiela, skierowane do Maze. A nuż coś z tego będzie.

Humor w Lucyferze powrócił, więc i ja jestem szczęśliwa. Odcinek jak najbardziej mi się podobał i zalicza się do jednego z tych lepszych, wypuszczonych do tej pory. Miejmy nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.

Odcinek zasługuje na mocne 7/10.