Jest dobrze.
To była pierwsza myśl jaka pojawiła się w mojej głowie zaraz po obejrzeniu nowego odcinka serialu Arrow. Wiem, nie jest ona zbyt ambitna i raczej utrzymana na poziomie przedszkolaka, ale po niemiłych doświadczeniach z 4. sezonu nie stać mnie na nic lepszego. To będzie krótka recenzja. Uważam, że tekst poświęcony premierze sezonu na dzień dzisiejszy wyczerpuje większość wątków i pisanie ponownie tego samego jest bezsensowne. Znalazło się jednak kilka tematów, które chciałbym teraz poruszyć.
Zacznijmy od nowego zespołu Oliviera. Jak dla mnie jest to jedna wielka niewiadoma. Wild Dog denerwuje mnie od samego początku i pewnie nie będę w stanie polubić tej postaci. Curtis jest dla mnie ogromną zagadką, ponieważ nie potrafię wyobrazić go sobie biegającego po mieście w kostiumie superbohatera. Evelyn Sharp jest… po prostu jest. Możliwe, że jestem trochę sceptycznie do tego nastawiony, ale i tak nowe postacie wypadają o wiele lepiej niż Digg i Laurel.
Pomysł, jakim było ukazanie wojennych perypetii Digga, wydawał mi się kompletnie nietrafiony. Na szczęście twórcy ograniczyli się do ukazania akcji w zamkniętych pomieszczeniach, dzięki czemu nie odnieśliśmy wrażenia kiczu i zażenowania. Sam wątek fabularny wydaje się być schematyczny i mało rozbudowany, ale stanowi miłą odskocznie od głównych przygód Green Arrowa.
Jeśli już jesteśmy przy pobocznych wątkach to 5. sezon pod względem retrospekcji zapowiada się bardzo ciekawie. Wspomnienia Olivera oczywiście nawiązują do jego aktualnych poczynań, ale tym razem możemy rozpatrywać je w kategorii zalet. Wycieczka do Hong Kongu i magiczny powrót na Lian Yu bardziej przeszkadzały niż wzbudzały zainteresowanie widza. Tym razem jest zupełnie inaczej.
Mieszane uczucia budzi we mnie Ragman. Czy tylko ja przez połowę odcinka myślałem, że mamy do czynienia z owym tajemniczym łucznikiem, którego widzieliśmy już podczas premiery? Nowy bohater zapowiada się obiecująco, posiada ciekawe backstory, ale sam jego dizajn i bardzo szybkie wprowadzenie nie przypadło mi do gustu.
Flashpoint dalej nie dał o sobie znać. Mieliśmy małą wzmiankę w nowym odcinku Flasha, ale jak dotąd w Arrow nie zostało nic na ten temat powiedziane. Mam nadzieję, że to się zmieni i nie zostanie potraktowane tylko na zasadzie ciekawostki z uniwersum. Także tego… jakby ktoś nie wiedział to Digg ma teraz syna, a nie córeczkę.
Serial Arrow wypracował sobie pewien styl i formę podczas 1. i 2. sezonu. Teraz ewidentnie widać, że twórcy chcą do tego powrócić. W komiksach (starszych niż New 52) Oliver Queen był śmieszkiem, lewakiem i kobieciarzem. W serialu mamy ukazane praktycznie jego przeciwieństwo. Czy to źle? Według mnie, daną postać można interpretować na wiele różnych sposobów i żadna nie będzie niewłaściwa. Jeżeli jesteście tego samego zdania co ja, to gorąco polecam ten odcinek!
PS. Pomnik Laurel dalej stoi na molo i niestety jeszcze nikt go nie zniszczył, ani nie zdewastował.
Romek
Reklama