blank

Arrow S04E16 „Broken Hearts” – recenzja

To już drugi powrót specyficznej Cupid do serialu Arrow. Czy zasieje w Star City miłość tj. robił to jej mitologiczny pierwowzór w świecie starożytnych Rzymian? Bynajmniej!

Fabuła odcinka fanom Smallville nasunie momentalnie skojarzenia z epizodem zatytułowanym Committed (S08E05). Niestety, poza podobnym wątkiem, Arrow popada w ten sam problem, co serial o Supermanie, tudzież wątki obyczajowe, na przedzie z relacją Olivera z Felicity, skutecznie wypierają na dalszy plan motywy superbohaterskie. Carrie Cutter nie tyle w Broken Hearts staje się zagrożeniem dla miasta, co przyczyną do dyskusji na temat miłości i związku, który chyli się ku upadkowi.

Kolejnym wątkiem, który otrzymuje sporo czasu antenowego, jest rozprawa sądowa nad Damienem Darhkiem. Sceny z jego udziałem poprowadzone są w myśl produkcji typowo adwokackiej. Nie jest to bynajmniej mankament epizodu. Jest to moment, w którym swój czas otrzymują postacie drugoplanowe, na czele z Laurel Lance i jej ojcem. Rozprawa nie przebiega tj. się tego spodziewano. Osądzenie antagonisty sezonu wcale nie wydaje się być tak oczywiste.

Tradycyjnie, w Arrow pojawiają się retrospekcje. Tym razem,  widzowie w końcu dowiadują się czego z taką zawziętością szukał Reiter. Okazuje się, że pragnął zdobyć ten sam artefakt, którym posługiwał się Darhk. Mnie zastanawia jedno, czy każdy może korzystać z tego przedmiotu, a może jego właściwości są „zarezerwowane” tylko dla konkretnych osób. Liczę, że zostanie to wyjaśnione w kolejnych epizodach.

Serial, który jeszcze dwa lata temu był (przynajmniej dla mnie) jednym z najlepszych, obecnie nie jest w stanie zafundować niczego wartościowego, poza wypalającym się związkiem Olivera z Felicity oraz coraz to absurdalnym wątkiem Darhka. Gwoździami do trumny są m.in. dziurawe ARGUS, z którego to ucieka kolejny złoczyńca; liczne błędy montażowe oraz Felicity, która z osoby uwielbianej, bądź przynajmniej lubianej, stała się postacią silnie irytującą. Jest kapryśna, nie omieszka docinać Queenowi, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja. Zachowuje się niczym stereotypowa zraniona kobieta. To i wiele innych czynników sprawiają, że moja ocena epizodu nie może być wyższa niż poprzedniego odcinka. Bądźmy szczerzy, już sam tytuł epizodu odnosi się do złamanych serc sympatyków serialu, które ranione są coraz bardziej przez scenarzystów.

Ocena recenzenta: 5/10

Piotr "Batplay" Nowak
Recenzent na portalu flarrow.pl. Odpowiedzialny za omówienie i krytykę serialowego uniwersum DC. Historyk z wykształcenia, lubi spędzać czas na planach filmowych, okazjonalnie Dj. Zainteresowany również sportem, zdrowym trybem życia; uczestnik biegów surwiwalowych.