blank

[Zdjęcia]: Relacja z Pyrkonu 2018!

W dniach 18-20 maja odbył się największy w Polsce konwent fantastyki zrzeszający fanów zarówno fantastyki, jak i kultury japońskiej, gier fabularnych i planszowych oraz ogólnie rozumianej popkultury. Chodzi oczywiście o Pyrkon. Z roku na rok liczba odwiedzających jest coraz większa. Tym razem od piątku do niedzieli przybyło ponad 40 tysięcy fanów po to, by spotkać się ze swoimi ulubionymi pisarzami, zdobyć autografy od tegorocznych gwiazd, posłuchać ciekawych prelekcji (oczywiście, jeśli odpowiednio długo czekało się w kolejce, by się na takową dostać ;)) oraz pograć w niezliczone sesje z różnymi, ciekawymi ludźmi.

To był już mój siódmy Pyrkon z kolei i wszystko wskazuje na to, że nie ostatni. Chciałoby się opisać każdą minutę spędzoną na konwencie, wszystkie atrakcje oraz wydarzenia, ale prawdopodobnie wówczas powstałaby z tego powieść. Ograniczę się więc do najważniejszych aspektów.

Dlaczego to właśnie Poznańskie Targi są idealnym miejscem na Pyrkon? Między innymi ze względu na ogromne sale oraz pomieszczenia, które, jak co roku, mieszczą niezliczoną ilość wystawców, niesamowitych wystaw czy też atrakcji, w których udział mogą brać sami uczestnicy. Z edycji na edycję coraz więcej wystawców przyjeżdża na Pyrkon, by podzielić się swoimi dobrami. W tym roku nie było inaczej. Wręcz niemożliwością było obejście wszystkich stoisk, dlatego też w ciągu trwania konwentu wybrałam się do krainy wystawców nie raz (również za każdym razem gubiąc tam swoich towarzyszy). Można tam było dostać niemal wszystko. Od koszulek i bluz fandomowych, po plakaty, przypinki i komiksy, kończąc na biżuterii oraz elementach cosplayu, jak np. perukach.

View post on imgur.com

Dla mnie główną atrakcją konwentów są zawsze prelekcje oraz panele. Nie było zaskoczeniem, że i tym razem mój elektroniczny plan pękał w szwach, gdyż niemalże o każdej godzinie odbywało się po kilka ciekawych wykładów. Potrzebny by mi był zmieniacz czasu Hermiony oraz szybkość Flasha, by dostać się na wszystko, co było w planie. Na każdym bloku tematycznym można było spotkać interesujących gości, między innymi jednego z najsłynniejszych pisarzy horrorów, Grahama Mastertona, gwiazdę serialu Supernatural, Felicię Day, czy twórcę rozmaitych komiksów, Bernarda Dumonta, z którymi można było zrobić sobie zdjęcie, a nawet zamienić kilka słów. W tym roku jednym z parterów Pyrkonu było Multikino i dzięki temu nawet po zakończeniu głównych atrakcji uczestnicy mogli udać się do kina plenerowego, które mieściło się również na terenie konwentu. Każdego wieczoru można było zobaczyć takie klasyki jak: Mad Max, The Batman czy Matrix.

Nie samymi prelekcjami jednak żyje konwentowicz, ponieważ na Pyrkonie jest jeszcze tyle innych rzeczy do roboty. Większa część konwentu miała miejsce na korytarzach i pomiędzy budynkami, gdzie na każdym kroku można było spotkać niesamowitych cosplayerów oraz przemiłych uczestników z karteczkami „hug me”, co jest już tradycją. Pyrkon to przede wszystkim jego uczestnicy. Jest to miejsce, w którym każdy może być sobą oraz spotkać osoby o tych samych pasjach. To właśnie w ciasnych salach noclegowych (które właściwie tylko umownie spełniają swoją funkcję) i w niekończących się kolejkach na prelekcje można zawrzeć nowe znajomości, które później w wielu przypadkach ewoluują w wieloletnie przyjaźnie.

Osobiście daję Pyrkonowi ocenę 8/10, nie dlatego, że było tam coś, co mi się nie podobało. Żaden konwent nie jest idealny, a zawsze może być tylko lepiej. Jedno jest pewne, za rok również się wybieram. Napiszę więcej, odliczam już dni!