Niedawno swoją premierę w Polsce miała Ex Machina, czyli polityczno-superbohaterski thriller spod pióra Briana Vaughana, a ja mam przyjemność zrecenzować dla was już trzeci tom tego dzieła!
Na samym początku pragniemy podziękować wydawnictwu Egmont za przesłanie nam komiksu do recenzji!
KLIKNIJ ABY KUPIĆ KOMIKS!
Jak wyżej wspomniałem, opowieść tę napisał Brian K. Vaughan (Paper Girls), a narysowali Tony Harris (Starman) oraz John Paul Leon (RoboCop), co nie było dobrym rozwiązaniem, ale o tym później.
Historia zaczyna się od pościgu Wielkiej Machiny za drobnymi handlarzami narkotyków, po czym płynnie przechodzi do ratusza, gdzie trwają debaty odnośnie legalizacji publicznej sprzedaży marihuany. Cała opowieść spisana w pierwszych zeszytach, rozgrywa się w około tego pozwolenia i jak widać, nie jest to do końca łatwe. Z jednej strony Mitchella, czyli burmistrza Nowego Jorku oraz byłego superbohatera ograniczają przepisy, a z drugiej media. Pomijając sam fakt bycia superbohaterem, komiks pokazuje nam świetny thriller polityczny pełny psychologicznych zachowań, ujawnia nam krztę działań, jakie są na codzień podejmowane w amerykańskim rządzie oraz mentalność urzędników.
Śmiem twierdzić że własnie w tym tkwi piękno tego komiksu, w tych wszystkich dylematach politycznych, potyczkach i co najważniejsze w bezpośredniości. Dawno nie widziałem dzieła, które w taki bezpardonowy sposób odnosi się do widza. Mamy tam pełno niepochlebnych nazw na różne grupy społeczne, od afroamerykanów po homoseksualistów (i uwierzcie, rzadko są to miłe albo lekkie epitety), pełno przekleństw, rzucania w siebie mięsem i czarnego humoru, to pokazuje jak bardzo poprawność polityczna wniknęła w społeczeństwo podczas ostatnich kilku lat, bo dzisiaj używanie takich sforumułowań byłoby niedopuszczalne i spotkało się z wielkim linczem.
Oczywiście temat trawki to tylko wierzchołek góry lodowej, ponieważ w tym albumie czeka nas jeszcze spotkanie z… podróżnikiem z innego wymiaru! Wymiaru w którym np. nie wydarzył się atak na WCC. Powiem tak, uniwersum Ex Machiny zadziwiało mnie już od dawna, ale jak to zobaczyłem to po prostu oniemiałem. Serio, sami powinniście to zobaczyć.
Przechodząc dalej, jeśli czytaliście poprzednie tomy to pamiętacie Bradbury’ego, nie? Ten barczysty ochroniarz Hundreda. Nie zastanawiała Was nigdy jego historia? O tym jak został przyjacielem Mitcha, kim był i tak dalej? Jeśli tak, to mam dobrą wiadomość, jest kilka stron, jak nie cały zeszyt poświęcony historii życia Ricka Bradbury’ego, a jeśli zupełnie Was ten aspekt nie unteresuje, to i tak będzie fajnie, obiecuję.
Dodatkowo dostajemy zagadkę napadów, za którymi rzekomo stoi straż pożarna, mocna historia, jedna z najlepszych w tym tomie, moim zdaniem.
Co do minusów historii, to raczej tylko ze strony technicznej, a mianowicie, czasem wydaje się, jakby wątek był całkowicie urwany, a kolejna strona przedstawiała nową historię, przez co mozna się troszkę pogubić. Co śmiesznie, gdzieś po środku są dwie strony, jak Hundred gada z jakimś śmiesznym psem, jest w transie albo coś w tym rodzaju, choć za cholerę nie wiem co ta strona znaczyła, bo była tak śmiesznie wyrwana z kontekstu xD.
Choć drugi tom troszkę przynudził, a poziom spadł, to na szczęście obecna historia przywróciła najlepszą serię DC Vertigo na nogi!
Przejdźmy od rysunków, co by tu dużo mówić, jak zwykle są najwyższych lotów, a Harris sprawdził się genialnie, idealnie pokazał wyrazy twarzy bohaterów, a przede wszystkim wyraził ich uczucia w danej chwili. Kolorystyka jest idealna w każdym calu, tuszowanie również, w sumie, to do żadnego z trzech tomów nie mogę się przyczepić jeśli chodzi o jakość wykonania, choć jest jedna rzecz, a mianowicie Bradbury czasami wygląda jak Hundred i to tyle. Niekiedy śmiesznie to wygląda. Miałem wspomnieć o Leonie, który przyłożył się do pracy nad ostatnią częścią albumu, a mianowicie krótkiej na kilkanaście stron historyjce o pozwoleniu KKK na wiec w Nowym Jorku. Powiem tak, nie były to złe rysunki, ba, nawet całkiem niezłe, ale odstawały stylem od reszty materiału i to było trochę fuj.
Na koniec warto wspomnieć o dodatkach, które są całkiem solidne, bo zamiast standardowych okładek zeszytów otrzymujemy posłowie Tony’ego Harrisa, opisany po krótce proces tworzenia komiksu na przykładzie 6 pierwszych plansz 26 zeszytu, bodajże. Dowiadujemy się stamtąd jak wygląda praca rysownika, kim są aktorzy, którzy dali swoje twarze postaciom z Ex Machiny (tak, bo oni nie powstali znikąd). Bardzo ciekawe do poczytania.
Podsumowując: Jest to porządny kawał historii, a właściwie kilku opowieści, często luźno ze sobą połączonych, albo wcale, poza jedną, tą z podróżnikiem, która będzie miała wpływ na całe uniwersum. Rysunki jak zwykle super, oprócz ostatniego zeszytu, gdzie rysował Leon, choć nie były brzydkie, to przez odmienność stylu, źle się to prezentowało. Dostajemy dodatkowo potężny dodatek w formie „za kulis” Ex Machiny. Warto zakupić i jeszcze raz warto, zwłaszcza dla fanów polityki i wszystkiego, co z nią związane (+ w końcu pokazali Ex Machinę podczas ataku 11 września <3).
KLIKNIJ ABY KUPIĆ KOMIKS!
Wydawnictwo: Egmont
Tytuł oryginalny: Ex Machina Book Three
Wydawca oryginalny: DC Comics – Vertigo
Rok wydania oryginału: 2014
Liczba stron: 276
Format: 170×260 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Reklama