Ostatni sezon „Marvel’s Agents of S.H.I.E.L.D.” według wielu krytyków, a także fanów, był najlepszą jak do tej pory serią widowiska od ABC. „Darkhold”, „Aida” aka Madame Hydra, Robbie Reyes, czyli potężny „Ghost Rider”, oraz sztuczna, przełamująca schemat realności rzeczywistość: Struktura (Framework) – którą zaprojektował Holden Radcliffe – to, będące jak McGuffin, motywy przewodnie w filmie, wokół których skupia się, a potem rozwija akcja. Paczka Coulsona w 4-tym sezonie musiała stawić czoła rzeczom, którym empiryczny, czysto naukowy S.H.I.E.L.D. nie dawał prawa bytu. Arthur C. Clarke – jeden z najwybitniejszych pisarzy fantastycznonaukowych w dziejach – wytłumaczyłby to w ten sposób: „każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii.„
ABC we współpracy z Marvelem wypuściło niedawno 17-to minutowe video pokazujące w ciekawy sposób – bez większych spojlerów oczywiście – to, co stało się z załogą Coulsona po, szarpiącym nerwy fana, zakończeniu. Oglądając dawało to masę okazji do tego, by doznać lekkiego szoku i gęsiej skórki na całym ciele. W tym klipie – tak jak było to w ostatnich momentach poprzedniego sezonu – zespół agentów zostaje uwięziony na opuszczonej stacji kosmicznej. Żeby tak różowo nie było i by podtrzymać u widza niebagatelne napięcie, ludzie Phila i on sam nie wiedzą, gdzie się znajdują i jak dostali się do lewitującego w przestrzeni kosmicznego więzienia, które okrywa pasmo szeroko rozrzuconych materiałów skalnych.
Dodatkowo po pokładzie tego więzienia zaczyna szaleć monstrum, pełzający na chudych kościstych łapskach maszkaron. To istota z rasy Vrellnexian – groźnych drapieżników, o których istnieniu informuje nas Virgil – mężczyzna, który od dłuższego czasu obserwował stąd Coulsona, agentkę May i całą resztę teamu. Jednak chodzące nisko, na szeroko rozstawionych odnóżach monstrum, czai się zgłębione w mroku, jak lubił robić to Xenomorf z sagi „Alien”. Poczwara działa instynktownie i sprytnie. Momentalnie wciąga Virgila w zacienione pomieszczenie i tam go zabija. W takim materiale, taki kop. Świetny cliffhanger, gdyż śmierć tej osoby podsyca atmosferę i zazębia ją w jeszcze większą psychodelię i tajemnicę wokół serialu. Virgil i jego znajomi jako jedyni mogli wyjaśnić, jak agenci S.H.I.E.L.D się tu znaleźli.
Gdy Simmons znajduje w drugiej części pomieszczenia wiele ściśniętych obok siebie martwych ciał astronautów, przebywających tu na długo przed pojawieniem się jej i kolegów z ekipy, stwierdza, że zwłoki wyglądają jak mumie. Są strasznie wysuszone, jakby ktoś celowo je odwadniał, wysysając wszystkie płyny z organizmu. Prawdopodobnie jest to sprawka Vrellnexian, którzy w komiksowym uniwersum mają ciekawą historię. Przedstawia się ich jako gatunek, który posiada wysoką inteligencję zbiorową. Działa jak ul, którym kieruje królowa, a Vrellnexianie taką mają. Ich wrodzonym celem jest dominacja nad innymi rasami. Są postępowym gatunkiem, gdyż potrafią przemierzać kosmos i wiedzą, jak zniewolić inne organizmy. Wśród nich nie ma indywidualności. Działają jak jeden byt, który chce tylko jednego: sprawowania absolutnej kontroli nad innymi stworzeniami.
Zwróćcie uwagę na koniec tego 17-minutowego materiału. Przez wyrwę w zewnętrznym poszyciu obiektu, w którym przebywają Coulson i załoga, dostaje się jakaś postać, której dopasowana do ciała plastoidowa maska przypomina Star Lorda ze „Strażników Galaktyki”. Nie jest to najrozsądniejsza analogia, ale kto wie, czym zaskoczy nas 5-ty sezon „Agents of S.H.I.E.L.D.”
„Marvel’s Agents of S.H.I.E.L.D.” z nowym sezonem powrócą w piątek: 1 Grudnia.
Reklama