uncharted kolekcja dziedzictwo złodziei

Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei – recenzja gry. Odświeżony Drake robi robotę?

Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei – skok na kasę czy świetna okazja na powrót? Tego dowiesz się z recenzji!
Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei – skok na kasę czy świetna okazja na powrót? Tego dowiesz się z recenzji!

Ostatnia część Uncharted oraz jej spin-off doczekały się zremasterowanej wersji na PS5. Czy w przypadku takiej produkcji miało to w ogóle sens? Tego dowiesz się z poniższej recenzji!

Za kod do gry na PS5 dziękuję PlayStation Polska!

Nie będę ukrywać, że gdy tylko usłyszałam, iż czwarty Uncharted otrzyma remaster, to nieco pokręciłam nosem. Wszakże podstawowa wersja tej gry dalej działa i wygląda świetnie. Ba, w Kolekcja Dziedzictwo Złodziei zabrakło nawet Ray Tracingu. Dlaczego w takim razie bawiłam się tak dobrze?/

Uncharted – gra, niczym film. Syndrom kolejnego seansu?

Uncharted 4 to nie tylko jedna z moich ulubionych gier od Naughty Dog, ale w ogóle, w jakie dane było mi zagrać. Mimo wszystko, nie widziałam całkowicie potrzeby, czemu miałabym się skłonić do ponownej rozgrywki.

Po dłuższym przemyśleniu doszłam do wniosku, że Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei jest niczym wydanie fizyczne filmu, który bardzo Ci się spodobał w kinie. Już za pierwszym razem bawiłeś się świetnie, a teraz z wielką chęcią zapodasz sobie drugi seans i nacieszysz się małymi, w teorii nic znaczącymi dodatkami.

Przygody Nathana Drake’a to jest właśnie taki typowy akcyjniak. Fabuła przecież nie jest jakaś skomplikowana, wszystkie tytuły miały za zadanie po prostu zapewnić relaks i zabawę. Scenarzyści znakomicie rozpisali wszystkich bohaterów, którzy pomimo swoich kaskaderskich wyczynów, są strasznie przyziemni i bardzo łatwo z nimi nawiązać więź.

Dlatego zupełnie jak jakąś produkcję filmową, bez namysłu odpaliłam zremasterowaną grę, aby znów odetchnąć, odpocząć i świetnie się bawić. No i tak właśnie się stało, ba, dzięki usprawnieniom w tej edycji, wszystkie te odczucia były jeszcze lepsze!

uncharted kolekcja dziedzictwo złodziei
Początek gry, dynamiczny pościg na łajbie. W 60 FPS odczucia były dużo lepsze!

Co nowego na PS5? Delikatny lifting i skok w wydajności

Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei oferuje trzy różne tryby rozgrywki: „jakość”, „wydajność” oraz „wydajność+. Ten pierwszy wygląda najlepiej, obraz przeskalowany jest do 4k, ale całość chodzi w 30 FPS. Drugi natomiast wcale tak nie odbiega graficznie, ale już oferuje rozgrywkę 60 FPS, a uwierzcie – w przypadku takiego tytułu różnica jest odczuwalna. 

Ostatni wariant sprawia, że gra chodzi w 120 FPS, niestety kosztem zmniejszenia rozdzielczości do Full HD. Choć przy takiej płynności, aż ciężko się nie zachwycać tymi wszystkimi strzelaninami i pościgami, to jednak nie da się ukryć, iż przy 65-calowym QLED-zie graficznie nieco gryzło to oko, szczególnie po przełączeniu z poprzednich dwóch trybów.

Osobiście postawiłam na zwykła wydajność. Jak już wspomniałam na samym początku – nie zaimplementowano tu ray tracingu, dlatego naprawdę ciężko było się dopatrzyć zmian w jakości grafiki, ale różnica pomiędzy 30, a 60 klatkami na sekundę już jest ogromna. Przemierzanie tych gęstych w roślinność terenów weszła tym sposobem na zupełnie inny poziom. 

No i ciężko nie wspomnieć o pozostałych dwóch usprawnieniach, czyli BŁYSKAWICZNYCH czasach ładowania, a wręcz jestem skłonna pokusić się o stwierdzenie, że tych praktycznie już nie ma. Adaptacyjne triggery i haptyczne wibracje także są bardzo miłym dodatkiem, choć te drugie w pewnym momencie zaczęły mnie nieco irytować, ale nie na tyle, żebym miała od razu je wyłączyć. 

uncharted recenzja
Pomimo tylu lat, te gry dalej potrafią zachwycić oko!

Czy warto zagrać w Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei?

No i stało się. Ograłam tego „odgrzanego kotleta”, ale przecież przyrządził go jeden z najbardziej znakomitych kucharzy świata. Ponownie bawiłam się rewelacyjnie i bardzo miło było znów wcielić się w nieco gapowatego Nathana Drake’a oraz ostrą jak brzytwa Chloe. Podbicie rozdziałki i płynności tylko zwiększyły moją radość z przechodzenia tych produkcji na nowo, a te mimo wszystko, zestarzały się bardzo dobrze.

Jeżeli tak jak ja pokochaliście czwarte Uncharted i na dodatek macie je w bibliotece, to bez wahania sięgnijcie po ten upgrade. Nie zmienia zbyt wiele, na dobrą sprawę nawet nie do końca był potrzebny, ale jednak warto ponownie zanurzyć się w tym iście bajecznym świecie gry. Tylko tym razem w 4k i 60 FPS! 

Jeżeli jednak jakimś cudem DALEJ nie zagraliście w żadną z produkcji o Nathanie Drake’u i ferajnie, to macie świetną okazję, aby zobaczyć, z czym to się je. Znajomość poprzednich części na dobrą sprawę nie jest wymagana, ALE omijając je, dużo byście stracili. To jedna z lepszych serii gier wideo, dlatego poważnie warto dać im szansę.