Odcinek na który czekało wielu sympatyków The Flash… Niektórzy z Was przyznali wręcz, że zaczęli oglądać Supergirl ze względu na epizodyczne pojawienie się Szkarłatnego Sprintera. Czy jesteście usatysfakcjonowani pierwszym crossoverem pomiędzy tymi postaciami? Ja nie do końca…
Akcja epizodu przeprowadzona jest niezwykle szybko, stwierdzam, że wręcz za szybko, nawet jak na najszybszego żyjącego człowieka na Ziemi (ale na której Ziemi? 😉 ). Pojawienie się Barry’ego Allena najchętniej sparafrazowałbym w następujący sposób: „Wbiegnę do obcego mi świata, przy okazji od razu uratuję spadającą kobietę z wieżowca, błyskawicznie zaprzyjaźnię się z nią oraz pokrótce wyjaśnię widzom, którzy nie oglądają mojego serialu, kim jestem i skąd się wziąłem, a na koniec pośrednio przyczynię się do popchnięcia relacji Kary z Jamesem. W końcu mamy na to tylko 44 minut, a musimy jeszcze rozprawić się z wrogami epizodu”.
Worlds Finest jest odcinkiem zabawnym, pomiędzy Gruntem Gustinem a Melissą Benoist wyraźnie oddziałuje sceniczna „chemia”. Nic dziwnego, aktorzy dobrze znają się z serialu Glee. Dodatkowo oboje występują w produkcjach komiksowych o nieco luźniejszym i przyjaźniejszym szerszej widowni klimacie, aniżeli Arrow, czy tym bardziej Gotham. A propos Zielonej Strzały, warto zauważyć, iż podobnie tj. niegdyś Oliver Queen był dla Barry’ego Allena mentorem, tak teraz ten drugi staje się dobrym doradcą w sprawach superbohaterskich dla Supergirl.
Mam jedynie problemy z umiejscowieniem epizodu w historii Flasha. W najnowszych odcinkach The Flash nic nie wskazuje by Allen wyprawił się do świata Kary Zor-El. To jest największa bolączka crossoverów, zwłaszcza w przypadku gdy seriale pochodzą z odrębnych stacji telewizyjnych – brak synchronizacji. Ufam, że zostanie to naprawione w przyszłych epizodach The Flash i fabuła z Worlds Finest wpłynie na uniwersum stacji CW.
Kolejny minus dla Flasha to ujawnianie swej tożsamości wszem i wobec. Pamiętamy, w jaki sposób w swoim serialu stracił Patty Spivot oraz jak długo wstrzymywał się przed wyjawieniem tajemnicy Iris. Jestem w stanie zrozumieć, że fabuła dzieje się na innym świecie i Flash zaraz odejdzie, lecz mając w pamięci problemy przedstawione w The Flash, nie potrafię zaakceptować takiego zachowania.
O wrogach w Worlds Finest można powiedzieć stosunkowo niewiele. Powraca do serialu Livewire, a i Siobhan szybko zaakceptowała swoją ukrytą tożsamość. Pojedynki pomiędzy bohaterami wyglądają nieco jak szkolne ustawki, z czego Flasha i Livewire twórcy postanowili przedstawić jako dwa odmiennego koloru błyski. Wciąż nie wiem w jaki sposób Silver Banshee uderzyła Karę, tak że ta odleciała na kilka metrów. Zaskoczeniem, jak również zaletą było to, w jaki sposób antagonistki zostały pokonane. Nie przez Supergirl, ani nawet przez Flasha, lecz przez mieszkańców National City, którzy w geście tym oficjalnie zakopali topór wojenny i znów zawierzyli Dziewczynie ze Stali.
Odcinek oglądałem z zainteresowaniem i przyjemnością, jednakże tj. wykazałem, epizod nie ustrzegł się błędów. Do zalet na pewno należy dodać po raz kolejny fenomenalną Cat Grant, a do wad całą otoczkę związaną z relacją Kara-James oraz zabawny klimat, który za bardzo kontrastuje z ostatnimi wydarzeniami z Supergirl. Wszak, dopiero co Kara dowiedziała się, że jej ojciec żyje, a Alex i Hank ukrywają się w nieznanym jej miejscu. W Worlds Finest próżno szukać przejęcia się tymi wątkami.
Cliffhanger zapowiada powrót Nona, zapewne wraz z odtworzoną Indigo. Swoją drogą, scena ta, pomimo groźnego przesłania, wyszła dość zabawnie. Nie życzę żadnej dziewczynie takiej reakcji ze strony chłopaka 😀
Ocena recenzenta: 7/10
Reklama