blank

Supergirl S01E12 „Bizarro” – recenzja

Ubiegłotygodniowy cliffhanger był zapowiedzią nadejścia „złego” nemesis Supergirl, w postaci Bizarro. Persona ta pojawia się również w przygodach Supermana. Zapewne fani Smallville pamiętają ją z siódmego sezonu. Tym razem mamy do czynienia z eksperymentem przeprowadzonym przez Maxwella Lorda, który w założeniu twórcy, miał stać się przeciwwagą dla Kryptonki. Tytułowa Bizarro została stworzona dzięki DNA Kary, jednakże dzięki modyfikacjom stała się jej przeciwieństwem. Czy aby na pewno zasłużyła na epitet „zła”? Jej osobowość nie była immanentnym tworem, została wykreowana przez orwellowskie podejście Lorda, toteż bardziej odpowiednim określeniem byłoby „zmanipulowana”.

Melissa Benoist w podwójnej roli wypada nad wyraz dobrze; przekonująco. Kara początkowo opierając się walce, ostatecznie zostaje do niej zmuszona. Efekty specjalne podczas pojedynków wyglądają przyzwoicie. Kolejny raz przypomnę, iż nie powinno zestawiać się pod tym względem produkcji filmowych. Przygody córy Kryptonu są o wiele trudniejsze do zrealizowania niż chociażby efekty w The Flash, zatem w tym aspekcie nie powinniśmy wymagać efektów rodem z Man of Steel.

Z postaci drugoplanowych, moją faworytką od pierwszego odcinka jest Cat Grant. Wyrazista, świetnie rozpisana postać (a przede wszystkim doskonale zagrana), wnosi do serialu coś niepowtarzalnego. Widzimy jak poprawa relacji z synem, Adamem, korzystnie wpłynęła na nią (przynajmniej w tym odcinku). Mimo, iż nie zna prawdziwej tożsamości swej asystencki, pośrednio wpływa na jej „szkolenie”, stając się kimś w rodzaju mentorem.

Po superlatywach należy przejść do krytyki. Największą bolączką epizodu jest wątek miłosny. Co prawda motyw randkowania Kary z Adamem wypada całkiem nieźle (wiedzieliście, że w życiu prywatnym aktorzy są ze sobą w związku? ), lecz niestety nic z niego nie wyniknie. Wielka szkoda, gdyż skoro twórcy planują rozwinąć aspekt miłosny to myślę, że Adam byłby najlepszym wyborem dla Kary. Winn Schott, jak sam stwierdził, tkwi we friendzonie, oby tak zostało, Kara potrzebuje takiego przyjaciela, w tej roli Winn spełnia się rewelacyjnie, związek wymaga jednak innego typu zachowań. Na koniec moje największe zastrzeżenie. Cieszyłem się, gdy w serialu pojawiła się Lucy Lane, która odciągnęłaby Jamesa Olsena z grona wielbicieli Kary, niestety jak się okazuje, on również kocha Supergirl; jak dla mnie motyw w ogóle niepotrzebny, ale liczę na Wasze komentarze.

Kończąc, chciałbym jeszcze rozważyć kwestię głównego antagonisty sezonu. Kto nim właściwie jest? Astra czy Lord? Po nowym odcinku można przypuszczać, iż to miliarder będzie największym wyzwaniem dla Kary. Co rzuca się w oczy, to jego podobieństwo do Lexa Luthora i konfliktu z Supermanem. Osobiście nie przeszkadza mi ta zbieżność. Nie sądzę, by Lordowi było pisane spędzenie reszty sezonu w więzieniu DEO.

Supergirl rozwija się w poprawnym kierunku, cliffhangery zapewniają ciągłość fabularność, stanowiąc interesujący przedsmak następnych odcinków. Wątki miłosne wciąż kuleją, lecz miejmy nadzieje, że nie będą tylko zwykłymi zapychaczami czasu.

Ocena recenzenta 7/10

Piotr "Batplay" Nowak
Recenzent na portalu flarrow.pl. Odpowiedzialny za omówienie i krytykę serialowego uniwersum DC. Historyk z wykształcenia, lubi spędzać czas na planach filmowych, okazjonalnie Dj. Zainteresowany również sportem, zdrowym trybem życia; uczestnik biegów surwiwalowych.