Let there be… Punisher!
Chwilę po premierze „No Way Home” Marvel ogłosił, że przygotowywana jest już kolejna część Spider-mana. Mimo to Tom Holland nie jest pewien swojego zaangażowania w nową produkcję, kilkukrotnie mówiło się o recastingu i tym, że seria może wejść na inne tory. Jednak po zmianach w życiu Petera, które zaszły w epilogu ostatniej części, dobrze było by zobaczyć ponownie Hollanda, kontynuującego przygody pajączka. Od teraz Parker, pozbawiony rodziny i wszystkich przyjaciół odbędzie dużo dojrzalszą podróż.
Od teraz Spider-man będzie też potrzebował poważniejszych, dojrzalszych wyzwań. Jednym z nich byłoby spotkanie na swojej drodze brutalnego mściciela w postaci Franka Castle, a.k.a. Punishera. Zderzenie dwóch ideologii dotyczących walki ze zbrodnią przypominało by nam epicką rozmowę Punishera i Daredevila z serialu Netflixa. Wielu fanów od dawna oczekuje powrotu Castle’a, którego seria została anulowana po 2 sezonach. To jeden z tych bohaterów z seriali Netflix/Marvel, który zdecydowanie zasługuje na pojawienie się w głównej produkcji MCU.
Gdyby Punisher stanął kiedykolwiek naprzeciw Spider-mana byłby to najtwardszy i najdojrzalszy antagonista z jakim Pajączek Toma Hollanda się mierzył. Przypomnijmy, że takie starcie miało już miejsce w komiksach. Tak Frank Castle został wynajęty do zabicia Spider-mana, po kilku pojedynkach zmienił jednak front gdy zorientował się, że został zmanipulowany przez zleceniodawcę. Wersja Johna Bernthala idealnie wpasowuje się w MCU, miejmy nadzieję, że włodarze Marvela dostrzegą potencjał tego castingu i wprowadzą znanego z serialu antybohatera. Musiałaby to jednak być pełnokrwista wersja Punishera, a sama produkcja musiałaby zyskać kategorię R-Rated, na co Marvel może nie być jeszcze gotowy. Jednak jest to warunek powrotu aktora do roli – Bernthal wyznał, że nie ma zamiaru wracać jako „ugrzeczniony Punisher”.
Reklama