W kinach dopiero co zakończył się seans „Ptaki Nocy (i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn)”, który przedstawił kilka nieco mniej znanych szerszej widowni bohaterek. Jednakże skład komiksowej grupy o tej samej nazwie nieco różni się od tego, co mogliśmy ujrzeć w filmie. Choć to Chuck Dixon jako pierwszy je tak nazwał, to jednak Gail Simone uważana jest za matkę serii i to zbiór jej opowieści został u nas właśnie wydany.
Na początek pragniemy podziękować wydawnictwu Egmont za podesłanie nam komiksu do recenzji i zachęcamy do wspierania polskiego rynku komiksowego poprzez kupowanie na ich stronie, Egmont.pl!
Debiut „Aniołków Charliego” w wykonaniu DC datuje się na Grudzień 1995 roku, natomiast pierwszy zeszyt z „Tajemnice i Morderstwa” premierę miał w 2003 roku (dokładniej 56 zeszyt!). Do tej pory kobiece superbohaterki nie zawsze były brane zbyt poważnie, stanowiły głównie pomoc dla „prawdziwych” herosów. Z czasem jednak pokazały pazur, powstawało coraz więcej solowych serii im poświęconych i udowodniły, na co je stać.
Dokładnie takie same są Barbara Gordon, Dinah Lance i Helena Bertinelli – konkretne, silne i niezależne babki, którym zdecydowanie nie chcielibyście podpaść. Początkowo do akcji „ruszają” tylko te dwie pierwsze, a w zasadzie sama panna Lance, gdyż Barbara po bliskim spotkaniu z Jokerem w „Zabójczym żarcie” została sparaliżowana od pasa w dół i teraz operuje pod pseudonimem Oracle i stanowi mózg drużyny. Niestety nie wszystko poszło po ich myśli i na ratunek przybywa Huntress, czyli trzecia z wymienionych wyżej pań.
Historia rozpoczyna się akcją porwania prezesa konglomeratu rolniczego przez debiutującego złoczyńcę Savanta. Później spotykają na swojej drodze także takie niebezpieczne babki jak Lady Shiva oraz Cheshire. Całą powieść to ciekawy i pełen akcji thriller, przy którym ciężko się nudzić, szczególnie, że poza samym wątkiem głównym, eksponowana jest także relacja pomiędzy głównymi bohaterkami, która rozwija się z zeszytu na zeszyt – od etapu „współpracownic”, po solidną przyjaźń.
Niestety muszę przyczepić się do warstwy graficznej tytułu – Pani Simone starała się przedstawić bohaterki najciekawiej, jak się da, pokazując jak twarde mogą być babki i jak świetnie sobie radzą w świecie, którym rządzą faceci, ale tymczasem Ed Benes wręcz uprzedmiotawia heroiny, rysując kadry rodem z Playboya czy CKM. Sam styl artystyczny nie odbiega od standardów wczesnych lat 2000, jednak w tym przypadku kadry często wyglądają, jakby były rysowane przez niespełnionego nastolatka.
Piersi, pośladki i brzuchy eksponowane są tu na potęgę i o ile na ogół jest to przyjemny widok, tak w niektórych miejscach artysta poważnie mógłby nieco poluzować. Wszakże takie historie miały zaprezentować, iż kobiety mają do zaoferowania nieco więcej, niż właśnie swoje naturalne „atuty”. W jednym momencie widzimy charakterną Barbarę, która pomimo swojej niepełnosprawności, wyciska z siebie 110%, aby wspomóc swoje przyjaciółki, a następnie na każdym z kolejnych kadrów widzimy zbliżenia na konkretne części ciała Black Canary. Po prostu nie do końca współgra to z konceptem powieści.
Mimo wszystko warto sięgnąć po ten tom, gdyż fabularnie wciąga tak, iż całość czyta się od deski do deski, bez chwili wytchnienia, a przy komiksie, który liczy sobie niecałe 300 stron, to wydaje mi się, iż to nie lada wyczyn. Świetna pozycja dla każdego, kto miłuje się w książkach sensacyjnych, albo chciałby nieco lepiej poznać bohaterki, które wchodzą w skład tytułowej grupy. Pomimo upływu tylu lat, historia zestarzała się dosyć dobrze, dlatego nie ma co się obawiać i ze spokojną głową możemy sięgnąć po „Ptaki Nocy”.
Reklama