Zamknijcie oczy. Przypomnijcie sobie czasy, kiedy to zasiadaliście przed starym telewizorem CRT i z radością zagrywaliście się w takie produkcje jak Crash, Spyro, Gex, czy Medievil. Chciałoby się wrócić, prawda? Niestety, platformówek dalej brakuje na rynku, choć zaczyna się coś w tym kierunku dziać. Dlatego z wielką chęcią zabrałem się za „Monkey King: Hero is Back”, tytuł, o którym nie było zbyt głośno. Czy słusznie? Tego dowiecie się z recenzji poniżej!
W ramach wstępu chcielibyśmy podziękować Koch Media Poland za użyczenie kopii do recenzji. Wielkie dzięki!
„Monkey King: Hero is Back” to egranizacja animacji z 2015 o tym samym tytule, która poza Chinami nie rozeszła się wielkim echem, choć opinie widzów były zdecydowanie pozytywne. Za stworzenie gry odpowiadają studia Hexa Drive i Sony Interactive Entertainment, a dystrybucją w Polsce zajęło się Koch Media Poland.
Fabularnie nie różni się niczym od pierwowzoru. Głównym bohaterem produkcji jest postać tytułowego Małpiego Króla – Dashenga, niegdyś wspaniały wojownik, który za sprzeniewierzenie się siłom wyższym, został uwięziony przez Buddę. Po 500 latach zupełnie przypadkiem „oswobodził” go młody mnich, Liuer, który podróżuje ze swoją małą siostrą An-An.
Okazuje się, że możliwości Sun Wukonga są ograniczane przez magiczną bransoletę, a żeby tę blokadę zdjąć, musi on poczynić kilka dobrych uczynków, a dobrze się składa, bo w pobliskiej miejscowości złowrogi Hundun porywa dzieci. Okropne! Nasz małpiszon niechętnie rusza na pomoc, a pomaga mu w tym wcześniej wymieniony chłopak, jego mała siostra i generał wieprz, Zhu Baije.
Historia jest całkiem prosta i taka miała być w założeniu. Wszakże to produkcja skierowana głównie do młodszego odbiorcy, także nie ma co w niej doszukiwać się głębszego przekazu. Dużo tu tej dziecinnej naiwności, wątków, które mają chwycić za serce, a także przekazać, że trzeba czynić dobro. Trochę przykre, że pomimo tylu animacji, które przedstawiają praktycznie te same wartości, a zna je każdy, to wciąż tyle nienawiści na świecie… Chociaż to już temat na inny artykuł.
Jest to prosta, odmóżdżająca przygoda, także jak potrzebujecie odpocząć od bardziej ambitnych gier, to Monkey King Hero is Back będzie idealnym wyborem.
Sama produkcja to połączenie platformera i bijatyki, najbliżej jej do slashera. Nie jest to wymagający tytuł, próżno tu szukać konkretnych łamigłówek, czy combosów, na których łamalibyśmy pady. Dasheng dysponuje czterema ciosami (dwa lżejsze, dwa mocniejsze) oraz magicznymi atakami. Poza tym mamy do dyspozycji różne przedmioty, które spotykamy na naszej drodze – kamienie, ławki, czy kostury. Od czasu do czasu zdarzają się także elementy Qucik Time Event, aby to skutecznie wykończyć wroga. Z jednej strony chciałoby się nieco bardziej „poszaleć” Małpim Królem i nabijać jak największy mnożnik kombinacji, jednak po dłuższym zastanowieniu niezbyt to przeszkadza.
Po drodze zbieramy także różne znajdźki, dzięki którym albo możemy zakupić przedmioty do leczenia/ładowania energii, albo możemy zwiększyć nasz pasek życia/magii. Przeciwnicy natomiast pozostawiają po sobie coś w stylu punktów doświadczenia, dzięki którym możemy rozwinąć wachlarz ruchów naszego bohatera.
Na wielki plus zasługuje oprawa audiowizualna. Utwory są skoczne, energiczne i świetnie zgrywają się z całym światem. Polska lokalizacja także świetnie się sprawdza, szczególnie że w głównego bohatera wciela się sam Jarosław Boberek. Miód dla uszu! Ostatnio dobrych tłumaczeń jak na lekarstwo, także bardzo doceniam taką jakość.
Graficznie jest w porządku, ale mogło być nieco lepiej. Jest mnóstwo miejsc, w których zdecydowanie brak szlifu, jakby zabrakło czasu na dorobienie konkretniejszych modeli/tekstur, Całość wygląda mimo wszystko bajecznie, jakby wyrwana prosto z kina. Bardzo to cieszy oko. Otrzymujemy także kilka zróżnicowanych lokacji, także nie ma co narzekać na nudę. Na minus zasługuje…brak jakichkolwiek opcji zmiany ustawień graficznych. Te gra dobiera automatycznie i jesteśmy na nie skazani do samego końca. Nie jest to problem, bo gra jest w miarę dobrze zoptymalizowana, jednakże ucierpi na tym spora ilość graczy, która chciałaby jednak także sprawdzić tę produkcję.
Poza tym dotkliwa może być wtórność przeciwników. Nie są zróżnicowani i po jakimś czasie satysfakcja z ich pokonywania po prostu zanika. Szkoda, bo tytuł nie jest długi, starczy na około 6-8 godzin, a jednak z czasem to pozytywne wrażenie się zaciera właśnie z powodu tego elementu.
W ostatecznym rozrachunku jest to bardzo poprawna produkcja, która świetnie się sprawdzi jako prezent dla młodszych. Nie jest to nic odkrywczego, nie zrewolucjonizuje rynku gier, jednak jak najbardziej warto dać mu szansę, szczególnie że w skali rocznej, platformerów dalej wychodzi tyle, co nic, także, jeżeli jesteście fanami tego typu produkcji, to polecam z czystego serca, bo „Monkey King: Hero is Back” to lekka, przyjemna przygoda, akurat w sam raz na wolny weekend.
Reklama