blank

Powrót w wielkim stylu! Recenzja Gotham S03E15

 Na pewno wszyscy fani Gotham wyczekiwali tego poniedziałku z utęsknieniem. Po ponad miesięcznej przerwie serial znów wrócił na antenę i to w wielkim stylu. 
 Odcinek czternasty, jak to zresztą każdy epizod przed długą pauzą w emisji, pozostawił wiele niewiadomych. Co niektórych cieszy, a niektórych rozczarowuje wczorajszy odcinek wyjaśnia wszystkie zagadki.

 Widzimy co dzieje się z Nygmą. Edward jest zagubiony. Nie umie odnaleźć się w swojej nowej roli, kiedy nie ma przy nim Oswalda, którego jak pamiętamy sam zastrzelił nad zatoką. Żeby zrekompensować sobie brak najlepszego przyjaciela, zaczyna zażywać narkotyki, po których widzi Pingwina jako halucynację. Oprócz tego szuka w Gotham jakiegoś wielkiego umysłu, człowieka godnego miana nowego mentora. Jego wysiłki są nieefektywne. Każdy naukowiec, poeta czy filozof oblewa test Nygmy. Wtedy, mimo burzliwych sprzeciwów wyimaginowanego Oswalda, obiera sobie za cel Gordona. Ten aktualnie wyjechał do swojego wujka, który jak wiemy współpracuje z Trybunałem Sów. Testom Nygmy sprostał Lucius Fox, który uratował Bullocka z tarapatów i stał się nie mentorem a nemezis nowej legendy Gotham- Riddlera.

 Gordon, tak jak pisałem, spędza czas ze swoim odnalezionym po latach wujkiem. Ten wyjawia mu sekret o Trybunale. Mówi Jamesowi, że to właśnie tajna organizacja jest odpowiedzialna za śmierć jego ojca i że jest jej członkiem. Okazuje się, że grupa zaprasza Jima w swoje progi. Detektyw jest oburzony nowinami. Frank tłumaczy mu, że sabotuje Trybunał od środka. Proponuje bratankowi współpracę, który jednak podchodzi do tego z dużą dozą ostrożności. Nie wiemy do końca kim właściwie manipuluje Frank Gordon. Myślę, że każdym po trochu, ale tego pewnie dowiemy się dopiero w kolejnych odcinkach.

Trybunał Sów powoli realizuje swoje plany. Porywa Bruce’a i zastępuje go klonem z Indian Hill. Alfred podejrzewa, że coś jest nie tak, ale na razie nie reaguje. Sam Wayne został umieszczony na, jak się spodziewamy, Nanda Parabt. Z jakiej racji? W sumie nie wiem. Być może scenarzyści chcą rozwinąć postać jeszcze bardziej i przyspieszyć (nieco) proces „battransformacji”. Ewentualnie to tylko tani trik, żeby wcisnąć tu po raz kolejny Ra’s al Ghula. Nie mniej Gotham nigdy mnie nie zawiodło pod względem historii, więc podtrzymuję dla nich mój kredyt zaufania.

 Chociaż w sumie trochę zawiodło. Wątek ze śmiercią Pingwina został skopany po całości. Już pod koniec tego odcinka dowiadujemy się, że Oswald ma się dobrze. Ba, na tyle dobrze, że już chce mu się mordować. Jest to duże rozczarowanie, bo liczyłem na to, że chwilowy brak Pingwina, który kradnie całe show, pozwoli rozwinąć skrzydła bardziej drugoplanowym postaciom. 

Nie mniej uważam, że ostatni odcinek był naprawdę dobry i ze zniecierpliwieniem oczekuję kolejnych.

~Ansachary Oswald