Ten rok obfitował w kilka naprawdę dobrych filmów na podstawie komiksów Marvela, premierę miał również Aquaman. W związku z tym pomyślałem, że dobrze by było podsumować rok 2018 pod tym względem, na chwilę przed jego zakończeniem. Wspólnie z piątką innych redaktorów Waszej ulubionej redakcji przyjrzeliśmy się łącznie sześciu tytułom, każdy z nas zrecenzował po jednej produkcji, natomiast poniższa kolejność została wyłoniona na podstawie ocen wystawionych na trzech stronach internetowych – środowisko krytyków reprezentuje Rotten Tomatoes, internautów zagranicznych imdb.com, natomiast ocena rodaków została zaprezentowana poprzez filmweb. Wszystkie noty są wystawione na dzień 2018-12-27.
Artykuł oczywiście może zawierać spoilery.
Miejsce 6: Venom (5,5)
Opracował Bartek Krukowski
Venom <3 Tyle mam do powiedzenia po obejrzeniu. Już przed premierą czułem, że będzie to dobry film i się nie zawiodłem. Co więcej, myślałem, że będzie to pełny mroku film o antybohaterze, symbiocie, który przejął kontrolę nad ciałem człowieka. Podczas oglądania okazało się, że jest to równie zabawna, co i mroczna produkcja. Sposób, w jaki została zaprezentowana ta postać w jej solowym filmie, oceniam na 10/10. Aktor, który odegrał role głównego bohatera jak i nosiciel pozaziemskiej istoty (Tom Hardy) spisał się równie dobrze, niczym jakby był stworzony do tej roli. Były również postacie drugoplanowe, które były nudne i ich gra aktorska nie raziła blaskiem, jak na przykład ukochana głównego bohatera. Jeśli chodzi o główny wątek całego filmu, to takie 7/10 ze względu na dość oklepaną fabułę, ale jak już powiedziałem, sposób, w jaki zostało wszystko wykonane, nadrabia resztę. Jeżeli ktoś jeszcze nie oglądał, to bardzo polecam, moja ogólna ocena to 9/10.
2,8
6,8
7,0
Miejsce 5: Aquaman (7,0)
Opracował reece
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że całość została opisana dzień po seansie. Obudziłem się, myślę trzeźwo, emocje opadły, ale czy aby na pewno? Aquaman jest filmem, który zaskoczył mnie niemiłosiernie pozytywnie. Wybierałem się na niego z myślą, że będzie po prostu dobrze. Było znakomicie.
Do tej pory dziwię się, że Warner Bros tak bardzo naciskało, aby Justice League pojawiło się pierwsze, co w moim odczuciu było totalnie fatalnym posunięciem. Nie wszyscy muszą być zaznajomieni z uniwersum, nie każdy zna danych bohaterów, dlatego też odbiór dzieła Snydera/Whedona był taki, a nie inny.
Byliście zachwyceni Wonder Woman? Tym bardziej będziecie Aquamanem. Wiadomo, to wciąż superbohaterskie kino akcji, jeżeli ktoś oczekuje niesamowicie skomplikowanych wątków fabularnych, to szczerze nie mam pojęcia, po co w ogóle odpala tego typu produkcje. Aby nie spoilerować za dużo – Poznajemy genezę samej postaci Arthura, którego czeka niemałe zadanie, gdyż ten musi stać się królem Atlantydy oraz pokonać obecnego Króla – Orma.
Chociaż w przypadku większości pierwszych części solowych przygód bohaterów ich geneza strasznie się dłuży i nieco przynudza (Z takich najbardziej świeżych przykładów to Black Panther), tak tutaj nie ma o tym mowy. Film wyładowany jest po brzegi akcją, ale nie jest ona w jakikolwiek sposób wymuszona. Cały film przebiega naturalnie, a widz nie powinien odczuć wrażenia, że pewne sceny, czy wątki są wymuszone, co często bywa problemem produkcji ze stajni DC. Arthur rozwija się na naszych oczach, można wręcz rzec, że ‘dojrzewa’, więc jeżeli mieliście problem z nim ze złapaniem do niego sympatii w trakcie JL, to być może lepiej poznacie go tutaj.
Jeżeli chodzi o gagi, to one również są perfekcyjnie wpasowane, powinniście uśmiechnąć się raz, czy dwa (Mera z kwiatami <3! Zobaczycie, o czym mówię). To zdecydowany plus!
A jak to wygląda wszystko aktorsko? Jason Momoa ponownie pokazał klasę! Widać, że aktor bardzo lubi swoją rolę i po prostu się w nią wczuwa, wydaje się być przy tym bardzo naturalny, jednak to nie Jason zasługuje na moje największe pochwały, a Amber Heard! Nigdy wcześniej jakoś nie chwyciła mojego oka pod względem odgrywanych postaci, ale jej role nie należały także do ambitniejszych, przynajmniej w moim mniemaniu. Tutaj nieźle się popisała. Świetnie uzupełniała się z Jasonem, a ja chętnie obserwowałem rozwój więzi tej dwójki. Pozostała część obsady również daje radę, ale to tej dwójce należy się aplauz.
Wizualnie to majstersztyk. Podwodne królestwo wręcz zachwyca, jest pełno pięknie zrealizowanych scen, które niesamowicie cieszą oko. „Naziemne’ widoki wcale nie są gorsze! Nasi bohaterowie w pewnym momencie mieli wycieczkę na Sycylię, również bardzo klimatyczne miejsce. Jeżeli i w was drzemie artystyczna dusza, to po seansie będziecie wręcz natchnieni weną, inspiracji tu nie brak.
Dość naturalnie przebiegł także proces wprowadzania Black Manty, nie zjawił się znikąd, motyw działań jasny i prosty, czasu na antenie wystarczająco. Przypominam, że w końcu to Orm jest tym głównym złym, ale spokojnie J Wyczekujcie sceny w trakcie napisów.
A walki? Sam ich schemat podobny jest do tego, który widzieliśmy w Wonder Woman, są strasznie efekciarskie, a ostatnia bitwa to coś pięknego! Pojedynek na Sycylii również świetnie zrealizowany.
Widz cały czas trzymany jest w napięciu, cały czas ma ochotę wiedzieć co wydarzy się dalej, poznawać dalsze losy bohaterów, ostatecznie rozwiązując sprawę tak, aby wyjść z kina usatysfakcjonowanym.
Jeżeli tak mają wyglądać przyszłe filmy spod szyldu niebieskich, a zapowiada się, że Shazam wcale nie będzie gorszy, to mogę śmiało zaryzykować stwierdzeniem, że DCEU wstaje z kolan, czas najwyższy!
Aquaman to gratka dla fanów komiksu, czy ogólnie pojętego świata superhero. Nie powinniście się zawieść.
Ocenę niech wystawi sobie każdy sam, zawsze uważałem, że każdy cyferki może interpretować inaczej, ja po prostu powiem jedno: WARTO!
6,4
7,6
7,1
Miejsce 4: Ant Man & The Wasp (7,7)
Opracował Króger
Przypomnijmy pokrótce kim był Scott Lang przed zostaniem drugim w historii Ant-Manem. Lang kradł, aby pomóc w utrzymaniu swojej rodziny, ale pewnego razu wpadł. Poszedł do więzienia, stracił żonę, poznał Luisa. Po wyjściu z więzienia pracował krótko w cukierni „Słodka dziurka”. Potem poznał Hanka i zaczął z nim współpracę.
Druga część Ant-mana już na starcie miała trudniej od pozostałych filmów. Premierę filmu przełożono z powodu mundialu o miesiąc w aż 41 państwach. Co spowodowało, że Ant-man w dniu premiery zarobił mało. „Człowiek-mrówka” po wydarzeniach z Civil War miał do wyboru albo 2 lata aresztu domowego i 3 lata pod ścisłym nadzorem FBI i w razie złamania umowy 20 lat więzienia, albo opcję drugą, czyli 5 lat odsiadki. Lang wybrał opcję pierwszą, by między innymi móc spotykać się ze swoją córeczką.
Na początku filmu spotykamy Scotta bawiącego się z córką w złodziei, próbujących ukraść puchar „Dla Najlepszej Babci”. Akcja filmu jest bardzo dynamiczna gdyż zaraz po wyjściu Cassie główny bohater ma zamiar wziąć kąpiel podczas której usypia i dostaje wizji, później kontaktuję się z Hope i Hankiem. Odtąd akcja nabiera coraz to większego rozpędu, żeby wyhamować dopiero w scenie po napisach.
Mógłbym tutaj opisać całą akcję filmu, ale nie chce psuć frajdy tym, którzy jeszcze jakimś cudem nie widzieli filmu (nadróbcie, bo warto). Za to omówię scenę po napisach, która dzieje się po pewnym czasie od wydarzeń z filmu. Widzimy w niej Scotta, który z pomocą rodziny Van Dyne udaję się do wymiaru kwantowego w celu zdobycia pomocy dla Avy Starr. Scena kończy się w momencie kiedy „Skocik” uzbierał już substancję i miał wracać. Tutaj pojawia się wynik pstryknięcia palcami przez Thanosa w Infinity War. Rodzina podziela los Spidermana i przeobraża się w pył.
Film Ant-Man i Osa dysponował budżetem opiewającym na „zaledwie” 162 miliony dolarów i dzięki niemu zarobił już ponad 620 milinów dolarów. Film co prawda swoim budżetem i zyskiem przebił pierwszą część przygód Scotta Langa, ale według cenzorów wypadł nieco gorzej. Na szczęście nie jestem krytykiem filmowym, ale muszę stwierdzić, że ta ekranizacja wypadła najgorzej w tym roku, co świadczy o tym na jak wysokim poziomie stoi obecnie Kinowe Uniwersum Marvela.
8,8
7,2
7,0
Miejsce 3: Deadpool 2 (7,9)
Opracował Arek Stadnik
Deadpool znów rozrabia tym razem w drugiej odsłonie swojego własnego show. Podobnie jak w poprzedniej części zostaje przedstawiony środkowy palec w kierunku popkultury oraz innych produkcji kinowych. Potwierdzając tym samym, że Deadpool idzie własną drogą i momentami tworząc dość odważne sceny udowadnia jedynie, że ten psychol rozdarł komiks znudzony swoim bytem, rodem ołówkiem rysowanym i postanowił zniszczyć kinowe kasy, pokazując tym samym, że ten antybohater jest w stanie dorównać tym wielkim i szlachetnym bohaterom. No trudno nam się z nim nie zgodzić, gdyż po obejrzeniu kolejnych przygód Deadpoola nasze mózgi po prostu eksplodują. Nic dziwnego gdy w role tytułowego antybohatera ponownie wciela się genialny Ryan Reynolds, który całkowicie oddał się roli, przez co czasami mamy wrażenie, że Ryan zawarł swoisty pakt krwi z samym komiksowym odpowiednikiem oddając mu swoje ciało na czas produkcji. Tak naprawdę to sam aktor zasługuję na olbrzymią pochwałę za danie nam takiego Deadpoola, którego znamy z komiksów.
Przechodząc już do omówienia samej produkcji od A do Z. Pierwszym co rzuca się w oczy jest jakość produkcji, która jest zdecydowanie lepsza od części poprzedniej, związane jest to zapewne z podwojonym budżetem filmu i faktem, że Ryan jako producent zwolnił Tima Millera, gdyż nie zgadzali się w swojej wizji drugiej odsłony, przez Reynolds miał dużą swobodę jeśli chodzi o tworzenie filmu, przez co za starami siadł David Leitch. Ich połączona wizja poskutkowała wspaniałym widowiskiem. Kolejnym bardzo przyjemnym aspektem filmu są same gagi i nawiązania do innych produkcji Marvela jak i innych produkcji. Widok Deadpoola naśmiewającego się z Cable, nawiązującego przy tym do innych produkcji Marvela czy nawet do innego uniwersum jakim jest DC Comics, stanowi ciekawy aspekt dla zagorzałych wielbicieli tych uniwersum. Akcja filmu jest przeplatana momentami rozbrajającego śmiechu, jak i momentami poruszającymi.
Balans jest na tyle wyliczony, że czas między nimi jest idealny aby ból brzucha spowodowany śmiechem ustąpił. Przykładowo w pierwszych scenach nabijamy się z Logana tylko po to aby zaledwie parę chwil przeżyć szok i poznać główną fabułę filmu. Ten film różni się od pierwszej części gdyż jest bardziej dojrzały oczywiście na tyle ile Deadpool może być dojrzały, jest to śmiałe stwierdzenie lecz nie bezpodstawne. Pokazuje to choćby nawet poświęcenie którego dokona Wade aby uratować Rusella (Julian Dennison), lecz na tym się nie skończy zmieni on nawet podejście Cable, który lubi mordować dzieci, a na koniec stworzy prawdziwą drużynę, a raczej może stwierdzenie rodzina bardziej będzie tu pasować. Tak jak Deadpool mówił jest to po prostu dobry film rodzinny. Na koniec skończmy na literce „Z”, a mianowicie film ten posiada najlepsze sceny po napisach w historii kina. Powiem tylko tyle Deadpool dorwał urządzenie Cable’a do podróży w czasie i „naprawił czas”.
Podsumowując jeśli szukacie dobrego filmu, z olbrzymią dawką humoru gagów i śmiechu, z akcją tak przewrotną niczym rollercoaster, na wieczorny seans rodzinny przy kominku to film ten jest zdecydowanie dla was, szczególnie że w grudniu wyszła ocenzurowana wersja Deadpoola dla nieco młodszych widzów, także każdy w nim odnajdzie coś dla siebie niezależnie od wieku. Ludzie się czepiali że fabuła słaba, prosta niczym but, że 5 latek lepszą by stworzył, lecz co tak naprawdę można wymagać od tego typu filmu, on miał być prosty łatwy do zrozumienia i przede wszystkim luźny w swojej formie aby ludzie oderwali się od monotonnych dni, pracy czy szkoły i po prostu się uśmiechnęli. Swoją drogą czy inne tego typu filmu mają inną fabułę? Problem, ratujemy świat i happy end, ale spokojnie scenarzyści przewidzieli takie komentarze i parę razy Deadpool rzuca hasłem, że scenarzyści się nie popisali. Wniosek jest prosty, jeśli miałeś zły dzień to film ten, z pewnością poprawi Ci dzień. Ogólnie film godny polecenia.
Deadpool 2 z budżetem 110 milionów dolarów zarobił 734,2 miliona dolarów, jest to nieco niższy wynik od części pierwszej która zarobiła 783,1 miliona dolarów, ale i tak satysfakcjonujący.
8,3
7,8
7,7
Miejsce 2: Czarna Pantera (8,0)
Opracowała Aleksandra Rezner
Na Czarną Panterę czekało wielu fanów Marvela, a nadzieje na kolejny wielki hit tej wytwórni zostały spełnione w 150 procentach. Znakomite efekty specjalne, wybitna obsada, nowa historia wprowadzająca dużo świeżości do całego uniwersum, jednym słowem – znowu wielki sukces.
Siedząc w kinie każdy z widzów chce poczuć się, jakby był w innym świecie. Oglądając mający swoją premierę w styczniu nowy film Marvela, zdecydowanie mogliśmy przenieść się do magicznego, pełnego nowych technologii świata Wakandy, ukrytej wśród biednych krajów Afryki. Mimo tego, że według mnie panoramy zrobione przy użyciu techniki komputerowej nie zachwycały, całość obrazu i tak była imponująca. Szczególnie pokazanie złóż vibranium robi wrażenie, wraz z technologią wytwarzaną przez najbardziej zaawansowany kraj świata.
Nie sposób nie wspomnieć przy tej okazji o zdjęciach i całej produkcji, odbywających się w Atlancie, Oakland, oraz w Korei Południowej, ponieważ szczególny wybór lokalizacji dodał filmowi autentyczności oraz specjalnego charakteru.
Podczas oglądania Czarnej Pantery w kinie, nie mogłam nadziwić się jak bardzo kostiumy i make-up mogą podnieść poziom kinematografii na wyższy, niż bardzo dobry. To, co kostiumografowie zrobili z tym filmem przechodzi najśmielsze oczekiwania, może właśnie dlatego stał się on takim hitem. Barwy plemienne na twarzach, tradycyjny ubiór, kolorystycznie różnorodne, ale klasyczne szaty wojenne – nie można oderwać oczu.
Znajdzie się kilka innych elementów, od których nie można oderwać oczu, np. od głównego bohatera – Króla T’Challi, granego przez Chadwicka Bosemana, albo Michaela B. Jordana, filmowego Ericka. Dla panów też znajdzie się ktoś, na kim można oko zawiesić, Letitia Wright oraz Lupita Nyong’o (Shuri i Nakia) również zaliczyły dosyć dobry występ aktorski. Według mnie, to właśnie interakcje między tymi postaciami wypadały najlepiej, dodając produkcji klasycznego, dobrze znanego nam marvelowskiego humoru oraz lekkości, mimo widocznie wojennej fabuły.
Podsumowując, jeśli ktoś jest fanem Marvela, a jeszcze jakimś cudem nie miał okazji obejrzeć Czarnej Pantery – polecam nadrobić tak szybko jak się da. Jeśli po mojej recenzji nie będziecie przekonani – zawsze możecie sprawdzić rankingi, opinie krytyków czy chociażby ile film zarobił (przy budżecie 200 milionów dolarów, w pierwszym tygodniu wyświetleń film zarobił ponad dwa razy więcej). To mówi wszystko!
9,7
7,4
6,8
Miejsce 1: Avengers: Infinity War (8,4)
Opracował Adrios4795
Zapowiadano, że Wojna bez granic będzie czymś więcej niż filmem i trudno się z tą tezą nie zgodzić. Podczas najdłuższego do tej pory filmy Marvel Studios pojawiły się postaci z wszystkich poprzednich 18 filmow MCU. Taka liczba postaci to nie lada gratka dla widzów. Mogliśmy zobaczyć, jak po raz pierwszy między innymi Thor spotyka Strażników Galaktyki czy Doktor Strange Iron Mana. Trzeba jednak przyznać, że największa siła tego filmu była też jego największą słabością, gdyż nie wszystkie postaci mogły się cieszyć odpowiednią ilością czasu (najbardziej tutaj ucierpiała Czarna Wdowa). Niektórym może też się nie podobać to, że film to prawie w całości CGI, mi to jednak nie przeszkadza, ponieważ bez tego nie moglibyśmy zobaczyć walk na Tytanie, w Wakandzie, czy bohaterskiego wyczynu Syna Odyna na Nidaveril. Wszystkie te wydarzenia napelniły film niespotykaną dotąd w MCU głębią. Poczucie humoru, do którego nas przyzwyczaił Marvel tym razem było na na prawdę wysokim poziomie (-Ja jestem Grood! -Ja jestem Steve Rogers!), ale był to film przepełniony również smutkiem, niepokojem i niepewnością. Moim zdaniem był to najsmutniejszy, najzabawniejsze oraz najlepszy pod względem rozróby film Marvela. Nic więc dziwnego, że na filmwebie został okrzyknięty filmem roku, zgarniając również laury w kategoriach „Najmocniejsza scena” i „Najwieksza rozróba”, a na People’s Choice Awards zgarnął statuetki za najlepszy film 2018, najlepszy film aktorski 2018, Scarlett Johanson natomiast za swoją rolę w tym filmie zdobyła tytuł najlepszej aktorki 2018. Worek z nagrodami jeszcze się nie skończył, bo przed nami wciąż szansa na zdobycie nawet 11 Oscarów. Film został tez doceniony przez kinomaniaków, zgarnął łącznie ponad 2 miliardy 46 milionów dolarów, z czego 2/3 poza granicami USA. Dla mnie ten film zasługuje na 10/10, jak już wspomniałem za wspaniałe efekty wizualne, dźwiękowe (pojawieniu się Strażników towarzyszyła typową dla nich nuta), mocny, ale jednak wyważony miks emocji. Odczuwam niedosyt, który mam nadzieje zapełni przyszłoroczna kontynuacja.
8,4
8,5
8,3
Na zakończenie dodam, że nasi Discordowcy również uważają Infinity War, za najlepszy film Marvela w tym roku (oczywiście o Aquamana nie pytałem, bo było grubo przed premierą). Trzeci Avengersi zgarnęli 46 głosów. Daleko w tyle został Deadpool 2 z 14 głosami, Czarna Pantera zdobyła 11 głosów, natomiast Ant-Man & The Wasp i Venom po 7.
Reklama