Warner Bros. w końcu ruszyło naprzód z filmowym uniwersum DC, podchodząc do niego z nieco innej strony, porzucając krok po kroku wizję Zacka Snydera. Solowe występy Gal Gadot i Jasona Momoa, czyli Wonder Woman i Aquaman, osiągnęły sukces, jednak pozostała część ‘Snyderowej’ Ligi zdaje się nie mieć tyle szczęścia. Ben Affleck nie będzie już Batmanem, a sytuacja z Henrym Cavillem dalej jest niewyjaśniona.
Lada moment wygasają kontrakty kolejnej dwójki aktorów – filmowego Cyborga (Ray Fisher) i Flasha (Ezra Miller). Tego pierwszego już raczej nie ujrzymy w tej roli, jednakże nieco inaczej sprawy się mają z Millerem.
Po wielu zawiłościach związanych z solowym filmem o Flashu, Ezra połączył siły z Grantem Morissonem i zdecydowali się sami napisać scenariusz, aby produkcja w końcu ruszyła naprzód.
Jeżeli w przeciągu kilku dni nie usłyszymy żadnych wieści na temat tego, jak Warner Bros. przyjęło ich pomysł, będzie to jednoznaczne z tym, że pozycja szkarłatnego speedstera się zwolniła.
Nieco szkoda, że ta dwójka nie miała zbyt wielkiej szansy się wykazać, przez co wielu internautów niekoniecznie dobrze ich zapamięta z tych ról. Trzymam kciuki za Millera, a Fisherowi pozostaje podziękować za jego występ w JL. Wydaje mi się, że chociaż na tyle zasłużył.
Reklama