Już 17 marca Marvel udostępni w platformie Netflix swoje najnowsze dzieło – Iron Fist. Seria mistrza sztuk walki będzie ostatnią przed The Defenders, w których zjednoczy siły ze znanymi już bohaterami. Iron Fist zdążył już zebrać od krytyków kilka niepochlebnych recenzji, co daje mu spory, niechciany bagaż przed oficjalną premierą. Presja dorównania wcześniejszym seriom, jak wysoko ceniony Luke Cage, nie ułatwia startu nowej produkcji, a krytycy nie wydają się zachwyceni.
Na portalu Rotten Tomatoes, Iron Fist nie sprostał oczekiwaniom otrzymując żenującą ocenę. Pierwsze recenzje zostawiają serial z marnymi 14%, a krytycy wprost mówią, że jest to najsłabszy produkt współpracy Netflix/Marvel.
Odtwórca głównej roli, Finn Jones, w ostatnim z wywiadów został zapytany o zdanie w kwestii nieprzychylnych opinii:
„Myślę, że ma na to wpływ wiele czynników. Uważam jednak, że te seriale nie są tworzone dla krytyków, są w pierwszej kolejności, przede wszystkim tworzone dla fanów. Myślę także, że niektóre z recenzji, które widzieliśmy były pisane z konkretnej perspektywy, sądzę, że fani świata Marvel/Netflix i fani komiksów widzą serial z perspektywy obejrzenia produkcji o superbohaterze i spodoba im się to, co zobaczą. Myślę, że to fantastyczny serial, który bez wątpienia dorównuje pozostałym z serii Defenders.”
Fanom pozostaje jedynie czekać do 17 marca i ocenić, czy opinie krytyków na temat serialu Iron Fist były uzasadnione. Przedpremierowe recenzje oparte są na 6 odcinkach, więc wciąż istnieje szansa, że są one niesprawiedliwe, a produkcja rozwija się w drugiej połowie.
Reklama