Prawie dwie dekady temu szef Marvela, Bill Jemas, postanowił stworzyć nową serię komiksów, która miałaby stanowić nowe podejście do historii najpopularniejszych bohaterów, być czymś w rodzaju restartu. Jako że już wtedy krążyły plotki, że ma powstać film poświęcony przygodom Człowieka Pajka, to nie powinien dziwić fakt, że pajęczak również załapał się do tej serii, co z resztą okazało się strzałem w dziesiątkę, gdyż to właśnie ten komiks cieszył się wielkim uznaniem, a mi dane jest zrecenzować jego trzeci tom!
Na początek pragniemy podziękować wydawnictwu Egmont za podesłanie nam komiksu do recenzji i zachęcamy do wspierania polskiego rynku komiksowego poprzez kupowanie na ich stronie, Egmont.pl!
Początek wita nas nieco humorystyczną sceną, gdzie Rhino terroryzuje miasto, a biedny Parker nie może dostać się na miejsce zbrodni, bo albo to zostaje zatrzymany przez swoją ciotkę i dyrektora, albo przez zapłakaną Gwen Stacy, a gdy w końcu udaje mu się pokonać „przeszkody”, to okazuje się, że jest już po całej akcji, bo i tak wszystkim zajął się ktoś inny. Nie tym razem Peter!
Po wstępie czekają nas dwie dłuższe historie, które mogą, skłonić nas nieco do refleksji. Pierwsza z nich przedstawia nam, z jaką łatwością można zmanipulować opinię publiczną, mimo że Spider Man cieszył się już sporym uznaniem i szacunkiem wśród mieszkańców miasta. Wystarczył jeden zbir przebrany w podobny kostium, aby ludzie zwątpili, co nie skończyło się dla Parkera zbyt przyjemnie. Gdyby tego było mało, to poza próbami uratowania swojego wizerunku, w jego życiu prywatnym też zaczyna się robić niezbyt kolorowo. Gwen pod nieobecność jej rodziców trafia pod dach pajęczaka, co bardzo nie podoba się zazdrosnej jak diabli MJ, a to kończy się dość poważną kłótnią pomiędzy tą dwójką. Zakończenie tego wątku początkowo może wydawać się nieco niesatysfakcjonujące, jednakże po dłuższym przemyśleniu uważam, że zostało to zrobione świetnie i pięknie podkreśla całą tę sytuację. Bardziej zastanawia mnie fakt, czemu Peter ruszył za przebierańcem dopiero za którymś razem, ale to już mniejszy szczegół.
Kliknij >TUTAJ< i kup komiks w sklepie internetowym Egmont.pl
W kolejnej części czeka nas nieco sentymentalna podróż. Parker odnajduje stare kasety z dzieciństwa, gdzie widzi małego siebie bawiącego się z jakimś kolegą, którym okazuje się Eddie Brock. Na taśmie widać też ich rodziców co jeszcze bardziej rozkleja cierpiącego już pajęczaka. Po seansie postanawia odnaleźć byłego przyjaciela i udaje mu się to. Chłopaki starają się odnowić znajomość, Brock wydaje się kumatym facetem i na dodatek okazuje się, że pracuje nad spuścizną swojego i Petera ojca, czyli tzw. Kostiumem. Pewnej nocy Pete wkrada się do laboratorium w celu pobrania kawałka próbki, aby prowadzić badania na własną rękę, jednakże przypadkowo kawałek spada na jego rękę, co skutkuje tym, że kostium pokrywa całe jego ciało. Nie było potrzeba wiele, aby się przekonać, że „lekarstwo” ma swój własny rozum, który na dodatek stara się skłonić swojego użytkownika do strasznych rzeczy, dlatego też młody fotograf zrywa z siebie nowe wdzianko i pragnie zniszczyć to, nad czym jego ojciec pracował tyle czasu, co nie bardzo podoba się Eddiemu
. Ostatecznie ten drugi zostaje pochłonięty przez substancję i pragnie zamordować Spider mana. Całość to oczywiście nowe podejście do genezy Venoma ,jednakże w tym przypadku nie jestem pewien, czy na pewno lepsze, bo mimo że uwielbiam postać Symbionta, to tutaj jego potencjał nie został wykorzystany, szkoda. W całej tej historii możemy się przekonać, jak mylne może być pierwsze wrażenie o jakiejś osobie oraz, żeby czasem przeszłość pozostawić w przeszłości i że lepiej żyć teraźniejszością.
Za scenariusz odpowiada Brian Bendis i definitywnie nie można odmówić temu człowiekowi talentu. Jego Spider Man jest bardzo „ludzki”, jego problemy i rozterki są cały czas eksponowane, aby przedstawić nam świat superbohaterów z nieco innego oblicza, w tym przypadku widzimy wszystko oczami roztarganego nastolatka, który nie do końca potrafi sobie poradzić z podwójnym życiem i w sumie nie tylko on ma z tym problem, ale mowa tu też o jego ukochanej.
Kliknij >TUTAJ< i kup komiks w sklepie internetowym Egmont.pl
Mimo że komiks ten liczy sobie już prawie 20 lat, to problematyka w nim zawarta jest dalej aktualna i nie zapowiada się, aby to miało się to zmienić, także można uznać, że Ultimate Spider Man to dzieło nieco ponadczasowe. Wielki ukłon! Warto dodać, że Bendis w obecnie tworzy najnowsze Young Justice, które także trzyma bardzo wysoki poziom oraz mam nadzieję, że dane nam będzie ujrzeć w polskim wydaniu.
Jeżeli chodzi o strefę wizualną, to rysunki Marka Bagleya zestarzały się bardzo dobrze, bo prawie całość wygląda naprawdę porządnie, nie jest to oczywiście jego poziom z np. Amazing Spider Mana, ale dalej jest to ładny tom. Dlaczego napisałem, że prawie całość? Z jednego powodu, który z czasem zaczął nieco irytować, a dokładniej chodzi mi o… mimikę twarzy. Bardzo często miałem problem z odróżnieniem, kiedy postaci są smutne, kiedy wesołe, kiedy zszokowane, gdyż wszyscy wyglądali, jakby mieli zacisk szczęki, ludzie o jednej twarzy.
Jeżeli jesteście fanami Człowieka Pająka, to jestem wręcz przekonany, że pokochacie jego wybryki w serii Ultimate, dlatego jak najbardziej polecam po nią sięgnąć, w szczególności, że komiks ten nie zestarzał się nic, a nic. Nie czuć tu tego archaizmu, który wyczuł Łukasz w swojej recenzji Rękawicy Nieskończoności. Jest to ciekawa i dość spora lektura (300 stron!), która bezproblemowo potrafi wchłonąć czytelnika. Osobiście gorąco polecam!
Tytuł: Ultimate Spider-Man, tom 3
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Mark Bagley
Przekład: Marek Starosta
Wydawnictwo: Marvel/Egmont Polska
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 300
Oprawa: twarda
Reklama