ARTYKUŁ ZAWIERA SPOILERY! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
Sporo się działo w ostatnim odcinku Gotham, nie dało się narzekać na nudę. Serial ponownie nabrał tempa, którego na początku nieco brakowało. Punktem kulminacyjnym był „pojedynek” Gordona z Sofią Falcone, z którego zwycięsko wyszedł… no właśnie, kto?
Młoda dziedziczka Carmine’a Falcone’a już wykańczała Jima i gdyby nie pomoc jego ex, Lee Thompkins, pewnie bylibyśmy świadkami jego śmierci.
Sofia została postrzelona przez Lee dwukrotnie, w tym raz prosto między oczy, co w teorii powinno skutkować natychmiastową śmiercią, a także zakończyć reżim Falcone’ów na dobre.
Jednakże w Gotham (prawie) nikt nie znika na dobre, prawda? W odróżnieniu do Mario, młoda Falcone miała nieco szczęścia i pod sam koniec dowiadujemy się, że jest w śpiączce i nie wiadomo, kiedy się obudzi. Jak to możliwe? Nieco absurdalne, prawda? Ciekawe, czy zostanie to jakoś wyjaśnione.
Jedno jest pewne. Sofię na pewno dane nam będzie jeszcze ujrzeć. Nawet jeżeli tradycyjna medycyna zawiedzie, to przypominam, że przedstawiono już nam jamę łazarza, także pozostaje nam tylko czekać.
Młoda Falcone szybko zyskała sympatię widzów, początkowo udając grzeczną dziewczynkę, aby przeobrazić się dosłownie w potwora. Ciekawa postać, którą z chęcią jeszcze ujrzałbym na ekranie. A co wy sądzicie o Sofii? Lubicie ją? Macie jakieś pomysły, jakim cudem przeżyła te dwa strzały? Dajcie znać!
Reklama