Ben Kingsley, który według mnie on, jak i scenarzyści zniszczyli postać Mandaryna, powraca w najnowszym hicie Marvela, pt. „Shang-Chi”!
Podczas premiery filmu „Shang-Chi and The Legend of the Ten Rings” na czerwonym dywanie pojawił się Ben Kingsley, który zadebiutował w MCU w filmie „Iron Man 3”, jednak nie przypadł do gustu widzom. A to ze względu na to, że zagrał rolę Trevora Slattery, a dokładniej fałszywego Mandaryna.
Szybko też po premierzy ujawniono, że aktor powróci jako Trevor Slattery w Shang-Chi. Redaktorzy z Entertainment Tonight spotkali się z Kingsleyem na premierze, gdzie mówił o ponownym powrocie do Marvel Cinematic Universe:
„Jak właśnie zauważyłeś, rozmawiałem z Kevinem Feigem. Co za uroczy z niego mężczyzna. Ma wielkie serce i jest hojny i zyczliwy dla ludzi, aby sprawiać im radość. Prosty, prosty, piękny i niezbędny. A dzięki Kevinowi i Robertowi Downey Jr. oraz Drew Pearce’owi i Shane Blackowi jestem w tym filmie i nadal jestem członkiem rodziny Marvela, ponieważ tak zdumiewająco hojnie powitali mnie w „Iron Man 3”, że pozostałem w MCU i cieszę się, że tu jestem!”
Reklama