Po tym jak ostatnio zaprezentowano nam spokojniejszy, skupiony bardziej na postaciach odcinek, tak teraz powróciliśmy do fabuły i zwrotów akcji. Oczywiście, nie mówię o tym jako o wadzie, jednak nie mogę powiedzieć, aby ten epizod jakoś szczególnie mnie usytasfakcjonował.
Odcinek skupiał się na dwóch wątkach. Pierwszy z nich widzimy z perspektywy Macka i Coulsona odwiedzających Agnes Kitsworth, dawną partnerkę doktora Raddcliffe’a na bazię, której stworzył on AIDA. Jak się okazuje, choruje ona na nieuleczalny guz mózgu, przez co niedługo umrze. Nie mam co do tego aspektu większych zastrzeżeń. Dobrym pomysłem było przedstawie nam człowieka, na którym Holden oparł swojego androida, twórcy, jak i sama aktorka, dobrze oddają charakter osoby, która nie ma już wiele czasu, a przy okazji poznaliśmy bliżej postać twórcy LMD, tak więc całość tematu wychodzi na plus, jednak jest jedna rzecz, której nie rozumiem. Na końcu epizodu widzimy, że Agnes fizycznie umiera, ale jej świadomość znajduje się w specjalnej symulacji, dzięki czemu może dalej prowadzić szczęśliwe „życie”. Zastanawia mnie to na czym polega plan naukowca i co dokładnie zamierza on uczynić z Darkhold. Nie pozostaje nam nic innego jak czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
Drugi wątek oglądaliśmy z perspektywy pozostałych agentów, którzy muszą sobie poradzić z nowym nieczłowiekiem stanowiącym zagrożenie. Transformacja Tuckera Shockleya wypadła całkiem ciekawie. Otóż chciał on zdemaskować Ellen Nadeer jako inhumana, jednak sam okazał się być jednym z nich. W wyniku Terrigenezy zyskał on możliwość wysadzania samego siebie i automatycznej regeneracji, zaraz po eksplozji. Wraz z objawieniem się mocy żołnierza Watch Dogs pani senator zginęła. Uśmiercenie postaci, która wydawała się być ważna dla tej serii, już od samego początku sezonu, w taki sposób, było interesującym zwrotem akcji. Dalej do końca epizodu organizacja stara się zatrzymać inhumana, ponieważ postanowił on za wszelką cenę zgłądzić agentów będących nieludźmi. Ogólnie jako całość nie wypada to zbyt ciekawie, jednak sposób w jaki Shockley został zatrzymany przypadł mi do gustu.
W tle odcinka cały czas dzieje się aspekt Jeffrey’a Mace’a. Jak dotąd chwaliłem jego postać, jednak tutaj nie mogę powiedzieć o niej niczego dobrego. Z powodu zagrożeń związanych z używanym przez dyrektora serum jest on zmuszony zaprzestania korzystania ze źródła swoich nadludzkich mocy, przez co przez resztę epizodu cierpi on na stereotypowe kompleksy związane z brakiem zaoferowanie czegokolwiek wartościowego drużynie. Jest to temat nieciekawy, a nawet dosyć irytujący.
Pozytywną stroną są jednak sceny z AIDA, która wciąż uczy się ludzkich zachowań i stara się upodobnić do prawdziwego człowieka. Nie było takich scen dużo w tym odcinku, jednak nadal podobają mi się do tego stopnia, że nie mógłbym o nich nie wspomnieć.
Reklama