blank

Agents of S.H.I.E.L.D S04E04 „Let Me Stand Next to Your Fire” – recenzja

                      Kolejny odcinek „Agents of S.H.I.E.L.D” już za nami. O ile trzeci epizod był słabszy, tak ten powrócił do porzedniej formy, którą nam zaprezentowano w początkowych odcinkach. Najważniejsze aspekty sezonu ruszyły do przodu, a akcja nie zwalnia ani przez chwilę, przez co w trakcie oglądania w ogóle się nie nudziłem.

                  Duża rolą w epizodzie odgrywał Robbie Reyes. Na początku pojawił się w trakcie zapowiadanego starcia Lola (pojazd Coulsona) kontra Hell Charger Ghost Ridera. Pościg był naprawdę dobrze zrealizowany, przez co bardzo mi się spodobał. Następnie uczestniczy on w starciu agenci vs Watch Dogs, gdzie znów mieliśmy przyjemność oglądać jego pełną mistyczną formę. Tutaj jednak muszę przyznać, że mam mieszane uczucia co do tego. Cała misja w sklepie z fajerwerkami została dobrze stworzona i naprawdę wzbudziła we mnie zainteresowanie, dzięki czemu czerpałem przyjemność z oglądania. Doszło również do pojedynku pomiędzy samym Ghost Riderem, a Hellfirem. W trakcie pojedynku Robbie w końcu zaczął korzystać z łańcucha, na co czekałem już od pierwszego odcinka, więc to również działa na plus. Muszę powiedzieć, że rozczarowała mnie walka z Jamesem, ponieważ (oprócz akcji z łańcuchem) nie wydarzyło się w niej nic efektownego. Jak dotąd jedyną naprawdę ciekawą sytuacją z Reyesem, w jego przemienionej postaci było „zabicie” ducha w drugim epizodzie. Oprócz tego wątek mistyczny znacząco się rozwinął. Na końcu odcinka zarówno Robbie, jak i Quake przyłączyli się do misji S.H.I.E.L.D, której celem jest odnalezienie księgi Darkhold, na której tropie są także duchy z laboratorium Momentum.

                Co do samej Daisy, musiała ona zwrócić się o pomoc do agentki Simmons z powodu problemów medycznych. Obie kobiety zaczęły na własną rękę prowadzić śledźtwo w sprawie grupy Watch Dogs. Przyznam, że spodobało mi się to. Współpraca, hakowanie serwerów agencji, szukanie wskazówek prowadzących do organizacji terrorystycznej, to właśnie liczę, że zobaczę oglądając serial o organizacji szpiegowskiej. Jej wątek połączył się teraz z wątkiem agencji, co mnie cieszy, ponieważ dzięki temu serial może skupi się mniej na nieludziach, a więcej na temacie magicznym, bo jak wiadomo, to od początku miało być najważniejszym aspektem tej serii.

                     Część odcinka została także poświęcona AIDA i, dla odmiany, spodobał mi się jej wątek. Widać, że uczy się ona zachowywać jak człowiek i poznaje przy tym świat zewnętrzny, niczym Vision w filmie „Captain America: Civil War„. W dodatku jej aspekt zaczął mieć chociaż minimalny wpływ na resztę serialu, co również działa zdecydowanie na korzyść epizodu.

                  Podsumowując, jest to odcinek zdecydowanie dobry. Trochę przeszkadza mi mała efektowność walk, w których udział bierze Ghost Rider, jednak, moim zdaniem, jest to nadrabiane szybkim rozwojem akcji i wciągającą fabułą.

Odcinek oceniam na 8/10