Szef Marvel Studios wziął udział w redditowym evencie „zapytaj mnie o prawie wszystko”, podczas którego wyjawił, że możemy się spodziewać prawdziwego Mandarina w MCU.
Jak wszyscy niestety pamiętamy, w 2013 wyszedł film Iron Man 3, w którym Ben Kingsley grał Mandarina… czy raczej Trevora Slattery’iego, komika, który odgrywał rolę bezwzględnego przywódcy. Do dziś jest to jeden z najbardziej zmarnowanych potencjałów postaci, które znamy z kart komiksu. (Moim osobistym numerem jeden na tej liście jest Grandmaster.)
Podczas wspomnianego we wstępie eventu, redditowiec spytal Kevina, o status prawdziwego Mandarina i czy są plany by wprowadzić go (lub jego pierścienie) do MCU. Feige odpowiedział, krótkim aczkolwiek znaczącym „tak”. Warto wspomnieć, że jakiś czas temu wyszedł komiks All Hail the King, w którym Trevor siedzi za barem i udziela wywiadu dziennikarzowi, który ostatecznie wyjawia, że należy do grupy terrorystycznej Dziesięć Pierścieni (znanej z pierwszego Iron Mana) łącząc ze sobą oba wątki oryginalnego Mandarina.
Przypomnijmy, że postać ta jest wrogiem Iron Mana niemal od samego początku, bo od 1964 roku. Był głównym złoczyńca animacji Iron Man: Obrońca dobra, a jego znakiem charakterystycznym jest dziesięć pierścieni, które pochodzą z rozwalonego statku kosmicznego i każdy ma inne właściwości, od tworzenia iluzji po podgrzewanie obiektów.
Pierścienie są niczym w porównaniu do Kamieni Nieskończoności, ale mogły by stanowić kolejny wątek kolekcjonerski w MCU.
Oby tym razem nie zepsuli Mandarina, bo trzeciej szansy nie będzie.
Reklama