Cóż za emocje! Nie można zaprzeczyć, że finał czwartego sezonu Gotham był pełen zaskakujących momentów, świetnie zwieńczając ostatnie wydarzenia, a także nastawiając widza na to, iż faktycznie zbliża się koniec serialu.
Jednym z przytłaczających momentów była śmierć (ponownie!) jednego z ważniejszych bohaterów serialu, czyli Butcha Gilzeana a.k.a Cyprus Golda a.k.a Solomona Grundy’ego. Jednak tym razem nie zapowiada się na to, aby w najbliższym czasie miał powrócić.
Szokujące, że punktem kulminacyjnym jego przygody z Pingwinem była właśnie jego śmierć, szczególnie że wydawałoby się, iż już wszystko będzie w porządku. Butch wrócił do swojego dawnego ja, odzyskał miłość swego życia, Pingwin dotrzymał słowa…
…tylko po to, aby móc zemścić się na Tatbith za śmierć jego matki, a nie mógł tego dokonać, gdyż Butch był nieśmiertelny. Wydawałoby się, że to Jerome był prawdziwym potworem, nieprawdaż?
Niestety, o ile w poprzednim sezonie dostaliśmy jasną wskazówkę, że nie mamy po co się żegnać z Butchem, o tyle teraz raczej jest to definitywny koniec. Ostatnią nadzieją pozostaje odnalezienie przez Tabithę kolejnej jamy łazarza, jednakże jest to dość wątpliwe.
Może powinniśmy spodziewać się kolejnej zamiany w Grundy’ego?
Jedno jest pewne – po wszystkim, co wydarzyło się w trakcie czwartego sezonu, śmierć Gilzeana była czymś niespodziewanym. Będzie Wam brakować tej postaci? W końcu był z nami od początku przygody z Gotham.
Reklama