Cliffhanger z poprzedniego odcinka zapewnił nas, że w następnej odsłonie dowiemy się czym właściwie jest Myriad, o którym wielokrotnie wspominała Astra, a po jej śmierci Non. Supergirl zbliża się ku końcowi, więc emocji nie brakuje.
Planem Kryptończyków okazała się być kontrola umysłów, przeprowadzona rzekomo dla dobra ludzkości. Epizod niesie ze sobą o wiele więcej refleksji niż można się tego spodziewać na pierwszy rzut oka. Po pierwsze, Non nie jest antybohaterem pokroju Zooma czy Damiena Darkha, nie jest jednoznacznie zły. Jego argumenty przemawiają za tym, iż ma na względzie dobro Ziemian. Okazuje się, że rzeczywiście plan poskutkuje optymalizacją w wykorzystywaniu zasobów ludzkich oraz naturalnych; wszystko ku stworzeniu świata idealnego. Wielu z filozofów na przestrzeni wieków zastanawiało się nad ideą państwa doskonałego; Non jest praktykiem, nie tyle rozważa co urzeczywistnia. Lecz zastanówmy się, kimże on jest by dyktował rodzajowi ludzkiemu co ten powinien robić? Wyobraźcie sobie, że ktoś właśnie wchodzi do Waszych domostw i zaczyna wszystkim zarządzać, rzekomo dla Waszego dobra, a Wy nie potraficie się jemu sprzeciwić (swoją drogą dość podobnie działał Killgrave w serialu Marvel’s Jessica Jones, jednak na o wiele mniejszą skalę). Gdzie zatem miejsce w takim świecie dla idei wolności, idei, które zapewnia system demokratyczny? Wszelka opozycja zostaje unicestwiona.
Kolejnym problemem jest pytanie: czy humanitarnym jest poświęcenie pewnego odsetka ludzkości dla dobra zdecydowanej większości? Okazuje się, że Supergirl poważnie rozważa taką ewentualność. Trudno jest zdecydować się na taki krok, zwłaszcza w przypadku gdy Kara Zor-El w początkowych scenach jest samotna i brak jej pomysłu na zażegnanie zagrożenia. Z czasem pojawiają dwie postacie, które w tym sezonie znacznie podciągały serial ku wyższej jakości, tudzież: Max Lord oraz Cat Grant. Scenarzyści w ich wątku wprowadzili pewne uproszczenie, które rządzi się splotem wielu przypadkowych zdarzeń. Akurat w dzień rozpoczęcia programu Myriad, Lord postanowił założyć na siebie urządzenie blokujące sygnał Nona. Ponadto akurat w przeddzień umówił się z Cat Grant i podarował jej kolczyki, które akurat założyła nazajutrz, dzięki czemu „magia” Kryptończyka również ją pominęła (celowo użyłem powtórzeń „akurat” by podkreślić to słowo). Niemniej jednak w omawianym odcinku są jedynymi sprzymierzeńcami Supergirl, dzięki którym Kara nie czuje się osamotniona w ratowaniu świata.
Lecz oto na niebie pojawia się kolejny, opcjonalny przyjaciel. Superman! Sam nie wiem co sądzić o jego pojawieniu się w serialu. Niewątpliwie prawidłowo uargumentowano w jaki sposób i dlaczego Myriad wpłynęło również na niego, jednakże scena z jego pojawieniem się była co najmniej dziwna. Do tego, zaskakuje fakt dlaczego Non nie wykorzystał go w swoim podłym planie. Człowiek ze Stali był drobnym smaczkiem w recenzowanym odcinku. Widzowie są świadomi, że Superman istnieje, a w razie potrzeby przybędzie na pomoc Karze. Z drugiej jednak strony, twórcy nadal nie decydują się ukazać go w pełnej okazałości. Zabieg ten również posiada dobre uargumentowanie. On już miał swój serial, nie może skraść show swej kuzynce.
Reasumując, zdecydowanie na plus wypada wątek moralny oraz złożoność przedstawionego problemu; Cat Grant wspominająca Harrisona Forda; Indigo, która ma swój własny ukryty cel; rozpisanie historii finału na dwa odcinki oraz zapowiedź pojedynku Supergirl z Alex, odzianej w zbroję obłożoną kryptonitem, niczym Mroczny Rycerz z Batman v Superman. Lecz to nie jedyne nawiązanie do Nietoperza. National City zostaje poddane kwarantannie zupełnie jak Gotham w Mroczny Rycerz Powstaje. Na minus drobne niedociągnięcia montażowe oraz Lucy Lane, która strzelała cennymi nabojami na oślep.
Ocena recenzenta: 8/10
Reklama