Ciągle nie mogę uwierzyć. Nie chcę w to uwierzyć. Powinna była zapalić mi się czerwona lampka, przecież nie wiedziałem o moim „bracie z innego wszechświata” (Żałuję, że tak go nazwałem.) niczego, poza jego fascynacjami szybkością (Velocity!), nauką oraz moją kumpelą Caitlin. Sprawił, że uwierzyliśmy, że jest po naszej stronie i chce walczyć z Zoomem… Zdradził nas. Zdradził mnie. To naprawdę kuje w sercu. Nagle poczułem się jak Han Solo, którego stary kumpel, Lando Clarissan, doprowadził wprost do Dartha Vadera… (Przy okazji zarywając do Lei).
Muszę wziąć się w garść – powinienem się teraz martwić o Caitlin i Barry’ego. Emocjonalna lawina towarzysząca opłakiwaniu śmierci Jaya, a chwilę później zdemaskowaniu go jako owładniętego obsesją szybkości psychopatę sprawiła, że Caitlin stała się oziębła i zimna… niczym KILLER FROST! No, a Barry? Już raz został zdradzony przez kogoś, komu zaufał – Harrisona Wellsa z naszej Ziemi. Wygląda na to, że będąc superszybkim, przyciągasz szalonych złodziei szybkości niczym magnes! (Niespodzianka.) Barry nigdy już nikomu nie zaufa!
Okej Cisco, myśl. Jak możesz pomóc? Mama mówi, że kiedy twoi przyjaciele cierpią, musisz cierpieć razem z nimi. Nie możesz powstrzymać ich bólu ani się przed nim chować – musisz po prostu przejść przez to razem z nimi. Najlepszy sposób na dzielenie bólu z przyjaciółmi to zjedzenie razem wielkiego ciacha! Jeżeli zajadanie smutków może być właściwym sposobem radzenia sobie ze stresem, to właśnie w takiej sytuacji! S.T.A.R. Labs ma przyrządy, których mogę użyć do stworzenia wielkiego, ciągnącego się i rozpływającego w ustach ciastka z czekoladą, które zawstydziłoby nawet Dr. Oetkera. Czas wziąć się do roboty! Pieczenie ciastek to lepsza opcja niż użalanie się nad sobą! Trzeba utrzeć masło z cukrem, dodać aromat waniliowy, proszek do pieczenia, sól, mąkę, jajka, czekoladę i voila! – gotowe. Pozostało tylko poczekać, aż ten potwór zarumieni się w piekarniku. W tym czasie akurat zdążę skoczyć po mleko na popitkę…
Et tu, Harry contra me? Wracam z wypadu po mleko i kogóż widzę z paszczą napchaną moim ciastkiem? Harrisona Wellsa z Ziemi 2. Spojrzał się na mnie winnym wzrokiem. Nie to żeby mógł się wykpić, mając twarz i ręce umorusane niedopieczonym ciastem — nawet nie zaczekał, aż będzie gotowe! Zanim zdążył drgnąć… PSTRYK! Zrobiłem zdjęcie miejsca zbrodni! Teraz muszę tylko zdecydować: Czy będę go tym zdjęciem szantażował, czy może od razu pokażę je Barry’emu i Caitlin, żeby się pośmiali? W każdym razie wyciągnąłem z tej historii kilka ważnych lekcji.
1) JAY TO ZOOM! (Ciągle nie mogę tego przetrawić).
2) Lamenty i użalanie się nad sobą trzeba przerodzić w energię do akcji!
3) Najważniejsze – nigdy nie spuszczaj z oka swoich wypieków!
Autorem tłumaczenia jest M.J. Szatkowski – Dziękujemy! 🙂
Reklama