Witam wszystkich!
Jako, że tydzień temu nie bardzo to wypaliło, chciałbym w tym tygodniu podzielić się z wami przemyśleniami, krótką recenzją dwóch pierwszych odcinków najnowszego, trzeciego sezonu Gotham.
Dobra, zaczynamy… Jak zwykle, serial napakowany jest akcją od samego początku, już scena otwierająca sezon pokazuje nam jak Gordon, już jako łowca nagród, walczy z jednym z potworów Hugo Strange’a. A przez czas trwania dwóch odcinków poznajemy ich troszkę więcej. Drugi odcinek również nie był rozczarowujący, ponieważ poznaliśmy zupełnie nową wersję starej postaci.
Gdy zacząłem oglądać, od razu producentom z FOXa wybaczyłem tę długą rozłąkę, którą zaserwowali nam przerwą między sezonami, a czas w serialu przesunął się aż o pół roku. W ciągu tego czasu wiele się wydarzyło, Bruce wyjechał, by móc prowadzić śledztwo nad dziwnymi rzeczami dziejącymi się w jego firmie, a Gordon został łowcą nagród, który poluje na potwory, by móc opłacić swoje rachunki. Wracając do młodego Wayne’a, gdy idzie na spotkanie z zarządem swojego przedsiębiorstwa, widzimy jak bardzo dorósł, podczas rozmowy z nimi, przez swą stanowczość David Mazouz pokazał mi początki dorosłego, pewnego siebie Bruce’a. Jak na razie temat „Court of Owls” rozwinął się całkiem nieźle, w drugim odcinku troszkę przystopował, ponieważ Master B. musiał przystać na pewne warunki, by oszczędzić swoje życie i życia bliskich. Jednak nie myślę, żeby był to koniec jego śledztwa, tym bardziej, że Alfred zaproponował mu „lekcje tańca.” Postać jak najbardziej rozwija się w dobrą stronę, a wprowadzenie klona Wayne’a i ich spotkanie(który może być bratem Bruce’a, czyli Thomas Jr.) sprawiło, że na drodze młodego milionera staną kolejne problemy. Nie można też zapomnieć o świetnej grze aktorskiej Pingwina, który jak dla mnie jest już Władcą Gotham, przynajmniej tego kryminalnego świata, ale przez swoje działanie i przemówienia w dwóch ostatnich odcinkach, wydaje mi się, że zostanie on wkrótce burmistrzem miasta, ponieważ wszyscy go uwielbiają i są mu wdzięczni, że zagrzał ich serca do walki z potworami. Drugi odcinek kończy się tym, że triumfujący tłum nosi go na swoich ramionach paląc przy tym zwłoki zabitych eksperymentów Strange’a. Największym zaskoczeniem było dla mnie, że Pingwin pozwolił odejść wolno Fish Mooney, którą ścigał już od dawna. Wygnał ją i Strange’a z miasta, ale nie wydaje mi się, żeby był to jej koniec w tym serialu. Ta postać zapewne jeszcze do nas powróci w tym sezonie. Mieliśmy też okazję zobaczyć zupełnie nową wersję Ivy, który już bardziej wygląda jak znany wszystkim Trujący Bluszcz. Teraz jest dorosła, piękna i szalona, a wszystko za sprawą Marva – jednego z eksperymentów Doktora Strange’a, który nie zdołał jej zabić. Oczywiście na pochwały zasługują również aktorzy grający m.in. Barbarę, Tabithę, Nygmę, czy Hugo Strange’a. Było również coś dla tych ciekawych romantyzmu i miłości, w pierwszym odcinku Jim szuka Lee, a gdy ją znajduje przez okno domu widzi, jak spędza czas z jakimś mężczyzną, najwyraźniej jej nowym ukochanym, więc odjeżdża bez słowa. W Gotham poznaje nową bohaterkę – Valerie Vale, reporterkę, z którą współpracuje, ale w końcu drugi epizod kończy się tym, że się całują, ale żeby tego było mało, Lee wraca do Gotham, ponieważ widzimy ją wysiadającą na dworcu kolejowym. Teraz, czy to będzie powrót starej miłości, czy narodziny nowej? Zobaczymy.
Zapewne wszyscy oglądaliście już oba odcinki. Mam nadzieję, że tak, bo posypało się wiele spoilerów, ale dużo też nie powiedziałem. Jak na razie serial rozwija się w bardzo szybkim tempie, podczas seansu nie można się nudzić i na każdym kroku możemy złapać coś, co nas zainteresuje. Cały czas w napięciu czekam na rozwinięcie się kariery Pingwina, więc pozostaje mi tylko pożegnać się z wami i wyczekiwać na kolejny odcinek naszego, a napewno mojego, ulubionego serialu.
Reklama