Na początku chciałbym zaznaczyć, że Batman jest moim ulubionym bohaterem wszech czasów. Jego charyzma, intelekt i wytrwałość stawiają go na pierwszym miejscu wśród wszystkich obrońców sprawiedliwości. W końcu jak wielu jest nieobdarzonych mocami ludzi, którzy byli w stanie zdobyć przewagę w starciu z Supermanem? Patrząc jednak na Mrocznego Rycerza z boku, analizując jego decyzje i zachowania, coraz częściej dostrzegam wzorce, które skłaniają mnie ku teorii, że postać ta ma mniej wspólnego z dobrem, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać.
Temat, jak się okazało, wielokrotnie był już poruszany w internecie. Wiele osób podaje rozliczne argumenty, które, ku mojemu zdumieniu, w niewielkim tylko stopniu pokrywają się z moimi własnymi wnioskami. Jeśli więc chcecie poznać świeże spojrzenie na ten temat, trafiliście w dobre miejsce. Niektóre punkty mogą wydać Wam się znane lub oczywiste, ale dajcie mi szansę, bo choć hasła mogą okazać się frazesami, ich wyjaśnienie rzadko pokrywa się z powszechną opinią.
Dodam jeszcze, iż mam świadomość, iż opowieści o Batmanie jest tyle, że często wzajemnie sobie przeczą, oprę się więc na pewnego rodzaju kanonie, czyli na informacjach, które w świadomości społeczeństwa są najżywsze.
1. Batman ukrywa swoją tożsamość. Ten konkretny zarzut spotkacie w artykułach bardzo często. Różni autorzy upatrują się w tym oznak choroby psychicznej, chęci zamaskowania własnego strachu i wielu innych przyczyn, które pokazują, jak słaby psychicznie jest Nietoperz. Moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie: przebranie dowodzi wyrachowania i kalkulacji, z jakiej znany jest Batman i służy uniknięciu odpowiedzialności. Jeśli nikt nie będzie znał jego tożsamości, nie musi martwić się, że do jego drzwi zapuka kiedyś policja żądając, by odpowiedział za swoje czyny.
Osoby broniące postaci Mrocznego Rycerza twierdzą, iż jego kostium, poza oczywistą chęcią wzbudzenia strachu u przeciwników, pełni identyczną rolę, jak u innych bohaterów i ma na celu ochronę jego bliskich. Twierdzenie to nie może być dalsze od prawdy, co udowodnię w następnym punkcie.
2. Rodzina i przyjaciele to tylko przykrywka. Batman okazał się wystarczająco sprytny, by wmówić całemu światu, iż dba o swoich bliskich. Jego maska ma sprawić, że żaden arcywróg go z nimi nie powiąże, dzięki czemu nie staną się celem na drodze do jego zniszczenia. Brzmi szlachetnie, rozsądnie i przede wszystkim sensownie, prawda? Tak, ale tylko do momentu, gdy zrobimy sobie listę osób, na których mu „zależy”. Jako osoba stroniąca od emocji, wpuścił do swojego życia tylko garstkę osób. Pierwszą z nich był Dick Grayson, którego Nietoperz wyszkolił na pierwszego Robina, by mógł u jego boku walczyć z przestępczością. Bardzo powiązaną postacią jest Tim Drake (trzeci Robin), który również walczył z przestępczością. Osobą, która była najbliżej słowa „przyjaciel”, jest komisarz policji Jim Gordon, który… walczy z przestępczością. Jego córka, Barbara, która była dla Bruce’a Wayne’a bardzo bliska? Walczy z przestępczością i to nawet po tym, jak droga ta doprowadziła ją do paraliżu. Co z rodziną?
Bruce, jak wiemy, miał syna – Damiana, który, tak, zgadliście: walczył z przestępczością. Zastanówmy się więc jeszcze raz – jak styl życia Batmana sprawia, iż jego bliscy są bezpieczni, skoro każdy z nich rzuca się w samo centrum przestępczego świata? Możecie napisać, że dzięki jego treningowi są w stanie poradzić sobie w najbardziej niepotrzebnych momentach, na co ja Was zapytam, jak poradziła sobie Batgirl, której Joker przestrzelił kręgosłup? Czy do tej sytuacji doszłoby, gdyby nie główny bohater naszego artykułu? A jak radził sobie drugi Robin, Jason Todd, gdy ginął pod gradem ciosów zadawanych łomem? W jego przypadku przynajmniej trening miał sens, gdyż inaczej w końcu stanąłby po drugiej stronie prawa (oh, wait…).
3. Batman odczuwa pociąg do szaleństwa. Kto z nas nie umawiał się w przeszłości z niewłaściwymi partner(k)ami? Mało kogo jednak aż tak ciągnęło do kobiet z problemami, jak Bruce’a Wayne’a. Wśród jego kochanek znajdują się takie perełki, jak Trujący Bluszcz, superprzestępczyni, której celę, romantyczny Nietoperz udekorował nawet kwiatami. Kobieta-kot – złodziejka ceniąca własny interes nad większe dobro, nieraz zakradała się do jego sypialni. Najważniejsza jest jednak Talia al Ghul, matka jego syna, a córka przywódcy Ligi Zabójców. Pewnie zastanawiacie się, w jaki sposób dowodzi to, że Batman jest zły? Zastanówcie się, jak później wyglądało życie małego Damiana, będącego przedmiotem przepychanek pomiędzy dwoma mrocznymi światami? Jest to coś, co dało się przewidzieć. No i nie zapominajmy, że przestępców powinno się karać, nie zadowalać.
Jak mawiają amerykanie: „Just beacuse you can stick it in crazy, doesn’t mean you should”. Ale co może powstrzymać przed szalonym seksem kogoś, kto poprosił Black Canary by nie ściągali masek podczas wspólnego miłosnego uniesienia, bo „tak będzie po prostu lepiej”?
4. Batman opracował plan pokonania całego Justice League oprócz siebie. Twierdzenie, że ogromna potęga nie powinna znajdować w rękach jednej osoby, jest słusznie, co wielokrotnie udowadniały nam przeróżne opowieści o superbohaterach, którzy z różnych powodów przeszli na złą stronę. Dlatego plan pokonania każdego członka Justice League jest równie niebezpieczny, co potrzebny. Dlaczego jednak nie zawiera on planu pokonania Batmana?
Możecie mi zarzucić, że się mylę, gdyż plany istnieją aż dwa, ale dowodzą tylko, że ponownie daliście się zmanipulować Mrocznemu Rycerzowi. Gdy Superman pyta Bruce’a o taki sposób, ten odpowiada: „I have a plan. It’s called Justice League.” Z jakiegoś powodu Człowiekowi ze Stali to wystarczy. A to przecież tak, jakby powiedzieć „Mam plan na Was wszystkich. Ale jakby co, to mnie pokonajcie. Jeśli dacie radę, skoro mam plan na wszystkich”.
Prawdziwie genialnym umysłem Batman wykazuje się jednak na samym nagraniu, w którym opisuje sposoby na zwycięstwo nad członkami Ligi. Na samym końcu podaje swój słaby punkt, który stanowią zakładnicy. Zagrożenie niewinnym osobom może rozproszyć go na tyle, że popełni błąd, co da doskonałą okazję do ataku. Brzmi sensownie? Na tyle, że nikt nie zastanawia się, po co taśma w ogóle powstała. Przypomnę: zawiera ona metody walki z bohaterami, gdyby z jakiegoś powodu stali się źli. Zważmy, że do takich przypadków dochodziło zwykle pod wpływem hipnozy, trucizny czy innej manipulacji umysłowej. Gdyby więc ktoś przemienił Batmana w potężnego kryminalistę, czy wciąż przejmowałby się on dobrem niewinnych ludzi? Czy jako najinteligentniejsza postać w całym uniwersum DC mógł nie wziąć tego faktu pod uwagę? Rozwiązanie jest tylko jedno: Mroczny Rycerz nie chce być pokonany nawet, gdy sam zacznie zagrażać światu dlatego, że już dawno przeszedł na ciemną stronę, a wspomniana taśma jest tylko jednym z elementów większego, złego planu.
5. Batman nie zabija – Ostatni punkt to prawdziwa wisienka na torcie. Gdy jego rodzice zostali zamordowani, mały Bruce poprzysiągł sobie, że zrobi wszystko, by nikt już nie cierpiał w ten sam sposób. Ale czy to na pewno dlatego uparcie odmawia zabijania kogokolwiek? Pamiętajmy, że zostawia przy życiu nawet tak nieuleczalnych kryminalistów, jak Joker, który bestialsko zabił całą masę ludzi z Jasonem Toddem włącznie.
Jeśli nie dlatego, to jaki może być powód? W tym miejscu warto wspomnieć, że Mrocznemu Rycerzowi nieobca jest przemoc – złamanie ręki, wybicie zębów, czy choćby odbicie znaku nietoperza na ciele to częsty motyw jego działalności. Jednak dzieje się to niemal wyłącznie wtedy, gdy ma do czynienia z drobnymi w skali Gotham opryszkami. Co robi za to z superprzestępcami? W niemal nienaruszonym stanie (w znaczeniu takim, że wracają oni do pełni sił), wtrąca ich do więzienia, skąd zawsze uciekają, by dokonać kolejnego ataku, w którym giną niewinne osoby. Za pierwszym razem Najlepszy Detektyw Świata mógł tego jeszcze nie przewidzieć, ale za drugim i kolejnymi? Czy świadomość, że jego decyzje doprowadzą do kolejnych zgonów nie kłóci się z jego żelazną zasadą?
Wbrew pozorom Batman zabija. Po prostu nie swoimi rękami. A wystarczyłoby wybudować więzienie podobne do tego z serialu Flash, z którego szansa na ucieczkę jest nieporównywalnie mniejsza. Kogo, jak kogo, ale posiadającego miliardy Bruce’a Wayne’a byłoby na to stać. Ale wtedy ciężej byłoby mu te ucieczki wytłumaczyć.
Wniosek: Batman pociąga za sznurki?
Tragiczna śmierć rodziców odcisnęła piętno na umyśle małego Bruce’a. Gdy jego mama i tata zostali zastrzeleni podczas zupełnie losowego napadu, chłopak faktycznie złożył sobie obietnicę, że więcej nie dopuści do takiej sytuacji i w pewnym sensie dotrzymał słowa. Nic nie dzieje się w Gotham bez jego wiedzy i udziału. Jednak coś dzieje się cały czas. Nie słabnie chaos, który opanował ulice, a w którym tylko on widzi wzór. Nie jest pierwszym tego typu człowiekiem – dokładnie tak samo działa znany z opowieści o Sherlocku Holmesie Jim Moriarty, który walczy z nudą poprzez ciche sprawowanie kontroli nad miastem, traktując pozostałych przestępców jak swoje kukiełki. Postać Batmana pokrywa się z nim niemal w każdym punkcie poza jednym – Nietoperzowi udało się przekonać wszystkich, że jest dobry.
Zgadzacie się z moją tezą? Czy Batman faktycznie zmanipulował wszystkich łącznie z całą rzeszą swoich fanów? A może macie dobre kontrargumenty? Dajcie znać w komentarzach.
Post autorstwa Michała – niestety więcej informacji nie znamy, prosimy o kontakt!
Reklama