blank

Arrow S04E12 „Unchained” – recenzja

W obecnym sezonie do serialu wrócili Ray Palmer oraz Sara Lance. Jednakże to nie koniec wielkich powrotów. Dwunasty epizod oferuje ponowne pojawienie się aż czterech postaci, które odgrywały kluczową rolę w poprzednich sezonach. Są to długo niewidziana córka poprzedniego Ra’s al Ghula, Nyssa; niemalże zapomniana już Tatsu; Shado w postaci halucynacji oraz główny bohater odcinka, Roy Harper.

Informację o epizodycznym powrocie do Arrow Arsenala, przyjąłem z entuzjazmem. Przez wiele odcinków była to moja ulubiona postać, której nie potrafiła dotrzymać kroku Thea jako Speedy. Przez większość odcinka przypuszczałem, że Colton Haynes będąc na wakacjach zapomniał o swym warsztacie aktorskim, gdyż jego mimika twarzy nie była adekwatna do odgrywanych scen. Zmieniło się to dopiero w emocjonalnej scenie z Theą, za którą dziękuję twórcom. Uznając argumenty przemawiające za pojawieniem się Roy’a w Star City za poprawne, za takowe nie mogę uznać uzasadnienia dla którego Harper nie mógł zatrzymać się na dłużej w Star City. Może i przemawia przeze mnie romantyzm, ale wyznawać miłość swej ukochanej w momencie jej choroby, a potem jak gdyby nigdy nic ją opuścić…. Hm….

Ucieczka Nyssy z więzienia również pozostawia wiele do życzenia. Główne zastrzeżenia kieruję ku bolączce ubiegłego sezonu. Liga Zabójców najwyraźniej złożona jest z amatorów, skoro tak łatwo można ich pokonać w walce na miecze. Z radością oglądałem pojedynek córki Głowy Demona z Kataną. Przed pojedynkiem trudno było mi oszacować, która z nich ma większe szanse zwyciężyć. Obawiałem się o śmierć Tatsu, ze względu na pojawienie się tej postaci w Kinowym Uniwersum DC. Niewykluczone, że w kolejnych odcinkach stanie się z nią to samo co stało się z Amandą Waller.

Wątek Shado właściwie sprawiał wrażenie zapychacza czasu, retrospekcje nigdy nie były mocną stroną Arrow (no może te z drugiego sezonu trzymały pewny poziom). Trudno jest mi ocenić co dokładnie wniosły do rozwoju Olivera, może Wam uda się to rozszyfrować w komentarzach do recenzji.

W epizodzie mamy wspomniane aspekty po które ostatnio rzadko sięgają twórcy. Są to: życie zawodowe Felicity oraz kampania Olivera (nadmieniona w poprzedzającym odcinku The Flash). Panna Smoak w życiu prywatnym doskonale radzi sobie z niepełnosprawnością, toteż przeniesienie tego wątku na grunt zawodowy był wręcz wymagany. Tym bardziej w momencie gdy Curtis Holt znów otrzymał okazję by nadać serialowi dawkę humoru.

Dziś wyjątkowo na samym końcu podejmę się analizy głównego „złego” odcinka. Póki co niewiele można o nim powiedzieć; poza jego wybitnymi zdolnościami informatycznymi oraz ….. że jest ojcem Felicity ! Adwersarz rozpisany na kilka odcinków, związany z kluczową postacią ? Tak, to jest to ! Coś co może w końcu rozbudzić Arrow ze snu zimowego, tchnąć w niego nowe życie. Czytając Wasze komentarze na forum, zauważyłem, że wielu z Was optuje za Darhkiem. Osobiście uważam, że jest to postać zbyt drętwa, a walka z nim póki co przypomina zabawę w kotka i myszkę, dlatego liczę, że The Calculator wniesie coś świeżego do przygód Zielonej Strzały.

Ocena recenzenta: 6/10

P.S. W epizodzie pojawiają się wzmianki dotyczące Central City oraz Flasha

Piotr "Batplay" Nowak
Recenzent na portalu flarrow.pl. Odpowiedzialny za omówienie i krytykę serialowego uniwersum DC. Historyk z wykształcenia, lubi spędzać czas na planach filmowych, okazjonalnie Dj. Zainteresowany również sportem, zdrowym trybem życia; uczestnik biegów surwiwalowych.