„Kiedy po raz pierwszy ktoś zacznie rozdeptywać ci palce, myślisz, że to nieprawda…”
Nie wiem czy istnieje na świecie chociaż jedna osoba, która nie pragnie prawdziwej, szczerej miłości, tej przy której drżą dłonie, a w brzuchu łaskoczą motyle, jednym słowem miłość bez tchu – pewnie się mylę, ale jestem niepoprawną romantyczką, więc chyba mi wolno. A ponieważ dla mnie miłość to wartość nadrzędna, sumiennie przestudiowałam każdą możliwą literę w zdaniach Agnieszki Przybysz.
Są różne miłości, te pierwsze i te ostatnie najważniejsze, przy których skóra traci jędrność, a o swoim partnerze wiemy więcej niż o sobie samym. Miłość koleżeńska, braterska, rodzicielska… Wiele różnych form, wiele różnych odbiorców, wiele różnych etapów miłości. Można się pogubić. Co w momencie, gdy coś co z natury powinno być dobre, jest do szpiku kości złe? Tutaj nikogo nie zaskoczę – wiele ludzi uwikłało się w toksyczną relacje, nie tylko tą partnerską, ta toksyna dotyczy również miejsca pracy, czy własnej rodziny. Autorka pisze: „Od lat ludzie próbują wywierać na siebie wpływ, tworzyć hierarchię, co słabsze jednostki stają się ofiarami, a co silniejsze manipulatorami. Ale czy tak muszą wyglądać relacje międzyludzkie i ten świat?”. No właśnie, czy muszą? Dobre pytanie.
Powszechnie znane nam są schematy rodzin dysfunkcyjnych, gdzie przyszłe pokolenia często bezrefleksyjnie powielają błędy rodziców. Korelacja pomiędzy relacjami rodziny w dzieciństwie, a przyszłymi związkami jest zauważalna, rodzina jest swego rodzaju lustrem na przyszłe związki. Po tych przykrych stwierdzeniach pocieszam się wynikami moich badań w pracy magisterskiej, w której badałam wpływ rodzin dysfunkcyjnych, rozbitych, przemocowych etc. na wyobrażenia rodzinne dziewcząt i chłopców, głównie w wieku licealnym. Pomimo ciężaru doświadczeń jaki noszą ze sobą, większość z nich wyobrażało sobie swój własny, przyszły dom, jako miejsce pełne miłości, ciepła, bezpieczeństwa, spokoju, zrozumienia, akceptacji, azyl do którego zawsze będą chcieli wracać i nie będą powielać błędów rodziców. Oczywiście z punktu widzenia osoby dorosłej, nie jest to takie 2+2. Złe doświadczenia trzeba przepracować, aby uniknąć powielania błędów. Autorka zwraca uwagę dorosłym, którym nie powiodło się w związku: „Jakże ciężko spotykać się z „ex” po rozstaniu. A przy tym warto pomyśleć, czego uczą swoje dzieci, miłości czy nienawiści do ojca? I jakie wzorce wniosą ich dzieci w życie dorosłe, w swoje związki.” Słowa autorki, często otwierają nam oczy na sprawy proste, ale jakże w życiu ważne. Dzięki tej książce można wynieść naprawdę sporo wartościowych lekcji, wzorując się na doświadczeniach innych ludzi. Jestem pewna, że wśród tylu opowieści, znajdziesz swoją historię i zobaczysz jeden z wariantów, który pozwoli Ci wybrnąć z niełatwej sytuacji życiowej, a przynajmniej wskaże kierunek.
Jak pokochać siebie bardziej? Jak pokochać bliźniego? Jak uniknąć manipulacji? Jak docenić życie? Jak stać się bardziej szczęśliwym? Jak zachować zdrowie i sprawić, że kortyzol, czyli hormon stresu nie będzie nam spędzał snu z powiek? Jak pracować nad sobą? Dlaczego przyciągasz toksyczne osoby? Co robisz źle i dlaczego się obwiniasz? Po prostu przeczytaj, może akurat ta książka w jakimś stopniu odmieni Twoje życie, lub będzie źródłem inspiracji.
I pamiętaj, jeśli czujesz, że ktoś odbiera Ci energię do życia, manipuluje Tobą, wpędza w poczucie winy, wykorzystuje twoją ciężką pracę i zbiera Twoje nagrody – prawdopodobnie jesteś uwikłana/ny w toksyczną relację. Poszukaj drogi do uwolnienia się od tego ciężaru i zacznij żyć pełną piersią.
„Kiedy po raz pierwszy ktoś zacznie rozdeptywać ci palce, myślisz, że to nieprawda, a potem przychodzi zdziwienie, że człowiek może coś takiego zrobić z drugim człowiekiem. Ale nie bardzo masz czas to przemyśleć, bo właśnie oddają ci mocz na twarz i ty znów myślisz, że to nieprawda, że bo przecież ten człowiek rozkraczony nad tobą ma takie samo serce, nerki i ten sam wstyd.”
Marek Hłasko – Sowa, córka piekarza.
Nie jestem lekarzem, nie jestem pewna czy serce i nerki można mieć narządowo identyczne jak druga osoba, ale jestem człowiekiem, do tego hiperwrażliwym i wiem, że poziom wstydu u każdego jest różny. Uważajcie na siebie i bądźcie dla siebie dobrzy. Bądźmy dla siebie dobrzy!
Reklama