Jako wielki fan animacji Pixara, nie mogłem doczekać się premiery „Naprzód”, szczególnie, że trailery, które były puszczane w kinach, niesamowicie nakręcały mnie na tę produkcję. Niestety, nim zdążyłem ruszyć na seans, to wszystkie placówki zostały zamknięte, a mi pozostało czekać, aż film zostanie wydany na Blu-Rayu…
Na szczęście nie trwało to długo, a swoją kopię otrzymałem od niezawodnego wydawnictwa Galapagos, które zajęło się dystrybucją tego dzieła. Moja wdzięczność nie zna granic!
Czymże tym razem uraczył nas Pixar, który raczej przyzwyczaił już nas do wysokiego poziomu swoich produkcji? Na pewno solidną historią z porządnym morałem, ale tego raczej spodziewa się każdy fan animacji Disneya. Trailery przekupiły mnie motywem przewodnim, którym jest…cyfryzacja magicznego świata!
Większość z was zapewne w swoich dziecięcych latach chciała zagłębić się w sztuce magii, móc latać, rzucać czary, czy hodować smoki i inne stwory. Co jednak gdyby faktycznie doszło do takiej sytuacji i koniec końców po pewnym czasie by się wam to znudziło?
Właśnie na to pytanie odpowiada „Naprzód”, przedstawiając nam iście groteskowy świat, gdzie Elfy wpatrzone są w smartfony, wróżki pomimo swoich skrzydeł, poruszają się pojazdami, a magia? Ta już dawno zniknęła…prawie!
To nie futuryzacja jest motywem przewodnim najnowszej produkcji Pixara, a rodzinna więź i tęsknota do najbliższych. Głównymi bohaterami produkcji są Janko i Bogdan – bracia, którzy różnią się od siebie diametralnie. Ten pierwszy to bardzo nieśmiały i cichy nastolatek, natomiast drugi to jego zupełne przeciwieństwo – energiczny, krzykliwy i pełen wiary w siebie chłopak.
Nic więc dziwnego, że w ogóle się ze sobą nie dogadują, albo raczej nie dogadywali, bo pewien incydent zmusił ich do spędzenia ze sobą nieco więcej czasu. Janko na swoje szesnaste urodziny otrzymał magiczny kostur, klejnot i zaklęcie za pomocą którego przywrócili do życia na jeden dzień swojego ojca, prawie.
Brak umiejętności władania magią skończył się tym, iż plan powiódł się połowicznie, gdyż udało się odzyskać wyłącznie dolną połowę tatka elfów. Na dokończenie zaklęcia pozostaje im doba i zdecydowanie nie mają zamiaru tej okazji przepuścić, więc wyruszają w podróż w poszukiwaniu drugiego klejnotu.
Otrzymujemy w ten sposób przepiękną opowieść o budowaniu braterskiej więzi, wypełnioną po brzegi akcją oraz gagami, które powinny rozśmieszyć nie tylko tych młodszych, ale też i starszych widzów. Janko i Bogdan niejednokrotnie będą musieli wytężyć mózgownice, aby pokonać różnorakie przeszkody, których zresztą nie zabraknie, a wystarczy sobie wyobrazić, jak musi wyglądać współpraca tychże dwóch odmiennych charakterów.
Poza tym film niesie za sobą jeszcze jedno ważne przesłanie, albowiem często przez to, że biegniemy za różnymi celami i marzeniami jak ślepi, to nie tylko nie doceniamy ale i nie dostrzegamy tego, co mamy pod nosem. Poprzez całą sytuację z koronawirusem chyba bardzo dobrze sobie to uświadomiliśmy, prawda?
Mogłoby się wydawać, iż ogólnie film ten nie jest rewolucyjny i ciężko mi się z tym nie zgodzić, jednak warto mieć na uwadze, iż cały koncept produkcji powstał na podstawie osobistych przeżyć reżysera – Dana Scanlona, który zupełnie jak bohaterowie jego dzieła – od najmłodszych lat wraz z bratem musiał radzić sobie bez ojca.
Nie jestem pewien, czy „Naprzód” będzie owiany sławą niczym inne większe produkcje Disneya, takie jak Iniemamocni czy Kraina Lodu, bowiem faktycznie niczym większym się nie wyróżnia, jednak jestem zdania, iż każdy fan ich animacji powinien obejrzeć najnowsze dzieło Scanlona przynajmniej raz.
Ciężko byłoby mówić o animacji Pixara, bez zwrócenia uwagi na jej oprawę graficzną i dźwiękową, gdyż jak zwykle otrzymujemy absolutną topkę w tej dziedzinie. Przepięknie wykreowany magiczny świat, pełen kolorowych barw, których poziom saturacji jak zwykle jest wyciągnięty prawie do maksimum, a także rytmiczne i wpadające w ucho utwory, które tylko dopełniają iście nieziemski klimat towarzyszący produkcji.
Nie mogę się także przyczepić do polskiego dubbingu, ale to także raczej żadna nowość – pod tym względem także jest bardzo dobrze, a czasem wręcz wydaje mi się, iż Jakub Gawlik poradził sobie nieco lepiej od samego Toma Hollanda!
A co poza samym filmem znajdziemy na płycie Blu-Ray? Niestety niezbyt wiele, gdyż wyłącznie trzy materiały dodatkowe. Pierwszym z nich jest „W poszukiwaniu historii”, w której reżyser opowiada o swojej sytuacji życiowej, którą opisałem powyżej. Kolejnym jest, a raczej są „Mieszkańcy Nowego Grzybniorku”, gdzie możemy bardziej przyjrzeć się tym wszystkim magicznym stworzeniom, które nasze oczy napotkają w trakcie seansu. Ostatnim z dodatków jest popularny tryb komentarza twórców, którzy na bieżąco opisują różne elementy filmu, przez co możemy wyłapać mnóstwo ciekawostek
Jak już wspomniałem – nie jest to coś wybitnego. „Naprzód” korzysta ze starych schematów, które jednak sprawdzają się rewelacyjnie, a sama produkcja jest niezwykle przyjemna i poruszająca. Na pewno nie jest to najlepsza forma Pixara, ale zdecydowanie daleko temu filmowi od bycia kiepskim, ba, całość jest po prostu bardzo dobra i jeżeli macie jakieś wolne popołudnie, to gorąco zachęcam do seansu tejże magicznej opowieści o dwójce elifkich braci. :
Reklama