W ostatnim odcinku DC Legends of Tomorrow, Charlie/Clotho (Maisie Richardson-Sellers) umieściła pozostałe Legendy w telewizji, gdzie pozostają przy życiu i dostają to, co ona uważa, że chcą – ale kosztem ich samoświadomości, wolnej woli, a nawet bohaterstwa, ponieważ są przyzwyczajeni do indoktrynowania mas, aby pozostać lojalnymi wobec Clotho i jej sióstr, greckich bogiń Mojr.
Robi tak, bo chce, aby byli bezpieczni i szczęśliwi, ale Legendy nie chcą tego słuchać. Brzmi znajomo? Cóż, to wariacja na temat, z którym takie postacie jak The Flash i Green Arrow zmagają się w swoich seriach od lat.
Bez względu na to, czy chodzi o podróżowanie w czasie i przepisywanie rzeczywistości, czy też o podejmowanie decyzji bez konsultacji z zespołem, bohaterowie „Arrowverse” muszą dość regularnie ścierać się zresztą swoich załóg. A Charlie, podobnie jak w przypadku pozostałych bohaterów, zachowuje się niczym egoista o dobrych intencjach, który prawie zawsze się myli.
„We wszystkich serialach bohaterowie zrobią coś dla większego dobra, ale jest też element udawania Boga”, powiedział Guggenheim w wywiadzie dla ComicBook.com. „Myślę, że najlepszą częścią tworzenia superbohaterów, jest zmaganie się ze wszystkimi moralnymi dylematami. Bardzo mnie to pociąga. Nie chodzi tylko o to, że „z wielką siłą przychodzi wielka odpowiedzialność”, ale o to, jak się nią posługujesz? Lubię to.”
Odcinek może dać nam trzecią (a może czwartą?) dużą zmianę dla Maisie Richardson-Seller, ponieważ dołączyła do serii w drugim sezonie, ale Guggenheim powiedział, że łatwo było zaufać temu, że pociągnie rolę w której jej postać lekko skręca na złą drogę.
„Uwielbiam Maisie, zawsze gra na maksa”, powiedział Guggenheim. „Ona zawsze daje z siebie tysiąc procent. Nigdy nie narzekała. Nigdy nie czujesz się tak, jakby postać poszła w kierunku, w którym nie chciała grać. Ona jest gotowa na wszystko. Myślę, że chyba najbardziej satysfakcjonującą częścią pracy nad tym odcinkiem była umiejętność pracy ze wszystkimi aktorami, a także praca nad kształtem serii. Wiedziałem, że będzie mi się to podobać, ale dopiero gdy to robiłem, zdałem sobie sprawę, jak bardzo mi się to podoba. Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego, niż rozmowa z aktorem o pewnym ujęciu, czy też pewnej chwili, a następnie obserwowanie, jak zostaje to wykonane. Nie ma lepszego uczucia”.
A Wam który serialowy segment najbardziej przypadł do gustu?
Reklama