Zazwyczaj w książkowych adaptacjach filmów z „Gwiezdnych Wojen” pojawiają się detale, dla których zabrakło czasu ekranowego. W ten weekend zadebiutowała powieść oparta na „The Rise of Skywalker”, w której – podobnie jak w filmie – nie pojawił się duch Mocy Bena Solo.
Fani byli zawiedzeni, gdy w ostatniej scenie na Tatooine Rey ukazały się tylko widma Luke’a i Lei. Liczyli, że w książce pominięcie Bena zostanie naprawione. Użytkownik Twittera @shelbylynnmarie potwierdził brak widma Mocy. Brak też dokładnego opisu jego śmierci, który z pewnością okazałby się pomocny dla wielu czytelników.
Oczekiwania wobec IX epizodu były naprawdę wysokie – jest on zwieńczeniem nie tylko trylogii sequeli, ale również zakończeniem całej sagi Skywalkerów. Wielu fanów film rozczarował, szczególnie jego zakończenie. Jak zwykle, tuż po premierze w internecie zaczęły się pojawiać przeróżne teorie spiskowe. Jedna z nich głosiła, że pierwotnie to Rey miała zginąć zamiast Kylo, dlatego w ostatniej scenie zabrakło widma Mocy Bena Solo – było to zwykłe przeoczenie montażysty przy nagłej zmianie zakończenia. Przy zmianie końcówki filmu zapomniano zastąpić ostatnią scenę i dodać do niej ducha Bena. Jedna z montażystek filmu, Maryann Brandon, obaliła tą teorię:
„Wybrałam ujęcie Rey i osobiście dokleiłam je do filmu [przy finalnym montażu]. Zapewniam, że w poprzedniej wersji filmu tej sceny nie było.”
Adaptacja książkowa „The Rise of Skywalker” zadebiutuje na amerykańskim rynku już 17 marca.
Reklama