Wczoraj co poniektórych zaskoczyliśmy informacją o śmierci głównej postaci już w I epizodzie „Crisis on Infinite Earths”, a tuż po kolejnej części musimy nieco sprostować wczorajszą wiadomość!
Uwaga na spoilery z dzisiejszego odcinka Kryzysu!
Mowa oczywiście o śmierci Olivera Queena, który poświęcił swoje życie dla dobra ludności z Ziemi-38 (Supergirl), aby swobodnie mogli się przenieść na Ziemię-1. Według obliczeń Monitora, Oliver swoim wyczynem uratował ponad miliard ludzi, ale także był bardzo zdziwiony, bo nie tak przewidział jego śmierć.
W dzisiejszej drugiej części „Crisis on Infinite Earths” bohaterowie żyli w żałobie po odejściu Olivera, jednakże co poniektórzy nie potrafili tak tego zostawić i tak właśnie zaczęły się kombinacje, a widzowie z minuty na minutę stawali się coraz to bardziej zdruzgotani!
To właśnie w nowym odcinku wielkim zwrotem fabularnym okazało się przywrócenie do życia Olivera Queena, a to za sprawą zespołu w składzie: Barry Allen, Mia Smoak, Sara Lance i John Constantine. Ten ostatni potrafił znaleźć ostatnią Jamę Łazarza, która znajdowała się na Ziemi-16 (jeśli się pomyliłem to wybaczcie). Bohaterowie wraz z nieboszczykiem w końcu udali się na miejsce i ożywili go… Jednak z takimi samymi skutkami, jakie dotknęły Sarę Lance! Czyli wielkie opętanie.
Constantine próbował zastosować swoje modły, aby móc wypędzić z niego demona, jednak bezskutecznie i na tym zakończył się ten epizod. Cały ten zabieg jest co najmniej dziwny, bo my widzowie byliśmy już od roku pogodzeni z jego odejściem i w sumie tak byłoby najlepiej… Stąd te wielkie oburzenie fanów. Do tego przecież Sara Lance obiecała, że nigdy więcej nie przywróci nikogo do życia za sprawą Jamy Łazarza…
W sumie jeśli udało się to z Oliverem, to może tak jeszcze dałoby radę z Moirą i Robertem Queen?! Co wydarzy się jutro? Musimy uzbroić się w cierpliwość!
Reklama