Showrunner Watchmen Damon Lindelof zdradził co nieco na temat szokującej historii Zakapturzonego Sędziego, którą poznaliśmy w ostatnim odcinku.
Uwaga, poniżej spoilery do szóstego odcinka Watchmen!
W szóstym odcinku Watchmen dowiedzieliśmy się czegoś nie tylko niezwykle ciekawego, ale i retconującego wydarzenia z powieści graficznej. Zakapturzony Sędzia, pierwszy bohater tego uniwersum, był w komiksowych Strażnikach chyba najbardziej tajemniczą postacią. Oryginalny Nocny Puchacz podejrzewał, że za kapturem krył się cyrkowiec Rolf Muller, jednak w serialu Lindelofa Sędzią okazuje się Will Reeves.
Parę odcinków temu dowiedzieliśmy się, że Reeves jest dziadkiem głównej bohaterki serii, Angeli Abar. Po tym, jak Angela połknęła garść tabletek Nostalgii swojego dziadka, przeżyła najważniejsze wspomnienia Willa i zobaczyła, jak zostawał Zakapturzonym Sędzią. Damon Lindelof w rozmowie z Colliderem wypowiedział się na temat ostatniego odcinka Watchmen:
To był jeden z moich pierwszych pomysłów. Od dawna miałem obsesję na punkcie tego, kim był Zakapturzony Sędzia – to była jedna z niewielu nieodkrytych tajemnic komiksu i Alan Moore nie chciał, byśmy poznali odpowiedź, musiałem więc zrobić coś bardzo, bardzo aroganckiego i samemu to wymyślić. Jednak gdy już na to wpadnę, muszę też wiedzieć, dlaczego robi to co robi? Czemu aż tak ukrywa swoją tożsamość? Czemu nigdy jej nie poznaliśmy? Wszyscy Minutemani znali się po imieniu; każdy wiedział, że Komediant to Edward Blake, że Kapitan Metropolis to Nelson Gardener, że Ćma to Byron. Czemu nikt nie znał imienia Zakapturzonego Sędziego? Czemu każdy zwracał się do niego po prostu „Sędzio”, a nie, jak to było z wyżej wymienionymi, Eddie, Nelly czy Byron? Musiałem znaleźć na to satysfakcjonującą odpowiedź.
W komiksie Strażnicy Sędzia pod maską ma białą skórę, jednak w serialu okazuje się, że czarnoskóry Will Reeves używał makijażu, by ukryć swoją rasę. Lindelof zdradził, dlaczego to właśnie Reeves został pierwszym superbohaterem:
Pomyślałem więc, co gdyby był Afroamerykaninem i musiał ukrywać swoją tożsamość, bo nikt nie zaakceptowałby czarnoskórego bohatera w latach 40? Gdyby ktoś się dowiedział, dosłownie by go zabili. Ten pomysł mocno mnie niepokoił, ale nie potrafiłem o nim zapomnieć, a cały sezon starałem się podbudować to na tyle, by wyszło jak najautentyczniej.
A jak wam podobał się ten odcinek? Dajcie nam znać!
Reklama