blank

Wyjaśniamy zakończenie „Jokera”!

UWAGA, JAK MÓWI TYTUŁ – TEN ARTYKUŁ ZAWIERA SPOILERY DO JOKERA! Joker niedawno zawitał do kin i chociaż zapowiada się, że jeszcze przez bardzo długi czas widzowie będą o nim dyskutować, jednym z najbardziej kontrowersyjnych elementów filmu jest jego zakończenie i to, co ono właściwie znaczy. Poniżej znajdziecie naszą interpretację.

W ostatnim akcie Jokera Arthur Fleck występuje w programie Live! With Murray Franklin, do którego został zaproszony po tym, jak widownia pokochała klip z jego nieudanym występem stand-upowym. Arthur jednak stawia się na miejscu w kolorowym garniturze i pełnym makijażu, bo wie, że Murray tak na prawdę zaprosił go do programu, by ponownie zrobić z niego pośmiewisko – tym razem na żywo. Arthur jednak postanawia obrócić całą sytuację na swoją korzyść. Gdy nadchodzi jego moment na wizji, mężczyzna przyznaje się do bycia „Klaunem zabójcą”, który wcześniej zamordował trzech pracowników Thomasa Wayne’a w metrze. Po długim, pełnym gniewu, żalu i szaleństwa monologu o zepsuciu Gotham i jego społeczeństwa Arthur daje Murrayowi „to, na co zasłużył” – kulkę w łeb.

Już przed morderstwem Murraya Gotham było targane zamieszkami, teraz jednak całkowicie pogrąża się w chaosie. Arthur podziwia to wszystko zza szyby radiowozu, który ma za zadanie dowieźć go na posterunek policji – pojawia się jednak pewien problem, gdy auto z impetem zostaje staranowane przez przejętą przez mieszkańców Gotham karetkę. Ludzie w maskach klaunów wyciągają z wraku mocno obitego Arthura i kładą go na masce zdruzgotanego radiowozu. W trakcie gdy Arthur próbuje stanąć na własnych nogach, w pobliskiej alejce rodzina Wayne’ów stara się oddalić od epicentrum tego szaleństwa – zostają jednak napadnięci przez jednego z uczestników zamieszek; oto po raz kolejny obserwujemy niesławną genezę Batmana. Arthur odradza się jako Joker, tańczy na masce zniszczonego samochodu, otoczony przez tłum swoich naśladowców, tymczasem w tle Gotham płonie.

…I dochodzimy do momentu, które wywołał wśród widzów sporo konsternacji.

W ostatnich scenach filmu widzimy Arthura zamkniętego w szpitalu psychiatrycznym. Mężczyzna ma na sobie biały dres i rozmawia z terapeutką. Nagle następuje cięcie i widzimy młodego Bruce’a Wayne’a stojącego z pustym wzrokiem nad ciałami swoich zamordowanych rodziców, tymczasem w tle słyszymy śmiech Arthura. Zapytany przez lekarkę o to, co go tak śmieszy, odpowiada „To taki żart… i tak go nie zrozumiesz.” Film kończy się sceną, w której Arthur przechadza się korytarzem szpitala, za sobą zostawiając odciski krwi. Arthur, niczym w niemej komedii Charliego Chaplina, ucieka przed pracownikami szpitala to w jedną, to w drugą stronę, a przygrywa mu „That’s Life” Franka Sinatry.

Wielu widzów zastanawia się, czy zważywszy na ostatnią scenę wydarzenia z filmu rzeczywiście miały miejsce, czy działy się tylko w głowie Arthura, a reżyser Todd Phillips wykręcił nam niezły numer. Na początku filmu, gdy Arthur rozmawia z pracownikiem pomocy społecznej, widzimy krótkie ujęcie, w którym mężczyzna ewidentnie jest trzymany w pomieszczeniu szpitala psychiatrycznego – twierdzi jednak, że nie pamięta, za co był tam osadzony. Sporo fanów zadało sobie więc pytanie – czy może powstanie Jokera to jedynie fantazja Arthura, dziejąca się w jego złamanym, targanym chorobami umyśle, jako próba eskapizmu od sterylnych i przytłaczających go realiów bycia trzymanym w zamkniętym ośrodku. Jak każda historia genezy Jokera, i tutaj niedopowiedziane zostaje dostatecznie dużo, by fani mogli debatować na temat prawdziwego zakończenia filmu, co zachęca do ponownego zobaczenia tej produkcji w poszukiwaniu wskazówek.

Uważacie, że wszystkie wydarzenia Jokera działy się w głowie Arthura? Koniecznie podzielcie się z nami swoimi przemyśleniami!