Nadszedł ten dzień, dzień, w którym pożegnamy się z naszym ulubionym sprinterem na kilka miesięcy, lecz zanim to zrobimy pora pokonać Zooma i zakończyć akcję w kontrowersyjnym cliffhangerze. Z okazji finałowego epizodu, redakcja FLARROW postanowiła napisać tzw. gigarecenzję, w której kilku naszych recenzentów omówi dzisiejszy odcinek.
The Race of His Life rozpoczyna się w tym samym momencie, w którym zakończył się Invincible. Przy okazji ostatniej recenzji Arrow zachwalałem ów zabieg, toteż i w przypadku Flasha doskonale zespojone zostały ze sobą dwa ostatnie odcinki drugiego sezonu.
Kto jest najszybszym człowiekiem na Ziemi (a właściwie w multiversum)? Tytułowy wyścig właściwie nie odpowiedział nam na to pytanie; Flash ścigał się z Zoomem niczym równy z równym, lecz czy przypadkiem to nie adwersarz sezonu powinien być najlepszym sprinterem? Z kilku powodów: zyskał Speed Force, dopingował się Velocity-9, a także odebrał Barry’emu wzmocnioną tachionowo moc. Jakie są argumenty przemawiające za Barrym Allenem? Jedynie przypuszczenie, że upersonifikowana Speed Force wzmocniła Flasha o wiele bardziej niż w porównaniu do jego formy sprzed utraty mocy. Może i lepiej, że ostatecznie nie dowiedzieliśmy się, który z nich był szybszy, gdyż moglibyśmy tutaj na upartego doszukiwać się błędów.
Za to inne kwestie zostały sprawnie wyjaśnione… Zastanawiało mnie dlaczego gdy Eddy Thawne popełnił samobójstwo, zginął również Eobard Thawne, natomiast Zoom zabił swoją wersję z innej linii czasowej bez żadnej konsekwencji. Odpowiedź nadeszła w sposób dość satysfakcjonujący, wprowadzając do fabuły coś w rodzaju cząstki czasowej. Niewątpliwie ma to potencjał, chociażby biorąc pod uwagę, w jaki sposób zduplikował się Flash.
W finałowym odcinku poznaliśmy odpowiedź kim jest człowiek w żelaznej masce. Mieliśmy kilka poszlak nakierunkowujących nas na trop, zatem odgadnięcie przed seansem tożsamości owej persony, wraz z prawdopodobnym wyglądem, nie sprawiało większych problemów. Prawdziwy Jay Garrick pochodzi z kolejnej Ziemi (Earth-3?) i posiada twarz Harry’ego Allena, dzięki czemu John Wesley Shipp po upływie ćwierć wieku, znów może stać się sprinterem, chociaż na moment.
Interesującym zabiegiem było niewątpliwie zaplanowanie jak pokonać antagonistę sezonu, bez głównego bohatera! Dzięki temu każdy z bohaterów serialu otrzymał zadowalający czas antenowy, każdy z nich miał swoją rolę do odegrania w ostatecznym rozrachunku z Zoomem. Plan był dobry, lecz niestety (dla widza ponownie na szczęście) nie wszystko potoczyło się tak jak to zaplanowano. W efekcie Barry Allen staje do konfrontacji ze swym złym nemezis.
W naszym sprinterze zaczyna budzić się ciemna strona mocy, która została celowo wywołana przez Zooma, toteż finalna walka nie jest jedynie pojedynkiem pomiędzy dwoma rywalizującymi ze sobą bohaterami. Nie jest to w pełni walka superbohatera z jego wrogiem, jest to również konflikt wewnętrzny Barry’ego Allena. Twórcy sprawnie pokazali jak cienka linia przebiega między ogólnie pojętą dobrocią i chęcią pomocy innym a rządzą zemsty i nienawiścią.
Samo pokonanie Zooma wypadło w sposób satysfakcjonujący. Obawiałem się, że zostanie zamknięty w celi, czego ujrzeć nie chciałem. Flash sprytnie zaplanował cały przebieg walki, co zarazem tłumaczy dlaczego w ogóle zgodził się na wyścig, zamiast od razu zaatakować adwersarza (a już się chciałem tego czepiać 😀 )
Właściwie odcinek wypadł bezbłędnie. Podejrzane wydawało mi się dlaczego tak nagle Harrison Wells wpadł na to co planuje Zoom, jednakże w kolejnych scenach zostało to wyjaśnione przez Caitlin. Mam wrażenie, że w finałowym epizodzie zastosowano o wiele więcej bliskich kadrów aniżeli wcześniej, nie jest to oczywiście błąd, jedynie takie spostrzeżenie.
Jakie konsekwencje niesie ze sobą finał drugiego sezonu The Flash? Harry wraz ze swoją córką wracają na Earth-2, Jay Garrick również udaje się do domu na Earth-3… Lecz o wiele ciekawsze są konsekwencje cliffhangera. Nie muszę chyba sygnalizować, że to porządnie wstrząśnie całym uniwersum CW. Wszak efekty powinniśmy również dostrzec w Arrow; Barry Allen najprawdopodobniej nie zostanie Flashem, nie pomoże swym przyjaciołom w Star(ling) City. Czyżby szykować się restart serii? Przekonamy się w październiku.
Podsumowując cały drugi sezon… W pierwszych odcinkach The Flash nie zachwycał, wolno budując napięcie, lecz kiedy doszło do pierwszego pojawienia się Zooma, był to najlepszy w moim mniemaniu epizod. Niewątpliwie The Flash zaprezentował wyższy poziom niż Arrow, Supergirl czy Legends of Tomorrow. Trudno jest mi zestawić go z Gotham, ze względu na inne uniwersum oraz odmienny ton prowadzonej fabuły. Flash przez te kilka miesięcy sprawnie budował napięcie, podsycając ciekawość widzów. Zadawaliśmy sobie pytania: Kim jest Zoom? Kto kryje się pod żelazną maską? Tematy te wywołały falę rozmów na naszej stronie, a moje recenzje Flasha cieszyły się bezkonkurencyjną liczbą odsłon (w zestawieniu z recenzjami Arrow, Lot czy Supergirl). Fakt, że nie obyło się również bez pewnych głupotek jak np. oddanie Zoomowi swej mocy, lecz wszystko zostało twórcom wybaczone, gdyż wszelkie aspekty zostały racjonalnie i satysfakcjonująco wyjaśnione. Efekty specjalne, liczne easter eggi, humor oraz poniekąd nieprzewidywalność wywołana wielością światów i podróżami w czasie… niewątpliwie wszystko to złożyło się na bardzo dobry sezon. Oby Flash nie zwolnił tempa w kolejnej odsłonie.
Oddaję teraz pióro/głos/klawiaturę pozostałym recenzentom, kończąc oceną epizodu jak i całego sezonu na mocne 8/10.
Jako najmłodszy redaktor Flarrow wystawie oryginalną recenzję oraz ocenę: Wow. Moja ocena: 9/10 i polecam wam obejrzeć, bo jest moc 🙂
Aby być z wami szczerym muszę na początku zaznaczyć jedną rzecz. Nie jestem wielkim znawcą komiksów, zacząłem od oglądania adaptacji komiksów, potem szukając więcej podobnych historii sięgnąłem po komiksy. Historię z Flashem mam jeszcze krótszą, jednak w tym jednym odcinku jako totalny laik jeśli chodzi o komiksy uśmiechnąłem się widząc odniesienia do uwielbianych historii szkarłatnego sprintera. Wielka maszyna mająca zniszczyć uniwersum, pojawienie się Black Flasha, Barry ratujący swoją matkę. Nie spodziewałem się, że po tak dużym nawiązaniu do Crisis on Infinite Earths twórcy dokonają odtworzenia początku innej znanej opowieści – Flashpoint’a. Odcinek utrzymywał szybsze tempo niż zwykle Crisis on Infinite Earths- dla niektórych to plus, dla innych ogromna wada. Osobiście jestem fanem powolnego budowania akcji, lubię kiedy postacie które widzę na ekranie mają pewien cel, a nie są tylko marionetkami. Efektem takiego przyspieszenia akcji było to, że jeszcze nie skończyłem czuć euforii po rozwiązaniu wątku człowieka w masce a już w mojej głowie rodziły się pytania do nowych wątków – Zolomon stający się Black Flashem, Barry ratujący matkę. Najlepsze jest to, że twórcą udało się nie tylko wsadzić do nieco ponad 40- minutowego odcinka tyle akcji, ale to, że cały czas starają się utrzymać spójność „serialowej fizyki“. Finał 2 sezonu The Flash z pewnością znajduje się obecnie w moim TOP 3 wszystkich odcinków tego serialu. Mogę jednak zmienić odczucia w stosunku do niego (wydaje mi się że większość tak samo) w zależności od tego jak zostaną poprowadzone wątki pod które fundamenty zostały wylane w tym odcinku.
Drugi sezon Flasha nadszedł błyskawicznie, twórcy już od pierwszego odcinka postarali się by ten sezon nas nie zawiódł. Szybkie wprowadzenie Atom Smashera i pojawienie się przerażającego Zooma sprawiło, że ten sezon stał się dla nas jeszcze bardziej tajemniczy. Już w drugim odcinku zobaczyliśmy dobrze nam znanego Jaya Garricka, pierwszego Flasha z komiksów, który niestety okazał się być potem Hunterem Zolomonem, podającym się za Jaya. Kolejne odcinki były swoistym popychadłem w stronę głównego wątku aż do świetnego odcinka szóstego pt: Enter Zoom, w którym w końcu zobaczyliśmy w pełnej okazałości przerażającego i jakże tajemniczego Zooma, który okazał się być zbyt szybki i sprytny dla Barry’ego.
Flash długo dochodził do siebie po wydarzeniach z tego odcinka. W sezonie nie zabrakło także spotkań ze starymi znajomymi, takimi jak: Captain Cold, Gorilla Grood czy Reverse Flash, którzy zaszczycili nas występami epizodycznymi.
O tym ostatnim trzeba wspomnieć, gdyż jak dobrze wiemy zginął w tamtym sezonie, jednak jego pozostałość przeżyła udowadniając po raz kolejny Flashowi że ich przeznaczenie jest ze sobą związane.
W samym środku sezonu zostaliśmy uraczeni moim zdaniem dwoma najciekawszymi epizodami jakimi były: Welcome To Earth 2 i Escape From Earth 2. Te epizody pokazały nam drugą ziemię, sobowtóry naszych dobrze znanych bohaterów oraz zupełnie inną rzeczywistość. Były to naprawdę niezwykłe odcinki, które miały wielkie znaczenie dla dalszej fabuły: człowiek w masce, odkrycie tożsamości Zooma, odkrycie mocy Vibe’a.
W następnych odcinkach naszych bohaterów ogarnęło sfrustrowanie, gdy dowiedzieli się że domniemany Jay okazał się być Zoomem, który inwigilował drużynę Flasha, tak samo jak miało to miejsce w pierwszym sezonie przez dr Wellsa, który okazał się być Reverse-Flashem.
Swoistą gratką dla fanów komiksów o Flashu okazał się być odcinek 21 pt: The Runaway Dinosaur, gdzie fani mogli kojarzyć wydarzenia z tego odcinka, które nawiązywały do Flashpoint Paradoxu, gdzie Barry spotkał samo speedforce.
Końcowe odcinki przyniosły nam jeszcze więcej akcji, pojawienie się Black Siren i ujawnienie prawdziwego planu Zooma co do Earth-1 dały nam jeszcze większy dreszczyk emocji.
Jednak totalną bombą okazał się finałowy odcinek, który namieszał nam w głowach przez pojawienie się pozostałości czasowej Zooma i Barry’ego. Wielki wyścig pomiędzy tymi speedsterami skończył się ostatecznie klęską Huntera Zolomona, który przy pomocy urządzenia zwanego „Magnetar” chciał zniszczyć multiversum.
Ostatnie 3 minuty finału pozostawiły nas z niedosytem, gdzie jak widzieliśmy, Barry cofnął się po raz kolejny w czasie i tym razem uratował swoją matkę.
Dokąd zaprowadzi nas sezon trzeci, tego jeszcze nie wiemy ale jedno jest pewne, dostaniemy jeszcze większą dawkę tego co miało miejsce w sezonie drugim i na pewno się nie zawiedziemy.
Moja ogólna ocena sezonu to mocne 8.5/10, gdyż uważam, iż wiele odcinków wyszło fantastycznie jednak było i dużo takich gdzie absurd gonił absurd.
Flash i wszystko jasne, tak by można było napisać o tym sezonie. To jednak by nie pokazało tego wszystkiego z czym mieliśmy styczność oglądając naszego Speedstera.
Drugi sezon Flasha był naprawdę dobry/ bardzo dobry/ wspaniały?! No właśnie tyle niewiadomych, ale co by się nie wybrało to i tak będzie dobrze 🙂
Part 2 bo tak można napisać o finałowym odcinku, który zaczyna się tam gdzie skończył się poprzedni, ukazał bardzo dobrze emocje i uczucia, z którymi boryka się typowy superbohater. Granica między nienawiścią i zemstą, a pomocą jest bardzo bardzo cieńka co bardzo dobrze pokazała pierwsza scena, kiedy Barry rzucił się na Zooma. Taka adrenalina, moc, czy ktoś widział takiego Flasha w tym serialu? Jeśli tak to zwracam honor, ale ja NIGDY!!! Barry w tym sezonie jest już pokazany jako ukształtowany bohater, który wie że wielka moc to jeszcze większa odpowiedzialność. Lecz i to nie omieszkało dać nam kilku love story by Iris. Cóż, jeden plus, że nie było to masło maślane tylko dosyć szybkie (jak na seriale CW) podane danie typu: Barry wie kogo kocha, ma siłę by powiedzieć to Iris, a ta w końcu skumała, że Barry to jej miłość życia. To naprawdę cud, że do finału nie byliśmy świadkami „pitu pitu co dalej z mym serduszkiem„, chociaż scena na schodach była tylko uwieńczeniem tego wszystkiego, bez zbędnego gadania.
Ten sezon również był bardzo bogaty w postacie znane z komiksów, Reverb czy Killer Frost to jak dla mnie były wisienki na torcie, oraz nie zapominajmy o Black Siren, którą pokochałem od pierwszego krzyku. No cóż szkoda, że szybko się z nią pożegnaliśmy i była tylko jedną z przystawek w tym daniu jakim było Sezon 2 The Flash. Nie mogłem oczywiście zapomnieć o najważniejszym człowieku, który opanował świat internetów, a mianowicie Jay Garrick, czy jak kto woli Hunter Zolomon. Teddy Sears naprawdę pasował mi do roli Zooma, który knuł i omamiał nie tylko Team Flash, ale i nas przez cały sezon.
Fabuła sezonu była zrobiona z pomysłem oraz z wielkim smakiem. Mimo natężenia postaci jak chociażby Wally czy Jessie, to wszystko miało ręce i nogi. Fakt, były czasami odcinki, w których absurd gonił absurd ale czasem jakiś dziwny zapychacz musi być. Bardzo dobrym posunięciem scenarzystów serialu było pokazanie człowieka w żelaznej masce, dawało to widzą pożywkę, aby dalej śledzić serial bo to była największa zagadka tego sezonu.
Teraz przejdźmy już tak na poważnie do omówienia ostatniego odcinka, finałowego Sezonu 2 The Flash. Hmm… i tu mam dylemat, niby odcinek był dobry czy nawet bardzo dobry, ale czegoś mi brakowało. Trudno mi powiedzieć czego, ponieważ walka Flasha z Zoomem i pojawienie się Dementorów naprawdę mi zaimponowało. Dodatkowy smaczek w wyścigu speedsterów miały ich pozostałości czasowe, które pojawiły się w odcinku, Zoom zabija Zooma, a dwóch Flashy ściga się z tym jedynym Zoomem. Mózg eksplodował! Ka buuum! Sama walka była naprawdę wykonana bardzo bardzo dobrze, fajne efekty i ta radość widząc Barrego, który daje komuś łomot, aż ten ledwo dycha. Kolejnym co zwróciło moją uwagę było pokazanie tego samego schematu walki ze złem w serialu. Team Flash ma plan (w tym akurat Flash nie uczestniczył) coś się popaprało i co.. drugie podejście, Flash ratuje sytuacje i to tyle. Trochę przewidywalne, ale w tym odcinku to wybaczę twórcom, bo efekt końcowy był super.
Ten odcinek dał nam kilka opcji co możemy widzieć w Sezonie 3 serialu. Flashpoint paradox jest bardzo bardzo prawdopodobny, praktycznie możemy być pewni, że coś takiego będzie miało miejsce, po tym jak Nora została uratowana i żyje. Prawdziwy Jay Garrick może też się jeszcze okazyjnie pojawi w serialu co byłoby fajnym motywem, jeśli by dołączyć do tego jeszcze dwóch innych speedsterów, a mianowicie Wallego oraz Jessie. Czwórka biegaczy przeciwko…no właśnie tutaj rodzi się pytanie, przeciwko komu? Opcje są dwie albo Black Flash, który może powstać z Zooma, bądź jak to w animacji znowu będziemy mieli Revers-Flasha jako głównego antagonistę serialu. Jednak coś czuję, że osoby odpowiedzialne za serial coś wymyślą i nas zaskoczą.
Podsumowanie: Ten sezon był dużo lepszy niż pierwszy, ale coś czuję, że będzie dużo gorszy niż 3 nadchodzący. Fabuła na plus, efekty na plus, ilość postaci na plus, smaczki typu rozwój mocy Cisco, czy pojawienie się Jay’a oraz Wally i Jessie na duży plus. Jeden minus nie sezonu, a odcinka, to chyba brak tej dramaturgi, napięcia, które było budowane przez cały sezon.
Ocena odcinka: mocne 8,5/10
Ocena sezonu: 9/10
Reklama