Chociaż każdy czeka na to, jak Spider-Man: Far From Home wpłynie na przyszłość MCU, mało kto zwraca uwagę na ważniejszy element filmu: cudowna przyjaźń Toma Hollanda i Jake’a Gyllenhaala. Oglądanie ich wspólnych wywiadów z trasy promującej film to jak obserwowanie nawet lepszej wersji Sebastiana Stana i Anthony’ego Mackiego.
Gyllenhaal bardziej znany jest z ról w mniejszych i bardziej intymnych filmach niż wielki letni blockbuster, jakim jest nowy film o Spider-Manie. W wywiadzie z GQ o swojej karierze, aktor poświęcił chwilę na porozmawianie o jego koledze z planu, Tomie Hollandzie:
Okropnie spędzony czas, absolutnie nieciekawy charakter, dzieciak jest strasznie nudny. A tak na serio, to było coć wspaniałego. Tom daje z siebie wszystko, by powołać do życia postać Spider-Mana. Wie, jaka odpowiedzialność na nim spoczywa, jak wielu ludzi na niego liczy, więc wyciska z siebie, co może – fizycznie, emocjonalnie, mentalnie. Myślę, że dosłownie dopiero wczoraj mógł się porządnie zrelaksować i zobaczyć film.
Holland był też dla Gyllenhaala wsparciem w zadomowieniu się w MCU, dając mu porady na temat tego, jak przetrwać bycie częścią wartej miliardy dolarów franczyzy:
Dawał mi mnóstwo porad, których bardzo potrzebowałem i ciągle powtarzał „Tak, tak właśnie czuje się każdy, gdy tu zaczyna”. W ten sposób zwyczajnie zostaliśmy przyjaciółmi. Myślę, że on podziwia mnie, a ja jego, ale z kompletnie różnych powodów. Aktorzy w wywiadach uwielbiają zachwalać współpracowników i mówić o tym jak wspaniale było z nimi pracować i kto wie, może mówią szczerze. Ale bardzo lubię Toma jako człowieka i sprawia mi radość zwykłe spędzanie z nim czasu i myślę, że widać to w filmie.
Chociaż Spider-Man: Far From Home już za chwilę trafi do kin, mamy nadzieję, że przyjaźń chłopaków przetrwa jeszcze długie lata!
Reklama