Kochany pamiętniczku! To był kolejny dzień pełen wrażeń. Sporo trupów, trochę bólu, i chimichanga.
Na początek pragniemy podziękować wydawnictwu Egmont za postawienie mi obiadu i zachęcam do wspierania polskiego rynku kulinarnego poprzez zamawianie na Egmont.pl!
Ten wpis może być nieco chaotyczny niczym artykuły Alonona, bo taki też jestem. Dobrze to zostało przedstawione w najnowszym komiksie, który wydał o mnie Egmont w Polsce. „Koniec Błędu” to zbiór ośmiu krótkich historii. Tylko jedna z nich dzieje się w teraźniejszości! Pozostałe to przeszłość i przyszłość. Na szczęście nie ma żadnej zabawy z linią czasu, zostawię to Wolviemu.
Mam nadzieję, że nie będę się powtarzać. Ostatnio miewam problemy z pamięcią. Na przykład kontynuowałem moją wendettę, karząc kolejnych winnych, gdy jedna ekipa powiedziała, że już to zrobiłem! Te wszystkie lata obrywania w głowę chyba dają w końcu o sobie znać.
Ale jakoś sobie z tym radzę. Z jednej strony pomaga mi humor, z drugiej zaś moja grupa najemników do wynajęcia. Humor ten pojawia się też na kartach komiksu np. gdy muszę się zwijać z pola walki, bo prostu oddałem miotacz ognia bezdomnej, żeby mogła się ogrzać. Nikt mi nie powie, że nie pomagam potrzebującym! Zresztą i tak nie zmieściłby mi się do kieszeni.
Mam nadzieję, że nie będę się powtarzać. Ostatnio miewam problemy z pamięcią. Na szczęście mam swoją ekipę, gdzie jeden z najemników chce zostać psychologiem, może mi jakoś pomoże.
Ale cóż to jest za ekipa! Starożytny wojownik, gość żywcem wyjęty z komiksu, antyterrorysta, podwodny inżynier, meksykanin i pogromca głupców. Brzmi egzotycznie, ale to fajne chłopaki. Każdy z nich jest inny, ale łączy ich jedno – wszyscy potrzebują pieniędzy (bo kto nie potrzebuje). W komiksie, o którym mówiłem znalazły się historie o tym, jak ich zwerbowałem.
Ostatnia opowieść jest z kolei o Deadpoolu z 2099 roku! Marvel musi mieć dobry towar żeby wymyślić coś takiego. Futurystyczny świat został ładnie przedstawiony, jest pełen ciekawie wyglądających budynków, a moja następczyni ma zabawki, które bym bardzo chętnie przytulił. Mam nadzieję, że ta historia zostanie pociągnięta dalej.
Świat przyszłości został narysowany w taki sposób, aby patrząc na kadry, można było poczuć się jak w przyszłości. Zresztą nie tylko przy tej historii ratownicy się popisali. Koblish i Filardi po raz kolejny dali popis, muszę ich kiedyś zabrać na lunch.
Podsumowując, cieszę się że wpadł mi ten komiks w ręce. Dobrze się bawiłem, przypominając sobie rekrutowanie moich kolegów. Nie było w nim tak wiele gagów jak w poprzednim, ale za to poziom brutalności nadal jest przyzwoity. Wszystko zależy od tego, o której z tych ośmiu historii mówimy. Każda z nich jest odrobinę inna, ale wszystkie są warte sprawdzenia.
Reklama