Legends of Tomorrow właśnie powróciło po dłuższej przerwie, wchodząc w drugą połowę sezonu. Dwa odcinki temu dowiedzieliśmy się, że nasi bohaterowie podróżujący w czasie będą musieli zmierzyć się z Neronem, demonem który przybrał twarz straconej miłości Constantine’a, Desmonda.
Jakby tego było mało, tata Nate’a Hank jest z nim w zmowie, co raczej przewidywała większość z nas, ale mimo wszystko, dalej informacja ta jest nieco rozczarowująca. Taki bieg wydarzeń nie powinien być zaskoczeniem, w szczególności, jeżeli mamy do czynienia z Neronem – kimś, kogo producent wykonawczy serialu porównuje do Elona Muska. Rozmawiając z TV Line, Phil Klemmer wyjaśnił, że Neron jest takim „rewolucjonistą” w piekle, tak jak Elon Musk potrafi wstrząsnąć światem swoimi innowacjami.
[Neron jest] demoniczną wersją Elona Muska. W stylu „Zamierzam wywrócić Detroit do góry nogami, ukazując wam taką potęgę jakiej do tej pory nie widzieliście”
Choć Neron osobiście nic jeszcze nie zrobił w tym sezonie, to miał na niego już duży wpływ. Próbując uratować Desmonda, Constantine cofnął się w czasie do 2018 r., zmieniając przeszłość, całkowicie zaburzył linię czasu. Jak pamiętamy Zari stała się kotem, a Sara została zabita przez jednorożca na Woodstocku, co dramatycznie wpłynęło na pozostałe Legendy. Charlie i Constantine próbowali naprawić sytuację, wracając do momentu śmierci Sary, ale to prowadziło do kolejnego „Constantinepointu”. Było ich łącznie kilka, aż w końcu Constantine wraca do 2018 r. i przywraca wszystko do porządku, co pozytywnie skutkuje dla Legend i osi czasu, ale źle dla Desmonda, który znów trafia do piekła.
Jak Wam się podobał powrót Legend? Dajcie znać na Discordzie!
Reklama