W odróżnieniu od Marvela górującego nad DC w kwestii kinowego „Box Office”, wydawnictwo DC Comics z kolei ma gigantyczną przewagę nad Marvelem w kwestii ilości tworzonych animacji pełnometrażowych.
A dlaczego tak jest? Ciężko jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć. Być może tajemnica kryje się w mającym swoje 25 lat serialu animowanym „Batman The Animated Series”, który dorósł dziś do rangi absolutu, do czegoś, co miłośnik DC powinien koniecznie zobaczyć, nawet kilkukrotnie. Ponad 100 odcinków jego całości dało DC cały wachlarz możliwości i otworzyło drogę do skupienia się na tym, co się robi najlepiej – na przekładaniu komiksowych historii na animowaną płaszczyznę ekranową.
Dlatego też spośród kilkudziesięciu pełnometrażowych animacji od DC, które ukazały się na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza, na uwagę zasługuje pewna dziesiątka produkcji, które moim zdaniem wyróżniają się na tle pozostałych, wygrywając niezwykłą fabułą, zaangażowaniem aktorów podkładającym głos głównym postaciom, stylem graficznym – często naśladującym komiksowe pierwowzory oraz wielu innym atrybutom. Przyjrzyjmy się więc mojej „topowej dyszce” animacji od DC, które uważam za najbardziej niezwykłe, najbardziej wartościowe.
Miejsce 10: „Młodzi Tytani: Problem w Tokio” (2007)
Produkcja skierowana do młodych, nieco starszych, jak i po części dorosłych widzów. Oprócz niecodziennej fabuły, czyli starcia Tytanów z „Brushogunem” głównie w Japonii, w której herosi zdani są sami na siebie, animacja zdaje się emanować młodzieżowym, buntowniczym stylem rysunku, jak typowa kreskówka od Cartoon Netwoork. Oddaje to ideę i cele tej produkcji, a gagi Cyborga czy Bestii dopełniają to jakże już wpisane w „Teen Titans” akceptowane fajtłapstwo.
Miejsce 9: „DC Showcase” (2010-2011)
Na miejscu 9-tym, mimo że nie jest to pełnometrażowa animacja, tylko zbiór krótkich kilku-kilkunastominutowych filmików od DC, wskakują mikroprodukcje spod znaku „DC Showcase”. Warto było zwrócić na nie uwagę i umieścić je na tej liście, a głównie ze względu na sylwetki, które przedstawiają i czas, który na to przeznaczają. Jest krótko, konkretnie, ale bez znaczącej genezy postaci. Więcej zdradzał nie będę, a ostateczny odbiór „DC Showcase” zależy od Was samych. Dlatego też zapraszam Was do obejrzenia materiałów, które wchodzą w skład „DC Showcase”: Superman/Shazam: The Return of Black Adam, Jonah Hex, The Spectre, Green Arrow i Catwoman.
Miejsce 8: „Liga Sprawiedliwości: Bogowie i Potwory” (2015)
Kolejne miejsce na mojej liście topowych pełnometrażowych animacji od DC, tym razem ósme, zajmuje: „Liga Sprawiedliwości: Bogowie i potwory” z 2015 r., która należy do tego rodzaju produkcji, które nie zostały przez fanów do końca docenione. Być może mocno alternatywna, jak obecność na równoległym świecie, linia zdarzeń: Generał Zod implikujący materiał genetyczny do kołyski Kal-Ela, Batman mający rzadką przypadłość w postaci wysysania krwi z ludzi oraz Wonder Woman: Bekka z Apokolips, spowodowały, że taka rzadkość jak ta, jak na standardy DC, nie przyjęła się, tak jak pierwotnie zakładano, chyba że miał to być eksperyment. Ach, ten alternatywny świat!
Miejsce 7: „Wonder Woman” (2009)
Wyjątkowa pozycja spośród animacji pełnometrażowych DC, a wszystko za sprawą tego, komu jest ona poświęcona. Produkcja przedstawia losy Wonder Woman – potężnej Amazonki, żyjącej na Themyscirze: oddzielonej od świata zewnętrznego wyspie, na której Hyppolita – jej królowa, więzi Aresa: Boga Wojny. Jednak podstępem uwolniony Ares staje się zagrożeniem nie tylko dla mitycznej krainy, lecz i dla całego świata. Z pomocą Steve’a Trevora rusza ludzkości na ratunek. Tak mniej więcej, w skrócie skrutów przedstawia się fabuła animowanej „Wonder Woman”. Pozycja jak najbardziej obowiązkowa do obejrzenia, ponieważ szybko czegoś zbudowanego wokół tej bohaterki niestety nie zobaczymy.
Miejsce 6: „Batman: W cieniu Czerwonego Kaptura” (2010)
Reklama