Już niewiele dni zostało do emisji crossoveru „Crisis on Earth-X”, który rozpocznie się już w poniedziałek 28 listopada na kanale The CW. Zacznie się od „Supergirl”, w której to Melissa Benoist uda się na Ziemię-1, by być gościem na ślubie Barry’ego oraz skopać kilka nazistowskich tyłków.
Cała ta historia połączy bohaterów „Supergirl”, „The Flash”, „DC’s Legends of Tomorrow” oraz „Arrow”, by ci odparli inwazję z Ziemi-X, który jest światem, gdzie to Naziści wygrali drugą wojnę światową. Wciąż jednak nie jest jasne, dlaczego doszło do ataku z ich strony, ale jedno można powiedzieć na pewno – z sobowtórem Supergirl po ich stronie sytuacja może stać się paskudna i to bardzo szybko.
Podczas ostatniej wizyty na planie filmowym Benoist rozmawiała z reporterami na temat swojej roli w crossoverze.
Co mogłabyś nam powiedzieć o tegorocznym crossoverze? Chyler powiedziała, że idzie razem z tobą i jak to jest mieć ją po swojej stronie?
Zawsze chciałam mieć ją po swojej stronie przy każdym crossoverze, w którym biorę udział, ponieważ one zawsze są ogromnym przedsięwzięciem, wymagającym ogromnej pracy oraz rozsądku.
Pod koniec zeszłorocznego crossoveru powiedziałam sobie „nie ma możliwości, by powstało coś większego niż teraz. Jak mogliby napisać coś większego niż to?”. Napisali jednak coś ogromnego, co podczas czytania było przytłaczające, w ten fascynujący sposób oczywiście, ale w tym samym czasie musiałam sama się przygotować. Myślę, że wszyscy to zrobiliśmy. Wszyscy pojechaliśmy do Central City na ślub Iris i Barry’ego, ale to świat komiksowy i nie każdy ślub wychodzi tak, jak go zaplanowano. Sami zobaczycie, że to jest dosyć szalone. Na ślubie będą mieli naprawdę złych gościu z Ziemi-X.
Podczas crossoveru musisz ubrać inny strój?
Musiałam zagrać dwie postacie. Musiałam ubrać dwa różne kostiumy. Ten drugi dalej ma pelerynę i zakrytą twarz, ale nie jest wcale miła. To było prawdziwym wyzwaniem.
Musiałam być tu i tam. Miałam takie sytuacje, jak podczas tej z Bizarro, kiedy to Marsjanin Łowca przejął ciało Kary, choć teraz było to zupełnie inne. To nie było nawet tak okropne, jak czerwony kryptonit. To było znacznie gorsze.
Czy było to trudne do zagrania?
Tak, szczególnie, kiedy nagrywaliśmy sceny z kontrolą ruchu, w których musiałam być ze sobą, co było bardziej żmudne niż tradycyjny poliekran. Zasadniczo musiałam uczyć się na pamięć całej sceny, każdej linijki, każdego kawałka dialogu i nie spodziewałam się, jak trudne może być przejście z jasności do ciemności. To było przyjemne wyzwanie.
Reklama