„DC’s Legends of Tomorrow” to serial, od którego bardzo wiele się oczekuje. Koniec 2-ego sezonu zwiastował zupełnie nową sytuację, w której w kolejnej 3-ciej serii zespół niestrudzonej Sary Lance będzie musiał poradzić sobie z odchyleniami na osi czasu, tak potężnymi, dużo gorszymi, niż w przypadku ścigania Wandala Dzikosa i potyczek o włócznię przeznaczenia z „Legion of Doom”, że mogłoby dojść do anihilacji struktury czasoprzestrzeni i w konsekwencji: rychłego końca Wszechświata.
Powiało grozą, tarapatami bez wyjścia, lecz niestety tylko na chwilę. Jedynie pozostało z tego klimatyczne stwierdzenie White Canary „We broke the time„. Trzeci sezon popularnych „Legend” wyobrażano sobie inaczej: jako taki, który rozgrywa się ani nie w przeszłości i w przyszłości, lecz w teraźniejszości. Spotkanie dwóch paradoksów – czyli w finale ostatniej serii dwóch różnych czasowo wersji „obrońców czasu” – spowodowałoby, że różne linie rzeczywistości nałożyłyby się na siebie w jednym punkcie, powodując np. zmianę miasta Los Angeles na takie, które miałoby w sobie multum rzeczy, postaci, materii z różnych momentów czasoprzestrzeni, stąd obecne byłyby: Dinozaury, londyński Big Ben i wiele innych dziwactw. I z tymi aberracjami, a nie z przekombinowanym moim zdaniem „Biurem Czasu”, które powstało ot tak i w kilka miesięcy osiągnęło statut kompletnej organizacji dowodzonej przez Ripa Huntera, pasowałoby, by zmierzyły się „Legendy”. Z Waveridera by raczej nie zrezygnowali. To ich uniwersalny środek lokomocji, ostatecznie pomagający im w usunięciu czasowych „nieczystości”.
3 sezon „DC’s Legends of Tomorrow” miał być przygodą, czymś innym niż dotychczas, i takowym będzie. Wszystko rozwinie się z czasem. Pojawiła się Zari, Profesor Stein ma córkę i pierwszego wnuczka – rodzinę, za którą tęskni, i wszystko na to wskazuje, że opuści dla nich zespół superbohaterów, a agenci z „Biura Czasu” depczą Legendom po piętach, co stwarza dodatkowo lekkie napięcie i wątek śledczy, bo kto wie, czy w danym momencie nie wyskoczy któryś z nich i nie przeszkodzi Sarze Lance i jej kompanom. Serial powita w swych progach ekscentrycznego łowcę demonów – lubiącego uprzykrzać im życie – i członka Justice League Dark: Johna Constantine’a , który zagości na co najmniej dwa epizody. O tym, że z produkcją będzie lepiej, niż sądzono dotychczas, świadczy ostatni jej odcinek: „Phone Home”, z ciekawym akcentem w kierunku lat 80-tych. Wielu fanów ma pretensje do producentów „DC’s Legends of Tomorrow”, a to ze względu na ,,rzekomy” plagiat motywów z serialu „Stranger Things” tak widocznego w niniejszym epizodzie. Moim zdaniem czegoś takiego tam po prostu nie było. Mieliśmy ciekawy i barwny odcinek z masą Easter Eggów i analogii, umieszczonych w podziękowaniu za wspaniały dorobek kina z lat 80-tych. Oto one:
1.”E.T. the Extra-Terrestrial” (1982) – reż. Steven Spielberg – Zari, podróżuje z małym Rayem, który trzyma w plecaku małego Dominatora. Obcy używa pola energii mentalnej, by unieść rowery tej dwójki, które potem przelatują wysoko nad ziemią na tle tarczy księżyca.
2. „W krzywym zwierciadle: Wakacje” (1983) – reż. Harold Ramis – Czy auto mamy młodego Raya nie wygląda Wam znajomo? Jeśli oglądaliście „W krzywym zwierciadle: Wakacje”, to nie powinniście mieć żadnych wątpliwości. Samochód Palmerów z lat 80-tych przypomina ten, którym jeździła rodzina Griswoldów.
3. „Ghost Busters” (1984) reż. Ivan Reitman – Nate i Amaya pukający do domu młodego Raya Palmera, by odwrócić uwagę jego matki, mając na sobie kostiumy „Wydziału ds. Zwierząt” – mocno przypominające te z klasycznych „Pogromców Duchów” z 1984r.
4. „Back to the Future” (1985) reż. Robert Zemeckis – Pewnie zauważyliście w epizodzie jedną z najsłynniejszych wersji „wehikułu czasu” w historii kina. O tak! DeLorean stojący na garażowym podjeździe, którego lakier pucuje sam Nate.
5. „Obcy – Decydujące Starcie” (1986) – reż. James Cameron – Amaya ratuje Nate’a, przed pożarciem go przez samicę Dominatorów, która aż tak namieszała mu w głowie, by ten całował ją, uważając za matkę Raya. Bohaterka zanim rzuca się na tę istotę, wyzwala w sobie dziką moc, którą daje jej totem i mówi : „get away from him you bitch!„. To samo, lecz ze słowem „her” zamiast „him„, wypowiada Ripley w drugiej odsłonie z cyklu „Alien”, wchodząc w tytanowy egzoszkielet potężnego robota.
6. „Ucieczka Nawigatora” (1986) – reż. Randal Kleiser – otwarcie epizodu „Phone Home”. Młody Ray próbuje uciec przed agentami z tajnej placówki, co po części przypomina sytuację z „Ucieczki Nawigatora”, w którym statek obcych został skonfiskowany przez NASA.
7. „To” (1990) – miniserial – na samym początku, a właściwie na końcu retrospekcji odcinka „Phone Home” można było doszukać się jeszcze jednej analogii. Chodzi o scenę, w której młody Ray, siedzący na brzegu szerokiej rury, wita się z jakąś istotą, której z mroku spoglądają na niego tylko jej ślepia. Czy nie przypomina Wam to Pennywise’a z mini serialu „To”?
Reklama