blank

Born on a Monday… Solomon Grundy. Drew Powell i jego nowe „Ja” w Gotham

Mimo szokującego i zarazem tajemniczego finału epizodu The Blade’s Path 4-ego sezonu Gotham, w którym Bruce przebijając mistycznym, zakrzywionym nożem ciało R’as al Ghula chcącego pozbyć się ciążącego na nim brzemienia nieśmiertelności, co powoduje natychmiastową śmierć i przekształcenie ciała Głowy Demona w kupkę suchych, pokurczonych spopielonych kości, dużo ważniejszym było pojawienie się tego, kogo w kolejnej serii Gotham oczekiwano chyba najbardziej: Solomona Grundy’ego.

Można by powiedzieć „wreszcie, stało się!„. Piąty odcinek widowiska opowiadającego o metropolii dorastającego w niej przyszłego Batmana, zaprezentował nam krótką wstawkę ujęć ukazujących: postrzelenie Butcha Gilzean’a przez Barbarę Kean, następnie sanitariuszy wywożących jego ciało z miejskiego szpitala w celu pozbycia się zbędnego „truchła” zajmującego tylko szpitalne łóżka, wprost do mokradeł Slaughter Swamp, w których wylewano toksyczne odpady zakładów Indian Hills, by ostatecznie po kilku minutach ukazać wyłaniającego się zwalistego cmentarno-bladego, ubranego w poszarpane i napite szlamem resztki ubrań: Solomona Grundy’ego. I tak dużą część roboty zrobiły chemikalia, które na pewno przez lata, a nie tylko w postaci jednej beczki, której wieko wyraźnie było pochylone w kierunku lustra wody – jak w niniejszym epizodzie – gromadziły się w tej małej sadzawce. Patrząc zatem na ramy serialowej rzeczywistości, podejrzewam, iż  w przeciągu kilku miesięcy wchłaniały się one w ciało Butcha, „zregenerowały” go i narodziły jako pozbawionego wspomnień, mającego niesamowitą siłę potwora z bagien: Solomona Grundy’ego.

blank

I tak, fani postaci i serialu Gotham doczekali się nieco innej roli Drew Powella. Monstrum wychodzące z bagna i ospale kroczące ku najbliższym mu ludziom, zdezorientowane nie wiedząc kim jest, atakuje ich biwak. Robi lekką rozwałkę, lecz ku szczęściu ożywionego Glizeana, przewrócony gramofon omyłkowo puszcza i zapętla fragment starej XIX – wiecznej przyśpiewki dziecięcej, której dźwięk i sposób eksponowania jej przez młodych ludzi poraża chłodem i przypomina melodie wprost z przejeżdżającej pustymi ulicami budki z lodami lub pozytywki z kultowych filmów grozy. A o to jej słowa:

„Urodził się w poniedziałek

ochrzczono go we wtorek

ożenił się w środę

zachorował w czwartek

pogorszyło mu się w piątek

zmarł w sobotę (…)”

Dalej wierszyk się urywa, po czym omijając odnośnik do niedzieli, dzieci wymawiają imię Solomon Grundy. Postać, która narodziła się z Bagna Rzeźnika, zaciekawiona melodią odtwarzaną z gramofonu, nie znając swojego pochodzenia powtarza ostatnie słowa: „Solomon Grundy”, i za niedługo dodaje „…born on a monday”. Dalej pozostaje mu tylko wyruszyć do miejsca tam, gdzie jest zazwyczaj największe skupisko ludzi, do Gotham City. Mogłem się wszystkiego spodziewać po piątym epizodzie czwartego sezonu niniejszej produkcji, lecz nie domyślałem się, iż Drew Powell tak klimatycznie, z tym swoim ciężkim głosem, zagra omawianego Grundy’ego. Moje zdziwienie nie ominęło również nieoczekiwanego spotkania, które zapoczątkowało relacje między Solomonem a Edem Nygmą. Znając komiksową i tą pochodzącą z animacji naturę „bagiennego zombie” można się domyślić, jak bardzo podstępny Nygma będzie chciał to wykorzystać. Jednym słowem: w piątym sezonie Gotham nie tylko Bruce Wayne będzie skupiał całą fabułę, ale duet – o ile długo przetrwa – Ed i Grundy dadzą znać o sobie, a już na ten moment wyglądają naprawdę obiecująco.

Warto dodać, iż akcentowana, jakby bez emocji dziecięca śpiewka, budzi skojarzenie ze złowieszczą rymowanką raz, dwa, Freddy już Cię ma…” z serii slasherów Koszmar z ulicy Wiązów z czyhającym na mieszkańców Elm Street w krainie snów Freddym Kruegerem w roli głównej.

Na długo przed tym jak realizowano początkowe epizody czwartego sezonu Gotham, aktor Drew Powell otrzymał telefon od scenarzysty serialu Johna Stephensa, który oznajmił mu: „No dobra, Drew. Mam dla ciebie trzy wiadomości. Po pierwsze, uwielbiamy to co robisz i chcemy byś do nas wrócił, co byłoby dla ciebie najlepsze. Po drugie, jako postać dostałeś postrzelony w głowę pod koniec 3-ego sezonu. I po trzecie, powrócisz jako Solomon Grundy”. Reakcja Powella na te słowa była dość specyficzna. Aktor oznajmił, że odtańczył nawet „mały taniec zwycięstwa” w swoim salonie. W jednym z wywiadów podkreślił, że z sylwetką Grundy’ego nie był dotąd za pan brat, więc sporo musiał się o nim nauczyć, wiedzieć jak się poruszać, jak artykułować specyficzne dla niego słowa.

Po raz pierwszy o Grundym dowiedziałem się, gdy mój syn w zestawie Happy Meal z McDonald’s znalazł zabawkę Grundy’ego. ‘Kim jest ten gość?’ Zapytałem się go. To było rzeczywiście zabawne„.