Osiemnasty odcinek „Green Arrow”, był nie lada zaskoczeniem dla tych którzy wcześniej nie przeczytali co się w nim wydarzy. Śmierć „Black Canary” – dla tych którzy uwielbiali tą postać, będzie to jeden z najgorszych odcinków Arrowa. Jednak dla tych, którzy lubią niespodziewany obrót akcji i wybiegają myślami w dalsze odcinki, będzie nie lada gratką.
Pamiętacie Oliviera? Nie, nie chodzi mi o tego teraźniejszego, którego widzimy w czwartym sezonie. Chodzi mi o prawdziwego Oliviera, który nie miał wątpliwości co zrobić ze swoimi wrogami, oraz wrogami przyjaciół – zabić.
Patrząc, na wydarzenia z zeszłych sezonów, można się domyślić, że nadchodzi ogromna zmiana w końcówce tego, a w szczególności z początkiem przyszłego sezonu. Nie zmierzam do tego, że Olivier powróci do „swojego ja” z początku przygód o Arrowie… Przynajmniej nie od razu. Felicity za bardzo wpłynęła na głównego bohatera naszego serialu, jednak zabicie dawnej ukochanej Queena będzie dla niego bolesne. Na pewno pamiętacie parę odcinków wstecz, kiedy to Felicity wsiadając do limuzyny mówi do Oliviera : „Musisz to zrobić, jego trzeba zabić. Musisz zabić Darhka”. Jeżeli do tego dojdzie, może to być przełomowy moment dla całego przyszłego sezonu Arrowa, bo Oliviera znów może pochłonąć ciemność. Sama śmierć panny Lance nie byłaby może dla niego aż tak dotkliwa, gdyby miał obok osobę która najbardziej go rozumie. Rzecz jasna, mam na myśli Felicity, ta jednak odeszła a jej miejsce zajmie Curtis. „Przecież został Diggle, Thea. Oprócz tego, przecież Felicity nie zostawi zrozpaczonego byłego narzeczonego!”. Jesteście pewni? Diggle… Przecież jego brat okazał się zdrajcą, mimo przekonań Oliviera ten do końca ufał swojemu bratu, przez co tak naprawdę zginęła Black Canary, może stanie się to, co jest mówione od paru odcinków? Być może Diggle zrobi sobie przerwę by wszystko sobie poukładać… Felicity, jeżeli będzie się pojawiać w przyszłym sezonie będą to raczej krótkie epizody, które koniec końcem, doprowadzą do czegoś większego… Co do Thei, specjalnie zostawiłem moje przemyślenia dotyczące jej na koniec. Kiedy Thea walczyła z Malcolmem w więzieniu, aż w końcu jej ojciec z przystawiony mieczem do jej gardła powiedział : „Straciłaś część siebie, gdy wyleczyli cię z żądzy krwi i właśnie dlatego, nigdy mnie nie pokonasz”. Kojarzycie ten moment kiedy bohater chce się stać silniejszy aby pokonać swojego wroga trenując a jednocześnie oddalając się od swoich bliskich? Tutaj już nic więcej nie dodam. Oczywiście, to tylko moje spostrzeżenia, jednak nie możecie zaprzeczyć, że sytuacja którą opisałem nie jest niemożliwa, śmiałbym twierdzić, że jest najbardziej prawdopodobną opcją a jeżeli tak się stanie… Zobaczymy dawnego Oliviera Queena w akcji. Jedna śmierć, a może zmienić tak dużo… No chyba, że Diggle by posłuchał Oliviera, przecież nie znał go „od wczoraj”.
Autorem luźnej recenzji jest nasz czytelnik: Kacper Wilk
Reklama