Trzeci sezon zaczyna się sześć miesięcy po końcówce poprzedniego. Gotham pełne jest potworów stworzonych przez Hugo Strange’a. Fish Mooney ze swoją zgrają potworków morduje i sieje zamęt, czego jednym z najważniejszych punktów jest przemienienie Ivy Pepper w starszą wersję samej siebie. Nasz główny protagonista, Jim Gordon, porzuca tymczasem pracę w policji, przywdziewa skórzaną kurtkę i zostaje łowcą głów. Z czasem pomaga mu zapalona reporterka Valerie Vale, która wkrótce staje się jego kolejną “wielką miłością”. Bruce Wayne musi zmierzyć się ze swoim klonem stworzonym w Indian Hill, a w międzyczasie zostaje porwany przez tajemniczy Trybunał Sów, który tak naprawdę rządzi miastem (a przynajmniej to jest nam wciskane na początku sezonu). Pingwin próbuje zabić Fish, jednak pozwala jej odejść, gdy ta wyjawia, że nie zabiła go w poprzednim sezonie, gdyż uważa go za swoje najlepsze dzieło. Lee wraca do miasta z nowym narzeczonym, który przy okazji jest synem Carmine’a Falcone’a.
Głównym czarnym charakterem pierwszej połowy, czyli “Mad City” jest Jervis Tetch, aka Mad Hatter. Jego siostra, Alice, a właściwie jej krew zawiera wirus, który wyzwala w ludziach ich najmroczniejszą stronę. Smutnym faktem jest to, że dziewczyna ginie przebita rurą już w czwartym odcinku, a kropla jej krwi skapuje do oka komisarza Barnesa, zarażając go wirusem. Jervis sam w sobie też jest ciekawą postacią. Jest doskonałym hipnotyzerem i (prawie) udaje mu się zmusić Jima Gordona do popełnienia samobójstwa i wmanewrować go w swoje chore gierki, cały czas stawiając go przed wyborami kogo uratować. Zwieńczeniem gry jest porwanie Lee i Valerie i kazanie Jimowi wybrać tę, którą ma zabić. Gordon wybiera Lee, więc naturalnie, Jervis strzela do Valerie.
Oswald Cobblepot, który całą swą fortunę odziedziczył po ojcu, a kampanię polityczną opierał na nienawiści do jednej z warstw społeczeństwa, zostaje burmistrzem, co jest fantastycznym ukłonem w stronę obecnej sytuacji w USA. Przy okazji wyciąga Edwarda Nygmę z więzienia i czyni go swoim szefem sztabu. Do serialu wraca gang Red Hooda, tym razem pod kierownictwem zazdrosnego o Nygmę i jego miejsce przy Pingwinie Butcha. Cóż, intelekt Nygmy pozwala mu na zdemaskowanie zdrajcy, co sprawia, że Gilzean musi uciekać z miasta. Oswald orientuje się, że jest zakochany w Edwardzie, lecz zanim ten zdąży się o tym dowiedzieć, spotyka Isabellę – kobietę podejrzanie mocno przypominającą jego byłą dziewczynę, którą zamordował. Traktuje to jako drugą szansę na miłość i jesteśmy zmuszeni do oglądania kolejnej heteronormatywnej historii miłosnej.
Klon Bruce’a tymczasem próbuje poderwać Selinę Kyle, co, jak zazwyczaj z Catwoman, nie kończy się dobrze. Prawdziwy Bruce, już wypuszczony z rąk Trybunału, wyznaje jej swoje uczucia. Kilka odcinków później napatacza się na nich dorosła Ivy Pepper mająca spore kłopoty z powodu naszyjnika, który ukradła. Jego właściciel jest martwy, w biżuterii znajduje się klucz, którego jakiś gang wyjątkowo mocno pożąda…
Valerie wkurza się na Jima za zmanipulowanie Tetcha do zastrzelenia jej zamiast Lee i kończy ich związek (w sumie to jej się nie dziwię). Tetch postanawia się włamać do kostnicy i odsączyć krew Alice do wykorzystania na Balu Założycieli, gdzie znajdą się wszystkie najważniejsze osoby w Gotham. Po raz kolejny “uszkadza” Jima, tym razem traktując go silnym halucynogenem, ale ratuje go Mario, narzeczony Lee. Harvey Bullock tymczasem ratuje wszystkim tyłki i powstrzymuje Jervisa przed zakażeniem wszystkich wirusem, a Jim wraca do GCPD.
Barnes pod wpływem wirusa planuje morderstwo wszystkich “winnych”, czyli po prostu wszystkich mieszkańców Gotham. Próbuje wrobić Jima w przestępstwo (co jest w zasadzie odgrzewaniem kotletów), ale mu się nie udaje i ostatecznie ląduje w Arkham.
Pingwin zleca zabójstwo Isabelli, aczkolwiek Nygma podejrzewa o to Butcha. Oswald obiecuje mu pomoc w zemście i zamordowaniu Gilzeana. Ed porywa więc Butcha i Tabithę i ich torturuje, orientuje się jednak, że to nie oni zabili Isabellę. Niemniej jednak, zanim ich wypuszcza, odcina Tabithcie dłoń. Barbara szuka swojej ukochanej po całym mieście, przy okazji dowiadując się, że Oswald jest zakochany w Edwardzie i z tego powodu zabił Isabellę. Nie omieszka się również poinformować o tym Nygmę.
Bruce, Ivy i Selina współpracują z gangiem, który wcześniej ich ścigał, w celu dopadnięcia Trybunału Sów, który okazał się odpowiedzialny za morderstwo Wayne’ów. Klucz otwiera tajemną kryjówkę Trybunału, w której trójka nastolatków oraz Alfred Pennyworth znajdują kryształową statuetkę sowy. Wtedy też pojawia się matka Seliny, która zabija Talona (sługus Trybunału) czyhającego na życie wcześniej wspomnianych.
Cudowny narzeczony Lee, Mario, również okazuje się zarażony wirusem. Co jest jego mroczną stroną? Zazdrość. Nie jest w stanie znieść myśli, że Lee może wciąż kochać Jima, przysięga więc sprawić, że go znienawidzi. W tym celu aranżuje serię wypadków, które mają wyglądać, jakby Gordon sabotował ich ślub. Udaje mu się i Lee mówi, że nie chce go już nigdy więcej widzieć. Młodemu Falcone wciąż jednak coś nie pasuje, postanawia więc zabić Lee, by nigdy nie mogła pokochać nikogo innego. Zjawia się Jim i ratuje sytuację, zabijając Maria. Co oczywiste, sprawia to, że Lee nienawidzi go jeszcze bardziej. Carmine pragnie zemsty za śmierć syna, wysyła więc Victora Zsasza (, który zawsze jest plusem) by zabił Jima. Ale jako że Jim to główny bohater, to nic mu się nie stało, mimo że Zsasz walił do niego salwą kul niczym Rambo do Wietnamczyków. Lee idzie tymczasem odwiedzić Barnesa i w pełni uświadamia sobie, co wirus robi z człowiekiem. Dostrzega, że Mario rzeczywiście mógł chcieć ją skrzywdzić, odwołują Zsasza.
Nygma współpracuje z Barbarą, Tabithą i Butchem w celu odsunięcia Pingwina od władzy i wystawienia go na pośmiewisko, gdyż dowiedział się, że to właśnie jego najlepszy przyjaciel zabił mu dziewczynę (taka miła odmiana, bo poprzednią zabił sam zainteresowany). W jakiś sposób znajdują Clayface’a, który zamienia się w ojca Cobblepota i udaje jego ducha. Oswald, któremu palma zaczyna odbijać bardziej niż zwykle, morduje swojego nowego szefa sztabu, wyzywa ludzi w publicznej telewizji (kolejne odniesienie do politycznej rzeczywistości USA) i traci poparcie oraz szacunek. Nie ma pojęcia, że to Ed za wszystkim stoi.
Selina zgadza się na powrót matki do swojego życia. Dowiaduje się, że kobieta wici kasę pewnemu kryminaliście. Okazuje się, że kobieta wróciła tylko po hajs, a Selina jest wkurzona na Bruce’a, bo ten się domyślił, a jej nie powiedział.
A teraz to, na co wszyscy czekali: Jerome Valesca! Jim i Harvey śledzą podejrzanego typa, Dwighta i orientują się, że planuje on wskrzesić wcześniej wspomnianego protoplastę Jokera. Początkowo mu się nie udaje, a że musi uspokoić rozwrzeszczany kult, odcina mu twarz i robi sobie z niej maskę. Zwłoki Jerome’a przetransportowane są na GCPD, gdzie szaleniec zmartwychwstaje. Zabija kilku gliniarzy, Dwighta, przypina sobie twarz spinaczami biurowymi i rozpoczyna Noc Oczyszczenia poprzez wysadzenie w powietrze elektrowni. Wybuchają bunty, na ulice wychodzą szaleńcy i generalnie jest zabawa. Jerome porywa Bruce’a i chce go zabić na oczach wszystkich zgromadzonym w (nie za bardzo) wesołym miasteczku. GCPD stara się ogarnąć całą sytuację, a Bullock, Gordon i Pennyworth kierują się do wesołego miasteczka, by uratować Bruce’a. Przyszły Batman tymczasem ucieka Jerome’owi, a gdy ten go dogania, staczają walkę w domu krzywych zwierciadeł. Gordon go dopada i zabawa się kończy, gdy psychopata wraca do Arkham. Gordon spotyka swojego wujka Franka, a klon Bruce’a zostaje porwany przez Trybunał Sów.
Barbara tymczasem przekonuje Oswalda, że wszyscy mafijni bossowie zwrócili się przeciw niemu. Ed manipuluje go do przybycia do opuszczonego magazynu, gdzie próbuje go zabić poprzez wylanie na niego kwasu. Burmistrza ratuje zbłąkany policjant. Płonąc zemstą, wraca do rezydencji, gdzie już czekają na niego Barbara, Tabitha i Butch, którzy chcą jego pomocy w znalezieniu i zabiciu Nygmy. Pingwin nie jest jednak zdolny im go wydać, zdał sobie bowiem sprawę, że naprawdę go kocha (o czym dalej twórcy zdają się zapomnieć). Okazuje się, że wszystko było podstępem Eda, który chciał ukazać Oswaldowi, że nie jest on zdolny do miłości. Choć Pingwin udowodnił mu pomyłkę (a może właśnie z tego powodu) Nygma bierze go do doków, gdzie strzela do niego i wrzuca go do rzeki.
Druga część, „Heroes will Rise” rozpoczyna się odcinkiem, w którym Edward Nygma ostatecznie zostaje Riddlerem, łącznie z zielonym garniturem i głupim kapeluszem. Jego nowym arcywrogiem zostaje Lucius Fox, który należy do osób dorównujących Riddlerowi intelektem. Przez cały odcinek zażywa również narkotyk, który powoduje u niego halucynacje osoby Oswalda. Prawdziwy Bruce zostaje porwany przez Trybunał i wysłany do Nanda Parbat, a jego miejsce zajmuje klon. Wujek Gordona próbuje przekonać go do zostania członkiem Trybunału Sów. Pingwin budzi się u Ivy Pepper, która wyłowiła go z wody i pomogła mu powrócić do zdrowia. Planuje stworzyć armię i zemścić się na Nygmie, w tym celu wzywa Gabe’a, który okazuje się jednak zdrajcą. Ivy używa jednak swoich perfum, ratując życia ich obojgu, co jest początkiem ich sojuszu. Wspólnie znajdują Mr. Freeza i Firefly, którzy dołączają do małej wendetty. Niestety, po pomocy Jimowi Gordonowi zostaje porwany przez Trybunał.
Bruce tymczasem jest szkolony i trenowany przez Szamana, który wywołuje u niego halucynacje przywracające wspomnienia. Uczy chłopaka, w jaki sposób ma pozbyć się emocji związanych z tymi wspomnieniami, by pokonać czyhający w nim mrok i stać się zbawcą dla Gotham.
Jim dowiaduje się, że do miasta przetransportowana zostanie potężna broń, mająca zniszczyć miasto. Jego wujek Frank dostaje rozkaz zabicia go, jednak zamiast tego zabija samego siebie, co zmusza Gordona do wstąpienia do Trybunału, by inwigilować go od środka. Lee bada śmierć Franka i chce przesłuchać w związku z tym Jima, jednak dobrzy przyjaciele Lucius i Harvey odciągają ją od tego pomysłu. Gordon ratuje miasto przed zakusami Trybunały, po czym Trybunał orientuje się, że jest zdrajcą.
Nygma chce rozwiązać zagadkę, z którą boryka się od swego pobytu w Arkham: Kto rządzi w Gotham? Barbara mówi mu o Trybunale, a więc Ed próbuje go szantażować, co skutkuje w porwaniu świeżo narodzonego na nowo Riddlera. Odcinek później dołącza do niego Cobblepot.
Klon Bruce’a tymczasem stara się zdobyć zaufanie Alfreda i Seliny. Z tą drugą nie idzie mu za dobrze i w wyniku kłótni wypycha ją przez okno. Kotka nie może jednak przecież tak skończyć, w szpitalu znajduje ją Ivy, która przy pomocy swoich magicznych roślinek (jakkolwiek dziwnie to nie brzmi) przywraca ją do życia. Pierwszą rzeczą, którą przyszła Catwoman robi, jest skierowanie się do Wayne Manor w celu zabicia klona, któremu udaje się jednak uciec i wrócić do Trybunału.
Trybunał nie próżnuje i porywa Barnesa, po czym wypuszcza go na ulice z zadaniem zabicia Jima Gordona. Hugo Strange pod przymusem uzbraja wirus Alice Tetch i już wiemy, co planuje Trybunał: uwolnić wirus i patrzeć jak miasto jest rozrywane na kawałki.
Nygma i Cobblepot są zmuszeni do współpracy, by uciec przed Trybunałem, jednak powracają do swoich planów zabicia się nawzajem tuż po ucieczce. Od pewnej śmierci z rąk Riddlera ratuje Pingwina Fish Mooney. Niegdysiejsi wrogowie postanawiają współpracować i razem przejąć władzę nad Gotham. Fish porywa Hugo Strange’a i każe mu stworzyć antidotum na wirus.
Alfred stara się znaleźć Bruce’a, Jim i Harvey poszukują tymczasem bomby zawierającej wirus. NA GCPD wbija Barnes, drąc japę, że wszyscy są winni i zabija Kathryn, rzeczniczkę Trybunału, którą akurat przesłuchiwano, więc Gordon odstrzela mu rękę. Lee odwiedza Jervisa, który uświadamia jej, że w zasadzie to ona jest odpowiedzialna za śmierć MArio, kradnie więc fiolkę z krwią Alice z GCPD i zaraża samą siebie. Potem zakopuje Jima żywcem i daje mu wybór: albo zarazi się wirusem, albo zginie. Detektyw wybiera pierwszą opcję.
Szaman i Bruce tymczasem przy pomocy Talonów wyżynają cały Trybunał Sów i uświadamiają nam, że to jednak nie on kierował całym miastem. Bomba ulokowana jest na głównym dworcu, gdzie też zostaje zdetonowana. Alfred zabija Szamana, Bruce jest wściekły.
W finale Jim zabija Fish, niszcząc antidotum, następuje jedna z najdziwniejszych i najmniej udanych wymian zakładników w historii, a Bruce odnajduje Ra’s Al Ghula, Tabitha wreszcie mści się na Barbarze i ją zabija, jednak szalona blondyna wcześniej strzela w głowę Butcha. Pojawia się Jama Łazarza, dzięki której przebity przez Bruce’a mieczem Alfred ożywa (czyżby to samo zrobił Oliver w finale połowy sezonu trzeciego?). Oswald raz jeszcze udowadnia, że jest zbyt przebiegły i dumny, by można go było się pozbyć tak łatwo, czego wynikiem jest zamrożony Ed Nygma. Przy okazji, wraz z Ivy zamierza otworzyć nowy klub pod nazwą “The Iceberg Lounge” (powinno brzmieć znajomo 😉 ). Tabitha zostaje mentorem Seliny, Jim i Lee są uleczeni, a pani doktor znów opuszcza Gotham, a Bruce zostaje zamaskowanym mścicielem…
Muszę przyznać, że sezon był wręcz fenomenalny i wywindował Gotham na sam szczyt mojego osobistego rankingu seriali na podstawie komiksów. Scenarzyści od początku wiedzieli, do czego dążą, nie błądzili, nie wypełniali odcinków zbędnym fillerem. Odnoszę wrażenie, że taka ilość akcji w przypadku np. Arrow zostałaby rozciągnięta na przynajmniej dwa-trzy sezony, a tu proszę, wszystko w jednym. Świetnie zabrano się za postacie pod względem emocjonalnym i psychologicznym. Sezon był sporą ewolucją dla zdecydowanej większości, od Bruce’a, powoli zamieniającego się w Batmana po Pingwina, wreszcie stającego się tym bezwzględnym i bezdusznym złoczyńcą, którego znamy z komiksów. Końcówka wyjawiła nam, że Butch Gilzean to w rzeczywistości Cyrus Gold, szerzej znany jako Solomon Grundy, jednocześnie w finale ponoć zobaczyliśmy Harley Quinn (wciąż stawiam, że to Barbara), możemy więc być pewni, że następny sezon wyprowadzi nowe postaci.
Gra aktorska również nie pozostawiła wiele do życzenia. Robin Lord Taylor jako Oswald Cobblepot jak zawsze rozwalał, Cory Michael Smith jako Ed Nygma dotrzymywał mu kroku (zaczęłam się nawet martwić o jego zdrowie psychiczne, tak świetnie wypada jako szaleniec opętany żądzą zemsty). Erin Richards jako Barbara Kean weszła na wyższy poziom szaleństwa, udowadniając, że potrafi grać, Maggie Geha okazała się wyjątkowo dobra jako starsza wersja Ivy Pepper. Nawet gra Bena McKenziego nie była tak płaska i drewniana jak we wcześniejszych sezonach.
Nie sposób również nie wyróżnić charakteryzatorów i scenografów, którzy jak zawsze odwalili kawał dobrej roboty, pilnując, by wyjątkowy, mroczny i jednocześnie w pewien sposób artystyczny klimat serialu został zachowany.
Jedyne, do czego mogę się przyczepić to niewyjaśniona historia Isabelli. Kim była? Skąd się wzięła? Dlaczego wyglądała jak Kristen Kringle? Była tworem Strange’a czy radzieckim agentem? Mam nadzieję, że odpowiedzi na te pytania otrzymamy w przyszłym sezonie. Osobiście ciekawi mnie również, co stało się z Valerie Vale, gdyż od odcinka, w którym zrywa z Jimem ani o niej widu, ani słychu. No i oczywiście nie dałoby się odczytać mapy z posklejanej statuetki sowy, ale to taki tam drobiazg, który jestem w stanie wybaczyć, w końcu nikt chyba nie oczekuje od dzieła kultury na podstawie komiksu jakiejś wybitnej realistyczności.
Podsumowując, sezon zdecydowanie polecam i to nie tylko fanom Gacka. To po prostu kawał dobrze zrobionej kinematografii, mającej własny klimat i zachowującej swój potencjał, co daje nam nadzieje na kolejne wspaniałe sezony.
A jakie są wasze odczucia? Nowe Gotham was zawiodło, czy jesteście równie zadowoleni z sezonu, jak ja?
Reklama