Stacja The CW wyemitowała ostatni odcinek trzeciego sezonu The Flash, który był na naprawdę dobrym poziomie i w sumie finał był zdecydowanie lepszy od poprzedniego sezonu.
SPOILER ALERT!!! KTO NIE OGLĄDAŁ NIECH NIE CZYTA DALEJ!!!
Warto poświęcić czas na krótkie podsumowanie, robię to o 5:00 nad ranem, więc będę się śpieszył, ale wierzę, że Wy uzupełnicie mnie w komentarzach pod tym artykułem! Wtedy też każdy będzie wiedział o spoilerach.
Już na początku dowiedzieliśmy się oficjalnie o „face swapie” czyli zamianie twarzy HR Wellsa z Iris West, niezłą intrygę wykombinował, to chyba było jego najmądrzejsze zagranie w całym sezonie. Dobrze, że Barry’emu nie zachciało się wtedy iść do łóżka (na wiadomo co) z Iris-Wellsem (nie potrafiłem wykombinować tych śmiesznych nickmatchy).
Jak dobrze, że w tym epizodzie nie było za dużo Joe’go Westa który zanudzał i to mocno zanudzał ten trzeci sezon i uff… również dobrze, że nie sprawdziła się pewna hipoteza odnośnie śmierci Cecile, bo szkoda byłoby fajnej babki!
Finałowy odcinek przyniósł nam coś niezwykłego! Dwóch płaczących Barry Allenów (hah!), co za duet roku!
Oczywiście te cnotliwe sceny Savitara to było tylko jego fałszywym zagraniem, chociaż w tym odcinku już naprawdę zmiękł.
Nawet Barry wbił mu chatę, przepraszam… kostium i zmienił kolor ledów na czerwony, co bardzo zaskoczyło twórcę kostiumu (pewnie nie wiedział, że kupił na aliexpressie ledy rgb).
Ale muszę przyznać, że ten czerwony jest epicki!
Killer Frost jak dla mnie na medal! Jak widzieliśmy, jej ludzka natura Caitlin wygrała z złowieszczą Killer Frost i nie musiała wypić specyfiku Juliana Alberta. Jednakże nie pozostała w drużynie, ale pewnie kiedyś wróci!
Co tutaj jeszcze warto wspomnieć… Może o pogrzebie HR Wellsa, bo jednak była to fajna postać, w tym rozpaczliwym, smutnym, nudnym sezonie, tylko on grał śmieszka i porywał widzów. Więc z mojej strony – dziękuję! Przynajmniej producenci postarali się o ładny nagrobek dla niego z wierszem Marka Twaina.
Miło było też zobaczyć Cisco i bojową Gypsy, która wyraźnie ukazywała swoje miłosne uczucia.
Oczywiście przed finałową sceną odcinka, mieliśmy cnotliwą scenę na sofie Iris i Barry’ego, chyba reżyserowie nie muszą trudzić się przy tych scenach i mogą wykorzystywać na okrągło jedną i tą samą scenkę, bo ja tak to odbieram, niestety…
Finał był jak dla mnie o wiele lepszy od drugiego sezonu, Speed Force zabezpieczyło się przed durnymi pomysłami Allena i wkroczyli w odpowiednim momencie, by ten czasem nie zniszczył kolejnej linii czasu. Oczywiście po Flasha wyszła jego mama – Nora Allen. Być może przestraszyli się tytułu odcinka „Finish Line”…
No i na pożegnanie mocno poryczała się Iris West – najbardziej znienawidzona postać w serialu (wg. fanów, jak dla mnie to fajna kobietka).
Naprawdę bardzo fajny efekt sceny z mamą i speed force, podczas zdjęć z kręcenia tej sceny, nie wyglądało to nadto ładnie.
No i to na tyle moich wywodów, nie tylko serial powiedział „Finish” ale i mój artykuł. Proszę Was o dyskusję na temat całego sezonu jak i tego odcinka The Flash S03E23 „Finish Line”.
Zapraszam również do głosowania w poniższej sondzie, oceńcie sami ten odcinek!
Reklama