Gotham to stworzony przez Bruno Hellera dla stacji FOX serial opowiadający o życiu miasta, w którym wychowywał się Bruce Wayne, zanim stał się Batmanem. Tą zepsutą, przepełnioną anarchią i chaosem wiecznych konfliktów mafijnych metropolię poznajemy od strony detektywa Jamesa Gordona, którego pierwsza sprawa dotyczy zabójstwa Thomasa i Marthy Wayne’ów. I tak nieznający jeszcze do końca Gotham, nieskorumpowany i pełen chęci do działania „Jimbo” wraz z partnerem śledczym Harvey’em Bullockiem zaczyna walką z przestępczym światem, z wylęgarnią najgorszych oprychów, z którymi będzie kiedyś musiał radzić sobie Batman.
3- ci sezon Gotham już prawie mamy za sobą. Trzeba przyznać, że na przestrzeni wszystkich epizodów, łącznie do 14-ego rozgrywanego obecnie, serial Bruno Hellera jest ciekawy i nieco wyzywający. Trzeba przyznać, iż z sezonu na sezon mrok i zepsucie Gotham City staje się coraz mocniejsze. Kolorystyka i sama tonacja serialu przybiera naprawdę ciemne barwy. Światło, nieważne czy naturalne czy sztuczne jest tak dopasowane, że kreuje nastrój anarchii, mroku i tajemniczości – daje nam coś co znane jest fanom cudownej Kwadrologii Batmana 1989-1997.
Według mnie serial ten nie niesie ze sobą dobrego nastroju. Wszyscy bez wyjątku, czy to pozytywni bohaterowie, czy to nazwijmy serialowi „supervillains” są trochę zamuleni, przytłoczeni jakby samo życie w tym rozkładającym się powoli mieście powodowało że myśli się tylko realistycznie – tak jak pozwoli ci miasto – a nie optymistycznie, z nie wiadomo jak wygórowanymi ambicjami.
Przed bardzo długą, prawie 3-miesięczną przerwą w emisji serialu Gotham, stacja FOX nadała odcinek 14-ty, który okazał się niesamowicie istotny jeśli chodzi o to co ujrzymy w zapowiadanym na koniec kwietnia epizodzie 15-tym.
W ostatnim, nadanym 30 stycznia odcinku Gotham miało miejsce wiele zaskakujących wydarzeń. Działo się sporo, a większość była skupiona wokół Eda Nygmy oraz Bruce’a Wayne’a okładającego pięściami Jerom’a i wyznającego potem, że „już nie zabije”.
Lubiący rzucać zagadki specjalista medycyny sądowej, a później doradca burmistrza Cobblepota w przeciągu 45-ciu minut 14-ego epizodu doświadczył kulminacji swoistej przemiany – katharsis, której niestety nie mógł uniknąć. W jego przypadku, wszystko zaczęło się w momencie poznania panny Kringle. Początkowo żywił do niej uczucie, które było czymś więcej niż przyjaźń i więcej niż tylko odnalezienie w jej sylwetce odrobiny samego siebie. Kristen, skromna pracownica GCPD stała się elementem narastającej, a potem stałej obsesji Nygmy. Mówiąc krótko: spotkanie Ms Kringle i wszystko co z nią związane, stało się fatalnym w skutkach katalizatorem, który wypuścił więzioną i tłumioną być może od urodzenia u Eda agresję i zdolność do „umiejętnego” krzywdzenia innych.
Po zabiciu policjanta adorującego pannę Kringle, przyszedł właśnie czas na nią. Zaciskanie rąk na tętniącej krwią szyi Kristen doprowadziło do jej uśmiercenia. Taki czyn zrodził stwora, który dalej nie zdając sobie z tego sprawy był, jest i chyba będzie pod kontrolą swojej obsesji. Ponowne pociągnięcie za spust, tym razem bez żadnych przenośni, lecz w dosłownym znaczeniu. Gdy wraz z Oswaldem Cobblepotem stał na nabrzeżu doków portu w Gotham i trzymał na muszce Pingwina, widać było wyraźnie jak pod swoim iście mafijnym grubym frakiem miał zielony garnitur. Wygląda na to, że katharsis zapoczątkowane poznaniem Kristen a zakończone bezlitosnym postrzeleniem Oswalda, który jak kłoda wpadł do chłodnych wód zatoki w Gotham, narodziły nam Mr Riddlera.
Pojawiają się spory co do tego, czy Oswald rzeczywiście zginął. Oczywiście, został postrzelony, lecz niekoniecznie musiał od razu zatonąć w nie wiadomo jak głębokich wodach nabrzeżnych. Rana postrzałowa mogła nie być śmiertelna, a prądy zatoki i naturalne ruchy wody mogły go wyrzucić na brzeg, gdzie tak jak w przypadku Powrotu Batmana – 1992 Oswaldem ktoś się zajmie, ale niekoniecznie muszą być to „pingwiny”. Sam mógłby znaleźć sobie jakieś schronienie. Może nawet w wilgotnych, śmierdzących czeluściach ścieków Gotham City… Kto wie…
Osobiście zdruzgotany byłem faktem postrzelenia Pingwina i jego uległością, przyznaniem się do winy – żalem płynącym ze skrywanego do Eda uczucia. Czy rzeczywiście sylwetka Cobblepota, tak ważna w kontekście całego serialu i ogólnie całego uniwersum Batmana na pewno zginęła?
Nie ukrywajmy, Nygma stał się Riddlerem. Wreszcie stwierdził, że nie może być więźniem własnego rozsądku. Przez całe swoje życie czekał na tę jedną chwilę, w której pokaże drzemiące w nim, kłócące się dotychczas prawdziwe oblicze. Zobaczymy też Bruce’a Wayne’a w dużo mroczniejszych barwach. Te jego sceny walki, uderzenia z łokcia, czy z klasycznej piąchy pokażą jak jeszcze młodziak zmienia się na przyszłość. Jak to się mówi: Bruce robi sobie niezłą podstawę do bycia Batmanem w przyszłości.
Jerome Valeska, Jervis Tetch, a teraz zrodzony Człowiek Zagadka dają nam łącznie mieszankę, która wprost z sezonu na sezon, coraz bardziej zatapia tą metropolię w czarnym jak totalna pustka mroku.
Premiera długo wyczekiwanego, najnowszego 15-ego odcinka trzeciego sezonu Gotham, którego tytuł brzmi Heroes Rise: How the Riddler Got His Name, będzie miała miejsce w poniedziałek 24 kwietnia, w USA w godzinach 8:00-9:01 PM ET/PT – odpowiednik czasowy w Polsce : 25 kwiecień 2:00 do 3:01 rano.
W epizodzie 15-tym zobaczymy m.in. Franka Gordona – wujka Jamesa Gordona, połączonego z tajemniczą organizacją „Trybunał Sów”. Postać zagra James Remar.
Reklama