Od czasu zakończenia wątku Ghost Ridera i rozpoczęcia aspektu LMD, „Agents of S.H.I.E.L.D” nie prezentowało zby wysokiego poziomu. Zdarzały się zarówno odcinki lepsze, jak i słabsze, jednak żaden z nich nie wyróżniał się szczególnie na tle pozostałych. Przynajmniej tak było do teraz. W końcu otrzymaliśmy epizod wciągający, trzymający w napięciu, wraz z solidną dawką akcji oraz zapewniający satysfakcję i zaangażowanie po obejrzeniu.
Większość odcinka skupia na odnalezieniu przez agentów dyrektora Mace’a oraz Melindy May, przetrzymywanych przez Antona Ivanova oraz doktora Radcliffe’a. Całość wychodzi dosyć interesująco. Jeffrey, na któego ostatnio narzekałem, znów jest silną i łatwą do polubienia postacią. Dzięki swojemu uporowi i silnej woli pokazał, iż nie potrzebuje on swoich mocy, aby być bohaterem, a co ważniejsze, nie ma w związku z tym żadnych kompleksów, przez co nie wychodzi irytująco. W czasie trwania epizodu doszło do rozwinięcia, a także dokładniejszego poznania, postaci Superiora, który obecnie wydaje się być ciekawym złoczyńcą. W trakcie wykonywania przez szpiegów misji ratunkowej zagorzały przeciwnik inhumans skonfrontował się z Coulsonem. Mogliśmy dzięki temu bliżej poznać motywy Ivanova, a również nacieszyć się rewelacyjną ripostą byłego lidera S.H.I.E.L.D. Póżniej doszło do pojedynku pomiędzy Antonem, a Daisy, który wyglądał nieźle oraz zakończył się z ekscytującym skutkiem. Największe wrażenie zrobił na mnie jednak końcowy zwrot akcji, w którym okazało się, że część agentów, biorących udział w zadaniu, została podmieniona przez LMD, dzięki czemu jeszcze bardziej nie mogłem się doczekać kolejnego odcinka.
Epizod zaprezentował nam też kilka retrospekcji, przedstawiających Phila i May, podczas jednej z misji, lata wcześniej. Spodobało mi się to ze względu na bliższe ukazanie relacji pary agentów oraz wpływ zaprezentowanych wydarzeń na czasy teraźniejsze. Zaintrygował mnie też obiekt 0-8-4, który był celem misji Coulsona i Melindy. Nie wiadomo, jak na razie, co to było, więc mam nadzieję, że będzie jeszcze o tym mowa później i odegra to jakąś rolę w tym sezonie.
Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to kłótnia Macka i Fitza, odnośnie udziału tego drugiego przy stworzeniu AIDA. Według mnie było to całkowicie niepotrzebne, ponieważ nie wniosło to praktycznie nic do głównej fabuły, poza stereotypowym wypominaniem błędów oraz poczuciu winy.
Reklama