Moja poprzednia krytyka Cisco Ramona długo nie musiała czekać na odpowiedź. W omawianym epizodzie młody Latynos otrzymuje znaczny czas ekranowy i wykorzystuje go w satysfakcjonujący sposób.
Czy tytuł epizodu mógłby być bardziej wymowny? Sam w sobie niesie informację o powadze sytuacji, lecz kto i z kim będzie prowadził walkę na śmierć i życie? Odpowiedź mogła zostać zasugerowana już w cliffhangerze z epizodu Borrowing Problems from the Future. Do świata Flasha przybywa Gypsy (z ang. Cyganka), która należy do bliżej niezidentyfikowanej grupy Kolektorów, mającej na celu neutralizację nielegalnych podróżników wymiarowych. Cały wątek pogoni za HR Wellsem oraz jednoodcinkowa odskocznia od Flasha i jego problemów, sprawia, że epizod ogląda się z zainteresowaniem.
Ogromnym plusem jest interakcja pomiędzy Vibe i Gypsy, jak i również HR Wellsem. Z jednej strony mamy do czynienia z niebezpieczeństwem, grozą, wszak Cisco nie będąc pewien swych mocy podejmuje walkę. Na drugim biegunie pojawia się pewne zauroczenie, a nawet flirt, nie tylko ze strony Cisco, pewną fascynację swym przeciwnikiem wykazuje również Gypsy. Sama potyczka także zawiera w sobie elementy, które przypadną każdemu do gustu. Jest tutaj pojedynek osobników o podobnych mocach, z których jedna jest bardziej doświadczona, co więcej, swoje moce wykorzystuje wykonując swą profesję; natomiast po drugiej stronie stoi Cisco, o którym można śmiało powiedzieć, że jeszcze jest amatorem. Rozwój jego mocy nie był priorytetem scenarzystów, którzy ciężar opowieści niemalże zawsze kładli głównie na Flasha. Nic więc dziwnego, że mało kto wierzył w jego sukces, nawet sam Barry Allen zwątpił. Cisco mógł liczyć jedynie na taktyczne sugestie Juliana oraz własne umiejętności rozkojarzające przeciwnika.
Równolegle z tytułowym wątkiem nakreślana zostaje historia Kid Flasha. Młody sprinter stał się celebrytą w Central City. Ochoczo pozuje do zdjęć, często „ratując dzień” w spektakularny sposób. Oczkiem dla fanów jednoodcinkowego Flashpointu jest jego współpraca z Iris. Właśnie ten aspekt pozostawia pewną skazę na bardzo udanym odcinku. Nonszalancja oraz pogarda dla śmierci, jaką wykazuje się Iris nie przemawia do mnie. Skoro w poprzednim odcinku udowodnione zostało, że drobne zmiany w teraźniejszości wywołują przeobrażenia w przyszłości, to czy uzasadnione jest lekceważenie obecnych zagrożeń? Podczas gdy Flash dwoi się i troi by ocalić Iris, ta najwyraźniej woli zginąć z rąk dilera broni niż Savitara.
Mimo wszystko należy przyznać, że obecnie Iris West jest postacią lepiej rozpisaną niż chociażby w pierwszym sezonie. Scena z jej i Joe udziałem sprawiła wiele radości. Dla Joe’a trudne było zaakceptowanie związku jego córki z jej „przyrodnim” bratem, lecz co dopiero mówić o dziecku! Zdecydowanie dla detektywa było to zbyt wiele. Rewelacyjna scena!
Wracając jednak do wad, zastanawiające, że tytułową walkę umówiono na 24h, a pojedynkowano się w nocy. Miała skończyć się wraz ze śmiercią jednego z uczestników, a wystarczyło, że Gypsy upadła tylko raz, podczas gdy Cisco wielokrotnie obrywał. Nauczyłem się jednak patrzeć na takiej rzeczy z przymrużeniem oka, wszak gdyby wszystko miało być sensowne to nie mielibyśmy tych seriali 😉
Podsumowując, moim zdaniem omawiany odcinek był jednym z lepszych w obecnym sezonie, abstrahując od głupotek, które wymieniłem. Przesunięcie ciężaru z Flasha na Cisco, HR Wellsa oraz Iris, wypada na ekranie zadowalająco. Smaczku dodaje również teleportacja na Earth-2 oraz do siedziby CatCo ze świata Supergirl. Niemniej jednak dochodzimy do połowy sezonu, a samego Savitara jakoś nie widać, czy to cisza przed burzą?
Reklama