Hugh Jackman jest znany z wprowadzenia do życia ikony X-Mena, Wolverine’a. Aktor nagrał właśnie najnowszy film „Logan”, w którym ostatni raz w życiu mógł wcielić się w swoją tytułową postać. Teraz, kiedy jego 18-letnia podróż jako Wolverine dobiegła końca, Hugh otworzył się na temat swoich problemów, tłumacząc, że wcielenie się w swoją filmową postać nie było łatwe.
„Trochę się z tym zmagałem, szczerze mówiąc” tłumaczy Jackman. „To był pierwszy film jaki kiedykolwiek zrobiłem w Ameryce. Denerwowałem się. Byłem przeciętny, jeśli mam być szczery. Nikt nic nie mówił i szczerze myślałem, że ujdzie mi to na sucho, jednak tak się nie stało.” Jackman przyznaje, że do powrotu na właściwe tory potrzebował nieco twardej miłości od Toma Rothmana. „Powiedział mi, że we mnie wierzy, że od momentu, w którym widział moje nagranie miał przeczucie, że to powinienem być ja.”
Jak widać, Rothman miał rację wierząc w Jackmana. Kiedy tylko Hugh zwalczył swoje problemy, przejął rolę Wolverine’a w ośmiu filmach, stając się ikoną kina superbohaterów.
Akcja filmu odbywa się w roku 2029, kiedy narodziny mutantów są już bardzo rzadkie. Strażników mutantów, X-Menów, już dawno nie ma. Pozostał jedynie stary Charles Xavier oraz Logan. Zdaje się, że zdolność szybkiej regeneracji w przypadku Logana przestaje działać. Kiedy młody mutant potrzebuje jego pomocy, Wolverine musi stanąć do walki raz jeszcze.
Reklama